Wycofani
BARBARA KAŹMIERCZAK • dawno temuRumieniec opanowujący twarz, szyję i dekolt, niemożność wydobycia z siebie dźwięku, a jeżeli już to głosem drżącym, przyciszonym, przerywanym. Wzrok skierowany w dół lub uciekający na boki, spojrzenie szkliste i głupi uśmiech zakłopotania, nad którym nie sposób zapanować. Nieśmiałość, problem wielu, utrudniający bądź wręcz uniemożliwiający normalne życie w społeczeństwie.
Każdy chciałby charyzmatycznie dowodzić grupą kolegów w piaskownicy, grać główne role w szkolnych przedstawieniach, iść do tablicy nawet gdy nie do końca jest pewny rozwiązania zadania. Nie mieć oporów przed zaproszeniem na randkę czy do tańca najbardziej pożądanej dziewczyny lub chłopaka. Po prostu podejść do obcej osoby i zacząć z nią rozmawiać, poznawać nowych ludzi, mieć przyjaciół, wejść na przyjęcie, na którym nie zna się nikogo, by potem kilkoma zgrabnymi żartami zawojować całe towarzystwo.
Mieć na tyle wewnętrznej siły by umieć zwrócić uwagę komuś, kto rozmyślnie potrąci cię na chodniku, czy zacznie awanturować się o twoje miejsce w kolejce. Wziąć udział w dyskusji, głośno wyrazić swoją opinię, czy podać odpowiedź, którą się dobrze zna, ale głos jakoś więźnie w gardle. A z jakim podziwem patrzy się na osobę, która z największą swobodą i najszczerszym uśmiechem występuje przed tłumem słuchaczy prowadząc wykład lub szkolenie i spróbować postawić siebie w takiej sytuacji widząc jedynie pajaca posługującego się monosylabami.
Polacy w większości przyznają, że jest dziedzina życia, która ich onieśmiela. Jedni nie lubią nowych sytuacji, inni krępują się zawierać znajomości, jeszcze inni wolą nie zwracać uwagi innym, przeczekać niemiłe zajście. Czasem problemem jest odezwanie się na jakimś większym forum, czy mówienie przed grupą ludzi. Ale przeciętny Kowalski jakoś sobie z tym radzi, próbuje przezwyciężyć drobny opór, gorzej gdy staje się to niemożliwe.
Czarna owca
W każdej grupie ludzi zawsze znajdzie się jakiś „mruk”, czyli osoba wyalienowana, opuszczona, uznana za dziwną i bezwartościową. Ktoś taki zwyczajnie przeczekuje każdy dzień zamknięty w swojej skorupie; nie wykazuje inicjatywy, sprawia wrażenie bojącego się wszystkich i wszystkiego, jest nieatrakcyjny dla reszty, ciągle chce przebywać w cieniu. W nielicznych momentach, gdy nagle pada na niego światło i wszyscy na niego patrzą, sprawia wrażenie przerażonego. Nigdy w takich sytuacjach nie wypada dobrze.
Miałam koleżanką, niezbyt atrakcyjną wizualnie, zawsze zaniedbaną; z tłustymi włosami, poplamioną bluzką, tęgą figurą. Nie odzywała się na lekcjach, nie rozmawiała z nikim poza swoimi trzema koleżankami, uczyła się na tyle, by zdać. Pojawiała się w rozmowach klasy tylko w charakterze obiektu plotek. Pewnego dnia przyszła z ręką w gipsie, mieliśmy w planie w-f i nauczyciel zażądał od niej zwolnienia lekarskiego. Cała klasa była świadkiem żałosnej sceny, gdy opiekun pytał ją, gdzie ma zwolnienie, a ona patrząc w ziemię ocierała łzy. Nie potrafiła w żaden sposób się usprawiedliwić, nic powiedzieć. W końcu zdenerwowany pedagog kazał jej usiąść na ławce, a ona cała czerwona schowała się w najdalszym kącie sali. Oprócz upokorzenia (w końcu wszyscy widzieli awanturę) dostała jeszcze jedynkę.
Inna znajoma, która stoczyła wygraną walkę z chorobliwą nieśmiałością, opowiedziała mi o swojej pechowej podróży, w czasie której miała odwiedzić ciotkę. Postanowiła przyjechać wcześniej, by zwiedzić miasto i dopiero potem jechać do krewnej, która mieszkała na przedmieściach. Pociąg, którym jechała, się spóźnił, a niektóre mijane stacje miały zniszczone tablice z nazwami, toteż omyłkowo wysiadła na złej, a to dlatego, że krępowała się zapytać współpasażera lub konduktora. Na szczęście docelowa stacja była niedaleko i dojechała do niej autobusem, co zajęło niestety dosyć dużo czasu, bo musiała znaleźć przystanek i zorientować się, oczywiście na własną rękę, który i o której zawiezie ją do celu. Na miejscu jeszcze godzinę straciła na szukanie samoobsługowego sklepu, bo nie lubiła kupować w tych tradycyjnych, których jak na złość było tam więcej, i udała się do muzeum. Wystawę obejrzała pobieżnie rezygnując z darmowego przewodnika w formie słuchawkowej, bo bała się, że może coś zepsuć. Zapomniawszy sprawdzić kiedy odjeżdża ostatni autobus mogący zawieźć ją do ciotki, pędem pobiegła na dworzec, gdzie naturalnie okazało się, że się spóźniła. Miała numer kontaktowy do krewnej, ale gdy ta za pierwszym razem nie odebrała, moja koleżanka stwierdziła, że pewnie śpi i postanowiła jej nie niepokoić. I tylko inicjatywa jej ciotki uratowała moją znajomą przed błąkaniem się po obcym mieście całą noc, bo zaniepokojona starsza kobieta sama do niej zadzwoniła i wysłała taksówkę.
Walka z samym sobą
Psychologowie przyczyn nieśmiałości upatrują (jak to zwykle bywa) w dzieciństwie i wychowaniu. Mogła się ona narodzić jeśli rodzice wciąż zabraniali spontanicznych reakcji, wymagali „bycia grzecznym” (czyli cichym i układnym) zawsze i wszędzie, stale mówili, co należy robić czy mówić, a także, gdy nie obchodziły ich problemy malucha.
Czasem wesołe i rezolutne dziecko wyrasta na zahukane i lękliwe. Rzadko ktoś jest nieśmiały na wszystkich płaszczyznach życia. Bywa, że nie umie sobie poradzić z mówieniem przed widownią, a czasem z kupieniem chleba w piekarni. A wszystko to wypływa ze złej samooceny, ciągłej obawy przed ośmieszeniem i z ogólnego strachu przed ludźmi.
Pewne jest jedno, nieśmiali najczęściej bardzo dużo tracą. W grupie są niedoceniani, towarzysko im się nie wiedzie, no i oczywiści kariery oszałamiającej również nie zrobią, bo nieśmiałość niszczy ambicję i wiarę we własne możliwości.
Recept na wyzwolenie się z niej jest wiele. Przede wszystkim przyznanie przed samym sobą, że ma się problem i nastawienie do walki przeciwko niemu. Trzeba stosować metodę małych kroczków, np. dziś spytam się kilku obcych osób, która jest godzina. Ważne jest uświadomienie sobie, że świat wcale nie patrzy tylko na mnie i nie czeka na każde moje potknięcie. Pomocne są ćwiczenia relaksacyjne, czy wręcz wyobrażanie sobie, że w obliczu trudnej sytuacji wcielamy się w alter ego, które niczego się nie boi. Przydatne jest również zlikwidowanie możliwych źródeł kompleksów (np. niedobrana fryzura, złe ubranie), ćwiczenie i rozwijanie pasji, a także pozytywne myślenie, przede wszystkim o sobie.
Z tego typu wskazówek mogą skorzystać osoby, których nieśmiałość nie jest bardzo rozwinięta, a do tego posiadają sporą dozę samozaparcia i determinacji. Pozostałym może pomóc jedynie psycholog i specjalna terapia. Nie ma sensu czekać aż sytuacja w cudowny sposób sama się odmieni lub – co gorsza – aż przeminie życie i wszystkie jego szanse.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze