Różnice pomiędzy piankami czy żelami do golenia zwykle są niewielkie, jednak to drobiazgi sprawiają, że po niektóre z nich sięga się częściej, a po inne wręcz niechętnie. Podobnie jest z tym żelem – ogólnie wypada nieźle, jednak to właśnie przez te niby niewiele znaczące drobiazgi kolejnym razem sięgnę po coś innego.
Żel mieści się w sporej gabarytowo, ale klasycznej pojemnościowo (200 ml) srebrnej puszce. Z aplikacją bywa zabawnie. Aplikator przypomina ten stosowany w piankach do golenia – ma siateczkę otworków, ale żel „strzela” cienkim strumieniem – strzela dosłownie i nierzadko trzeba go łapać, nawet po ścianach łazienki. Sam preparat jest krystalicznie niebieski i dopiero po roztarciu w dłoniach zmienia się w piankę.
Rozprowadza się bez trudu, nie spływa. Dobrze zmiękcza zarost (tak twierdzi mój mężczyzna), daje należyty poślizg i skutecznie amortyzuje ostrze, co jest szczególnie wygodne podczas golenia kolan i ich okolic. Jest to wersja „sensitive”, i cokolwiek miałoby to znaczyć w ujęciu producenta, bo tego nie uściślił – żel nie podrażnia skóry, nie powstają czerwone „punkciki” po goleniu i trudno z nim o zacięcie się, ale... wysusza i napina skórę - to powoduje ogólny dyskomfort po goleniu. Więc wolę nawet nie myśleć, co robi druga wersja, w ciemnej puszce, już bez dopisku „sensitive”.
Poza tym żel przyjemnie pachnie – męsko, ale z dużą dozą bergamotki. Pachnie dłuższą chwilę po goleniu. I jest bardzo wydajny – odrobinka wystarcza na ogolenie obu nóg.
Do zdobycia w sklepach Albert i Hypernova, ale nie jestem w stanie w pełni i z czystym sumieniem polecić tego żelu.
Producent | Care One |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Golenie i depilacja |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |