Są takie zapachy, które szalenie mi się podobają na innych osobach – natomiast na mnie absolutnie nie. Albo nie pasują do mojej osobowości, albo po prostu rozwijają się na mnie w „niezbyt słusznym kierunku”. Jednym z takich zapachów jest – na szczęście sprezentowany – So Pretty Cartier’a.
Pachnidło to raczej nadaje się do wieczorowych wystąpień. Zapach trwały, o słodko–gorzkawych akcentach, oryginalny – jednak jednocześnie dość płaski. Na początku wyczuwalna jest owocowa świeżość, na chwilkę przebąkuje goryczka i… woń „spoczywa na laurach”. Nie rozwija się, nie wibruje. Nie odkrywa na mnie całego swojego bogactwa. A szkoda, bo strukturę ma dość ciekawą.
Nutę głowy tworzy mandarynka, jeżyna, kwiat pomarańczy, bergamotka i jaśmin. W nucie serca doszukiwać się należy irysa, róży, orchidei i brzoskwini. Tłem tego wszystkiego jest drzewo sandałowe, ambra i piżmo.
Widocznie moja skóra takiej mieszanki nie lubi… Bardzo podoba mi się w So Pretty to, że trzyma się blisko ciała, nie tworząc „ogona” – otacza osóbkę dyskretnym woalem.
Smukły, elegancki flakon (w moim przypadku 100 ml, jednak dostępna jest również pojemność 30 i 50 ml) ze złotą nakrętką tworzy aurę luksusu i przepięknie prezentuje się na toaletce.
Zapach ten – według mojej oceny – zdecydowanie skierowany jest do pań wytwornych, stąpających powolnym, dystyngowanym krokiem. Koniecznie w małej czarnej. Nie potrafię sobie wyobrazić pachnącej tą wodą toaletową nastolatki, czy trzpiotowatej kobietki…
Doceniam dobre chęci darczyńcy – jednak już niejednokrotnie przekonałam się, że kupując w prezencie tego typu kosmetyki, bardzo łatwo o niewypał. Na szczęście znalazłam kogoś, kto z przyjemnością przejął ode mnie So Pretty – zapach zdecydowanie „nie mój”.
Działanie oceniłam na „4” – mimo że sam zapach na „3” – bo doceniam jego trwałość, bliskość ciału, natomiast nie podoba mi się to, że (na mnie) nie ewoluuje, jest płaski.
Producent | Cartier |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 370.00 PLN |