Pokochajcie brzytwę!
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuWielu ludziom golibroda kojarzy się wyłącznie z morderczym Sweeneyem Toddem, który grasował w Londynie (podobnie jak Kuba Rozpruwacz), a przybrał niewinną buźkę Johnny’ego Deppa w słynnym filmie Tima Burtona. Tymczasem, golenie brzytwą to błogi i ekskluzywny zabieg, który powraca do łask, jak wiele innych zapomnianych męskich rozkoszy.
Wielu ludziom golibroda kojarzy się wyłącznie z morderczym Sweeneyem Toddem, który grasował w Londynie (podobnie jak Kuba Rozpruwacz), a przybrał niewinną buźkę Johnny’ego Deppa w słynnym filmie Tima Burtona. Tymczasem, golenie brzytwą to błogi i ekskluzywny zabieg, który powraca do łask, jak wiele innych zapomnianych męskich rozkoszy.
Kiedyś innego narzędzia do usuwania zarostu po prostu nie było. Ostrzenie brzytwy na pasie wyglądało złowrogo i mało higienicznie, ale poranny rytuał obowiązywał wszystkich. Żołnierze robili to samodzielnie przed odłamkiem lusterka, kowboje i rewolwerowcy w chwili wytchnienia szli do zakładu w miasteczku. Z filmów również znamy częste obrazki bogatych gangsterów i biznesmenów, którzy spędzali mnóstwo czasu u swojego golibrody.
W istocie, golenie się samemu, pomimo wynalezienia maszynki z 50 opcjami długości zarostu, pozostało nużącym obowiązkiem. Za to poddanie się zręcznym dłoniom kogoś, kto nas w tym wyręczy, to nieporównywalne doznanie: mężczyzna nie tylko pozbywa się niechcianego zarostu, lecz także przeżywa nieocenioną chwilą relaksu i rozpieszczania.
Profesjonalny fotel z regulacją wysokości i położenia zagłówka, gorące ręczniki, aromatyczne kosmetyki do sporządzania najlepszej jakości piany… Jeśli klient ufa kunsztowi swojego golibrody, może nawet uciąć sobie drzemkę w trakcie zabiegu! Zarost zmiękczany jest najpierw gorącym okładem, potem pianą. Rytuał golenia powtarza się dwukrotnie, a kończy – okładem zimnym dla zamknięcia porów. Efektem jest skóra o gładkości, jakiej nie doświadczymy goląc się nawet najlepszą jednorazówką, pachnąca i wypielęgnowana, bez żadnych podrażnień. Ponadto, zarost odrasta wolniej.
Dobry golibroda musi mieć pewną rękę i szybkie ruchy. Nie warto próbować tego w domu, zwłaszcza rankiem po szampańskiej imprezie… Usługę świadczy coraz więcej zakładów fryzjerskich, a także salony wyspecjalizowane:
– Coraz więcej mężczyzn w różnym wieku chce doświadczyć tego, jak byli goleni ich dziadkowie i ojcowie. Korzystanie z golibrody to według wielu, którzy nas odwiedzają, powrót do korzeni twardej, męskiej tradycji, do czegoś, co w kulturze unisex ciężko znaleźć – uważa Agnieszka Serkies, menadżerka męskiego spa SpearSide.
A może zafundujesz golibrodę swojemu mężczyźnie na walentynki? To wydatek rzędu 30–100 zł, wydaje się zatem, że na każdą kieszeń, a nie – jak w dawnych czasach – dla bogaczy. A prezent na pewno oryginalny.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze