Przyjaźń czy kochanie
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: już wieszcz nie umiał wskazać, co przyjaźń, a co kochanie. Może w takim towarzystwie raźniej będzie Ci posłuchać moich rozważań. Jakże często miłość utożsamiana jest błędnie z drżeniem serca, porywem emocji, roztrzepotaniem na widok ukochanego! A tymczasem to tylko nieco reakcji chemicznych, przepływ feromonów, niewiele ponad to.
Droga Margolu!
Okazuje się, że 22 lata to dobry wiek na popełnianie błędów. Może po przeczytaniu tego listu, w którym postaram się opisać, co mnie gryzie, będziesz potrafiła wytłumaczyć mi, gdzie tkwi problem i jak sobie z nim poradzić? Boję się popełnić błąd, ale jeszcze bardziej boję się kogoś skrzywdzić. Zresztą, mniejsza o mnie. Bardzo trudno jest mi podjąć pewną decyzję.
Zacznijmy od początku. Nigdy nie potrafiłam dogadywać się z dziewczynami i dlatego zawsze miałam więcej kumpli– facetów, przyjaciół, z którymi miałam świetne układy. Nigdy nie było mowy o żadnych komplikacjach.
Jednak w pewnym momencie jedna z przyjaźni okazała się czymś więcej. Był tylko Mój Najlepszy Przyjaciel i ja. Spędzaliśmy z sobą coraz więcej czasu. Nie było między nami tematów tabu, czasem nawet nie musieliśmy nic mówić, patrzyliśmy sobie w oczy, wystarczało nam to, że byliśmy obok siebie. I było nam źle, kiedy nie widzieliśmy się choć kilka godzin. Nigdy jednak żadne z nas wprost nie powiedziało, że "przyjaźń to za mało", mogliśmy się tylko domyślać, że drugie myśli tak samo… Czasem zachowywaliśmy się tak, jakby cały świat nie istniał; byliśmy tylko my i chcieliśmy, żeby tak było naprawdę. Potem – wakacyjne rozstanie, podczas którego pisaliśmy do siebie listy. Oboje z utęsknieniem czekaliśmy na listonosza, a czytając te listy wiedzieliśmy wszystko, wzruszaliśmy się, płakaliśmy ze śmiechu i tęskniliśmy jeszcze bardziej.
I tak by to trwało, gdyby na scenę nie wkroczył ktoś jeszcze — Stary Znajomy. Wyjazd z "paczką" nad morze i okazało się, że "Stary" też jedzie z nami. A jak morze, to i specyficzna atmosfera… Wróciliśmy jako para. Wszyscy zadowoleni. On – szczęśliwy. A ja? Zagubiona? To właściwie stało się ot tak, nawet nie wiem, kiedy. Może dobrze się stało, może nie? Może tak wpłynęły na nas wieczory na plaży, szum morza, zapach wolności? Nie w tym problem, że nie jestem pewna decyzji, czy chcę z Nim być, choć pewna tego rzeczywiście nie jestem, ale w tym, że kiedy zobaczę się z Najlepszym, będę musiała mu powiedzieć, że mam chłopaka… A jest szansa, że jak zobaczę Najlepszego, to zapomnę o bożym świecie. Oczywiście nie musi koniecznie tak się stać.
Może ja nie tyle boję się kogoś skrzywdzić, tylko boję się tego, co będzie, kiedy się zakocham? W kimś innym niż w Najlepszym? Czy to możliwe? Bać się miłości? Bać się swoich emocji…
Zamrożone Emocje
***
Droga Emo,
Ustalmy jedno: już wieszcz nie umiał wskazać, co przyjaźń, a co kochanie. Może w takim towarzystwie raźniej będzie Ci posłuchać moich rozważań.
Jakże często miłość utożsamiana jest błędnie z drżeniem serca, porywem emocji, roztrzepotaniem na widok ukochanego! A tymczasem to tylko nieco reakcji chemicznych, przepływ feromonów, niewiele ponad to. Oczywiście, może to być jakimś zaczynem, ale bez dobrej mąki, wody i być może innych jeszcze składników – niewiele z niego można skorzystać. Ty wypiekłaś już piękny bochen i trochę byś go sprzedała/oddała, a trochę zjadła. Już niby nie kusi Cię chrupiąca skórka, już myślisz o następnym pieczeniu – ale zapach ciepłego, dobrego chleba… Ten zapach nie pozostawia Cię obojętną. I słusznie, kochana. Po co rozstawać się z dziełem dobrym, z którego jesteś dumna, na rzecz uczynienia innego, niekoniecznie lepszego? Nie każdy jest artystą, któremu wena pozwala tworzyć rzeczy coraz doskonalsze, coraz piękniejsze. Większość z nas to amatorzy, którym dzieło piękne i udane zdarza się raz. Jeśli do drugiego związku podchodzisz z takim dystansem… to po co w nim tkwisz? Dałaś się ponieść emocjom. To się zdarza, choć warto wyciągnąć wnioski z faktu, że nie zaprowadziło Cię to do bram raju. Związek z kimś, gdy nie jesteś pewna swoich emocji, może zranić nie tylko „Starego Znajomego”, który w dobrej wierze oddał Ci swoje zakochanie, może zranić przede wszystkim Przyjaciela, jeśli ten odwzajemniał Twoje dotychczasowe uczucia, w końcu zranić może także Ciebie. Piszesz, że boisz się miłości. Nieprawda, Ty boisz się zakochać w kimś innym niż jesteś zakochana! Po co szukać kogoś innego, skoro przez cały Twój list przebija wyraźna chęć pozostania przy tym, którego wybrało już Twoje serce? Piszesz o nim z dużym zachwytem. Miłość zbudowana na tak solidnej podstawie, jaką jest przyjaźń, rokuje znacznie więcej szans na przetrwanie, niż miłość wypływająca z powiewu bryzy morskiej. Prawda?
A nie jest tak, że wydaje Ci się, iż cokolwiek się zdarzy, Twój przyjaciel będzie przy Tobie? Że on jest na tyle do Ciebie przywiązany, iż Twój nowy związek nie zniszczy więzi między wami? Boisz się, że przy nim zapomnisz o Bożym świecie – słuszna to obawa, gdyż tak mi się wydaje, że całym Bożym światem mógłby z powodzeniem być dla Ciebie on. A nie boisz się, że przychodząc i informując go o swoim związku – stracisz go bezpowrotnie?
Musisz głęboko wejrzeć w swoje uczucia. Na razie Wasza relacja pozostawiała wiele niedomówień i bardziej wygląda na obopólną fascynację, niż na przyjaźń. Sama piszesz o niecierpliwym czekaniu na spotkania, na listy…. Jeśli on podzielał Twoje emocje związane z tą znajomością, to masz kłopot. Rozwijało się to w bardzo pięknym kierunku, może Twój przyjaciel czekał subtelnie na sposobność, by w odpowiednio sprzyjających okolicznościach wyznać Ci głębsze uczucie? Jeśli postrzegał Waszą przyjaźń podobnie do tego, co opisałaś, można z dużą dozą prawdopodobieństwa wysnuć takie właśnie przypuszczenie. Może być jednak i tak, ze Ty budowałaś sobie piękne emocje i doznania związane z nim, a dla niego rzeczywiście relacja jest czysto przyjacielska. Zdając sobie z tego sprawę, postanowiłaś związać się z kimś innym, zwłaszcza ze chyba nie chcesz przyznać się nawet sama przed sobą do uczuć, jakie żywisz w stosunku do Przyjaciela.
Co robić? Przede wszystkim pamiętaj o tym, że na tym etapie żadna ze spraw nie jest ostateczną. Nie jest ani ostatecznie powiedziane, że związek ze Starym Znajomym jest czymś, co musisz ciągnąć wbrew sobie, nie jest też ostatecznie powiedziane, że Twoja poprzednia przyjaźń uległa w ten sposób zniszczeniu. Najważniejszym i zasadniczym zadaniem jest określenie Twoich uczuć w stosunku do Przyjaciela. Uznanie, ze jesteś mu uczciwie winna deklarację przed samą sobą, w jakim kierunku ta znajomość powinna zmierzać. I żadnej taryfy ulgowej! Tam, gdzie w grę wchodzi odpowiedzialność za cudze emocje, których się jest przyczyną, nie ma miejsca na samopobłażanie.
Trzeba postąpić tak, aby nie skrzywdzić siebie, Przyjaciela ani Starego Znajomego. Skrzywdzić – czyli bawić się emocjami, miotać się w uczuciach i nie dać pewności i stabilności na przyszłość. Zajrzyj w swoje serce. Wybierz tego, którego tam znajdziesz naprawdę. A coś mi mówi, że tęskniąc sobie zadajesz pytanie, czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie… Taba daj daj tabadaba daj daj, taba daba daj… tabadaj…
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze