Używam wosków, past i gum do włosów, przekonana, że one najlepiej sprawdzą się przy moich prostych, mocnych włosach, które obcinam na krótko. Eksperymentuję z różnymi, bo moja skóra głowy reaguje na nie przeważnie niedobrze - swędzi, nawet się łuszczy. Żeli nie lubię, bo są nieprzyjemne w dotyku. Pianek i lakierów używałam dawno, kiedy nosiłam długie, rozpuszczone, koniecznie proste - ale nie chciałam, żeby wyglądały na oklapnięte.
Lakier i piankę Welli dostałam na uroczystości jednego z pism (była w torbie z upominkami) i właściwie natychmiast odstawiłam je na półkę, gdzie miała czekać, aż zjawi się jakaś długowłosa ofiara... ale akurat moja fryzura zaczęła się domagać nożyczek, słowem - wyglądałam jak mikrofon, a nie chciałam.
Odzwyczajona psiknęłam sobie pianką na dłoń, a psik ma solidny. Wsmarowałam zawartość we włosy i natychmiast przestałam przypominać mikrofon. Mój mężczyzna, który wszedł do łazienki określił zmianę: wyglądasz, jakbyś jadła kurczaka i wytarła palce we włosy. Na nieszczęście w dotyku jest nieco woskowata... Byłam załamana.
Na szczęście po wyschnięciu kosmetyk zachowuje się wspaniale: podnosi oklapnięte włosy, układa je tam, gdzie chcemy, nie zlepia, nie daje efektu strąków, co dla mnie ważne - nie uczula. Nie przyspiesza przetłuszczania i działa właściwie do umycia włosów.
Jak się można domyślać, jestem w trakcie rozwodu z gumami, pastami i woskami, a w trakcie dobrze rozwijającego się romansu z moją pianką.
Opakowanie estetyczne, zawiera 200 ml. Zapach nienachalny, delikatnie świeży.
Polecam!
Producent | Wella |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Preparaty do stylizacji: pianki |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |