Narty z apartamentu
URSZULA RUCIŃSKA • 4 godziny temuMateriał sponsorowany przez TravelTrex GmbH
Dziś w każdym ośrodku zimowym na kwaterę można sobie wybrać apartament. Co więcej, standard wielu z nich bywa wyższy niż pokoi hotelowych. Niektóre położone są – co i wygodne, i klimatyczne – tuż przy stoku. Wystarczy tylko samemu robić śniadania…
Nocleg w apartamencie ma mnóstwo zalet. Po pierwsze, daje dużo większą niż w hotelu, swobodę. Nie jest się chociażby związanym terminami posiłków ani menu – śniadania można przyrządzać samemu, a jeśli ktoś lubi gotować, to przygotowanie kolacji także jest frajdą. Zawsze zresztą można zjeść ją w lokalnej restauracji z miejscowym menu – co będzie tylko dodatkową atrakcją. Gdy zaś jest się na wyjeździe większą grupą przyjaciół, w apartamencie dużo łatwiej zorganizować wieczorną biesiadę. Problemem przestał być nawet dostęp do wellness czy basenów – dziś wiele apartamentowców oferuje własne strefy wellness, zwykle też można skorzystać z publicznych parków wodnych w stacji. Co nie jest do pominięcia: wynajęcie apartamentu jest w przeliczeniu na osobę dużo tańsze niż pokoju hotelowego. I wreszcie: coraz częściej apartamenty budowane są tuż przy stoku.
Lata całe królową apartamentów jako formy narciarskiego noclegu była Francja. Powód był zaskakujący: o ile długo bazą ośrodków zimowych były wioski w dolinach, to w latach 70. minionego wieku Francuzi zaczęli budować wielkie stacje narciarskie w wysokich partiach gór. Argumenty były poważne: goście mogli ruszać na stok prosto z kwatery (a pod koniec dnia zjeżdżać na nartach pod same jej drzwi), ale też poczuć alpejską atmosferę, choćby dzięki bliskiemu sąsiedztwu z okolicznymi masywami, widokiem rozgwieżdżonego nocą nieba, a czasem także grozą śnieżnych nawałnic.
W efekcie w dzikich ostępach Alp, gdzie dotąd jedynym śladem bytności człowieka były pasterskie szałasy, zaczęły wyrastać wysokie na kilka pięter blokowiska. Koszty inwestycji w trudnych warunkach były spore, więc trzeba było na wydzielonej pod stację powierzchni pomieścić jak najwięcej łóżek. Zamiast hoteli z okazałymi wnętrzami, powstawały kwatery składające się z sypialni (jednej bądź kilku) oraz aneksu kuchennego/jadalni. Obok były jednak również publiczne siłownie, baseny i strefy wellness – oraz gigantyczne, często sprytnie ukryte pod ziemią, parkingi. W takiej stacji, choć położonej wysoko w górach, było zatem wszystko, czego potrzebuje mieszczuch na urlopie.
Swoje robiły też piękno i rozległość francuskich Alp oraz rzadka gdzie indziej możliwość kwaterowania tuż przy nartostradach. Blokowiska mogły budzić opory z estetycznego i ekologicznego punktu widzenia. Ale na szczęście ostatnie lata przyniosły modę na ich modernizowanie i przerabianie na wygodniejsze oraz przytulniejsze: studia łączy się w większe apartamenty, a betonowe fasady okłada drewnem bądź kamieniem.
Legendarnymi symbolami apartamentowych stacji stokowych stały się we Francji trzy ośrodki. Val Thorens – wybudowane na 2300 m n.p.m. pod lodowcem Peclet szczyci się mianem najwyżej położonej stacji narciarskiej Europy (i najwyżej położonym na kontynencie pubem). Tignes – stacja jeszcze większa, powstała w miejscu kameralnej osady pasterskiej na niemal 2000 m n.p.m. nad sporym zbiornikiem zaporowym chroniącym przed wylewami Iserę. Obecnie, wraz z położoną za granią starą wioską Val d’Isere, tworzy renomowany (i znany jako arena zawodów alpejskiego Pucharu Świata) obszar Espace Killy. Wreszcie La Plagne – na poziomie 1900 m n.p.m. wyrosły wielopiętrowe kompleksy mieszkalne z setkami łóżek, do których dosłownie wjeżdża się wprost z nartostrad prowadzących z lodowca Bellecôte (3 417 m n.p.m.). Co ważne: każdy z tych obszarów należy do absolutnej alpejskiej czołówki pod względem walorów narciarskich i krajobrazowych.
Z czasem apartamenty stały się francuskim standardem także w niżej położonych, acz gwarantujących dobry śnieg, a czasem też bardziej zaciszną atmosferę, obszarach narciarskich: SuperDévoluy, Val Cenis czy Les Sybelles.
Za Francją noclegi w apartamentach zaczęły proponować także kurorty konkurencyjnych krajów alpejskich, przywiązanych dotąd do pensjonatów (Austria) czy mających wielką tradycję hotelarską (Szwajcaria, Włochy).
Co więcej, często kwatery te też położone są tuż obok stoku bądź nieopodal dolnych stacji kolejek, dzięki czemu nie trzeba korzystać ze skibusów. Przykłady? W Tyrolu wiele takich apartamentów można znaleźć w dolinie Zillertall – chociażby w Fügen, którego zbocza są atrakcyjne i dla rodzin, i dla fanów jazdy pozatrasowej. W Wysokich Taurach z przytulnych noclegów tej formule słynie – także wśród samych Austriaków – klimatyczne Heiligenblut (z okien kwater można tam podziwiać widok na najwyższy szczyt Austrii, czyli Großglockner). I tam również ze stoków będą zadowoleni zarówno zwolennicy jazdy po trasach, jak freeriderzy.
W Szwajcarii noclegi w apartamentach proponują tak słynne kurorty, jak Davos i Adelboden. Ale i bardziej kameralne stacje – choćby leżące u stóp Crêt du Midi (2332 m n.p.m.) Vercorin. Osobną jakością są nowoczesne i komfortowe apartamenty sieci Swisspeak w uznanych kurortach: między innymi w obfitującym w źródła termalne Leukerbad i alpejskich w duchu Zinal i Vercorin.
Również we Włoszech noclegi w formule „apartament przy stoku” oferuje narciarzom wiele kurortów. I znowu: od tych znanych – w rodzaju Livigno, po mniejsze – jak Pinzolo i Marilleva, połączone skądinąd wyciągami z alpejską ikoną, czyli Madonną di Campiglio, dzięki czemu za mniejsze pieniądze można skosztować tras sławy światowej. A że śniadania – jak to w apartamencie – trzeba robić sobie samemu? Nic to!
Materiał sponsorowany przez TravelTrex GmbH
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze