Diorissimo EDT

Diorissimo wkracza powoli w wiek emerytalny - wykreowany został dokładnie 50 lat temu, w roku 1956. To hołd złożony przez Christiana Diora jego ukochanym konwaliom. We Francji wręcza się je tradycyjnie 1 maja w dowód sympatii bądź miłości ukochanej osobie.

Prosty, skromny flakonik skrywa bukiet wiosennych kwiatów złożony z konwalii, jaśminu, lilii i amarylisu w sercu zapachu, uzupełniony bergamotką i nutami zielonymi (głowa). Wszystko przypieczętowane drewnem sandałowym i cywetą w bazie zapachu.

Zapach z kategorii ciepło-zimnych, przejrzystych. Mocno wiosenny, jak ogród w chwilę po deszczu, kiedy płatki kwiatów uginają się jeszcze pod ciężarem jego kropli. Do niedawna płatał figle na mojej skórze pachnąc narcyzami (skądinąd też są piękne), od niedawna czuję, że to naprawdę konwalie! Może po prostu do niego dorosłam? To nie jest zapach, po którym należy oczekiwać nagłych "zwrotów akcji", czy też zaskakującego rozwijania się wraz z upływem czasu. Tutaj gwiazdą jest konwalia i to wokół niej zbudowano napięcie. W tle pobrzmiewa echo zielonego zapachu łodyg kwiatowych.

Niech Was nie przeraża "podeszły" wiek Diorissimo, bo duchem jest młodszy od niejednej gorącej, perfumiarskiej nowości. Diorissimo - Bellissimo. Z utęsknieniem czekam na wiosnę, aby móc się w niego ubrać - noszenie go w grudniu byłoby trochę jak kwiatek do kożucha...

30 ml kosztuje około 145 zł.