Nowa, "wielozadaniowa" mascara Chanel będąca elementem makijażu na jesień 2006 tej firmy. W wolnym tłumaczeniu Inimitable oznacza "nie do podrobienia", tak więc już sama nazwa zdaje się zapowiadać produkt w założeniu niezwykły. I chyba nie może być inaczej w przypadku mascary "4 w 1". Producent obiecuje nam rzęsy: pogrubione, wydłużone, podkręcone i jakby tego było mało - rozdzielone.
Opakowanie, jak na Chanel przystało, mocno odbiega od modnego ostatnio gadżeciarstwa - jest proste, czarne, ze złotym akcentem. Pojemność 6 g. Mimo wszystko - wyrafinowane i eleganckie. Jednak najciekawsze kryje się w środku, a mianowicie gumowa szczoteczka. Widać ją dokładnie, bo jej budowa sprawia, że nie oblepia się tuszem, tak jak "standardowe" szczoteczki, w które wyposażone są mascary. Poza tym pozwala nabrać idealną do pomalowania rzęs ilość kosmetyku.
Jak tusz wywiązuje się z obietnic złożonych przez producenta? Cóż, ja mogę z "ręką na sercu" ocenić trzy spośród czterech. Rzeczywiście pogrubia i wywija rzęsy pozostawiając je ładnie rozdzielone. Co do wydłużenia, ciężko mi się wypowiedzieć w miarę obiektywnie, bo mam z natury dość długie rzęsy, jednak całość wygląda bardzo ładnie i naturalnie. Jest to dobra propozycja tuszu do subtelnego makijażu "na dzień". Na wieczorne wyjście efekt może okazać się nieco zbyt mało spektakularny. "Teatralnych" efektów po nim nie oczekujcie - po nałożeniu jednej warstwy tuszu, rzęsy są leciutko podkreślone (ja poprzestaję na dwóch warstwach).
Trwałość - wzorowa, nie rozmazuje się i nie kruszy. Bardzo łatwo się go "pozbyć" najzwyklejszym mleczkiem do demakijażu.
To mój debiut, jeśli chodzi o tusz do rzęs Chanel i nie żałuję tego zakupu. Wprost przeciwnie - warto było!
Regularna cena tuszu, to 118 zł w perfumerii. W sieci kosztuje nieco mniej - 95 zł.