W stosunku do zapachów jestem bardzo wybredna. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że toleruję jedynie drogie, ekskluzywne perfumy - po prostu większość kompozycji zapachowych męczy mnie na dłuższą metę. W związku z tym już na samym wstępie odpada wiele kwiatowych woni, nie wchodzą w grę ciężkie, orientalne zapachy, czy wszelkie aromaty adresowane do dojrzałych kobiet. Zdając sobie z tego sprawę postanowiłam wypróbować wodę toaletową Angelica, której kombinacja zapachowa mnie zainteresowała. Po raz pierwszy zdecydowałam się na zakup wody toaletowej bez uprzedniego zapoznania się z samym zapachem, ale w związku z niską ceną produktu mogłam pozwolić sobie na ten luksus.
Zabawne, jak jeden przedmiot może różnić się swą powierzchownością prezentowaną na kartce od tej, którą mamy okazję podziwiać bezpośrednio, trzymając wspomniane dzieło w rękach. W katalogu flakon wody wygląda dużo bardziej intrygująco, w rzeczywistości jest wykonany prosto i niezbyt starannie. Smukła, wysoka buteleczka nie posiada korka i jest ozdobiona czerwonawą naklejką wyciętą na kształt kwiatowych płatków. Mała powierzchnia podstawy, jak i wysokość opakowania wpływają na jego nikłą stabilność, warto więc uważnie odkładać butelkę, by przypadkiem nie zdążyła ona spektakularnie upaść na podłogę. Plusem jest atomizer, który się nie zacina i prawidłowo rozpyla zawartość flakonu jak mgiełkę, nie zaś w formie, jakiej moglibyśmy oczekiwać od zraszacza do roślin.
Producent przedstawia aromat jako połączenie akcentów pomarańczy, czarnej porzeczki i melona, przechodzących w nuty zielonych liści. Zapach zamykają nuty drzewno-korzenne. Nie należę do tych szczęśliwców, którzy potrafią zinterpretować w mig takie informacje, czy wyczuć poszczególne akcenty w zapachu. Gdy rozpyliłam pierwszy raz odrobinę na dłoni, zapach wody nieodmiennie skojarzył mi się z wonią, jaką zastajemy wchodząc do kwiaciarni. Poczułam świeży aromat liści i łodyg, zmieszany z wonią frezji (wyczuwam w tym zapachu właśnie ten kwiat, mimo iż według producenta ta woń wcale tam nie występuje). Jeżeli czuć tu jakiekolwiek owoce, to właściwie w środku zapachu, nie zaś w chwilę po rozpyleniu. Po kilkudziesięciu minutach liście w tym aromacie bezpowrotnie bledną, by zostać zastąpione przez woń cieplejszą, letnią, kojarzącą się ze zroszonymi deszczem kwiatami. Wbrew moim przeczuciom zapach okazał się trwały - gdy użyję wody toaletowej rano, subtelna woń jest wyczuwalna do popołudnia. Słowo "subtelna" jest tu bardzo ważne, gdyż aromat ten nie atakuje swą mocą wszystkich w promieniu kilkunastu metrów. Przede wszystkim wyczuwalny jest dla właścicielki, jednak osoby znajdujące się w pobliżu również go odczują i zapewne docenią.
Angelica z całą pewnością jest udanym zapachem, który spodoba się najbardziej wielbicielkom dyskretnych i delikatnych, świeżych aromatów. W związku ze swą niespotykaną lekkością nadawałaby się najlepiej na okres wiosenny, jednak jesienią i zimą może przywołać letniego ducha wspomnień. A przecież o to w zapachach chodzi.
Producent | Faberlic |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 47.00 PLN |