Kompleksy zarżną każdy związek
CEGŁA • dawno temuJestem maturzystką, mam chłopaka, który bardzo mi pomógł, żebym do tej matury dobrnęła:). Z czasem Wiktor ujawnił pewną swoją cechę – nie wiem, jak ją nazwać – rozkapryszenie, szpan? Mnóstwo rzeczy mu nie pasuje, bo już widział lub miał lepsze. (urodził się we Włoszech i mieszkał tam z rodzicami 12 lat) Takie tam różne smaczki i dziwaczenie. Myślę, że Wiktor to materiał na snoba, o ile już nim nie jest. Czy martwię się niepotrzebnie, na zapas?
Kochana Cegło!
Jestem maturzystką, mam chłopaka, który bardzo mi pomógł, żebym do tej matury dobrnęła:). Problemem była matma, a także, niestety, w-f…
Tak się zaczęła nasza znajomość. Podczas gdy inni wyśmiewali się z mojego dwutaktu, Wiktor praktycznie w 3 dni nauczył mnie podstawowych kroków w koszykówce i uderzeń w siatkówce, a zwłaszcza przekonał mnie, że można skutecznie serwować bez masy i siły, to kwestia techniki. Poprawienie stopni z matematyki zajęło dużo dłużej, ale było warto, z innych przedmiotów jestem ok.
Potem ja i Wiktor jakoś tak siłą rozpędu zaczęliśmy się widywać już bez pretekstu korków. Dopóki nie napotykaliśmy na sytuację ludzkiego sprawdzianu, układało się dobrze, w sumie pasowaliśmy do siebie. Lubimy kino, kafejki, pizzę, rowery, góry. Wiktor namówił mnie na siłownię i basen (generalnie w sporcie to ja jestem ćwiara, podciągam się przy nim).
Z czasem Wiktor ujawnił pewną swoją cechę – nie wiem, jak ją nazwać – rozkapryszenie, szpan? Mnóstwo rzeczy mu nie pasuje, bo już widział lub miał lepsze. To taka jego maniera: wchodzi na imprezę, pyta o swoje ulubione piwo, a jak go nie ma, to jest skwaszony lub oczekuje, że ktoś pobiegnie i mu to piwo kupi. A przecież nasze impry są z reguły składkowe i przynosi się to, co najtańsze, wiadomo… Muzykę też krytykuje, że badziewiasta.
Wiktor urodził się we Włoszech i mieszkał tam z rodzicami 12 lat. Potem oni przysłali go do Polski – pod opiekę dziadków, aby skończył dobrą polską szkołę – naszą, która rzeczywiście jest fajna:). Nadal jeździ do nich 2 razy w roku na wakacje, podejrzewam, że jest trochę rozpieszczony, może palma odbija – albo tak się już wysoko ustandaryzował, że nic poniżej mu nie pasuje? We Włoszech chodzi zawsze do ekskluzywnej szkoły nurkowania, jeździ skuterem, wie, gdzie podają „najlepszą pizzę na świecie”, a gdzie najlepsze tiramisu. Zna 3 języki, nie uznaje ubrań innych poza włoskimi markami, takie tam różne smaczki i dziwaczenie.
Kiedy moja mama zaprosiła Wiktora na obiad, byłam bardzo ciekawa jego zachowania. U nas ze względów ograniczeń czasowych i finansowych panuje prosta kuchnia: ziemniaki, kawałek mięsa (kurczaka zazwyczaj), jarzyna. Mama nie przyrządziła niczego uroczystego – po prostu chciała Wiktora poznać, podziękować za pomoc dla mnie.
Było śmiesznie:). Wiktor wcinał ziemniaki z marchewką i groszkiem, oznajmiając, że jest wegetarianinem. Niby mogłam to zauważyć przy tych naszych pizzach, kiedy zawsze wybierał serowe lub owocowe… Nie chciał pić słodkich napojów gazowanych, poprosił o przegotowaną wodę. Zdziwił się, że nie ma wina. Ja już się chciałam zerwać z krzesła i po to wino lecieć do sklepu, na zasadzie, „gość w dom”, ale mama mnie zblantowała. Wiktor nie ma jeszcze ukończonej osiemnastki i wobec tego stwierdziła, że ona niepełnoletnich alkoholem nie podejmuje… Wiktor zrobił lekkiego focha, ale w sumie zniósł to dobrze. Mama też podsumowała go pozytywnie.
Cegło, trochę się boję. Myślę, że Wiktor to materiał na snoba, o ile już nim nie jest. Czyli – moje przeciwieństwo. Koledzy i koleżanki ze szkoły ignorują jego uwagi, miny, oczekiwania. Ogólnie jest lubiany, towarzyski, można na niego liczyć. Tylko te jego grymasy, wymowne oczy, kiedy kelner z niewłaściwej strony podejdzie ze sztućcami… Aż mi się robi głupio, przecież w knajpie szybkiej obsługi to są duperele. Chciałabym z nim być, ale nigdy nie dotrzymam mu kroku. Chociażby to, że nie wyjedziemy nigdy razem na narty do Włoch, bo mnie na to nie stać.
Ostatnio wymarzyłam sobie, że zmienię fryzurę, chcę mieć grzywkę… Wiktor dał mi numer do „swojego” fryzjera”. Okazało się, że wizyta u tego pana, czeszącego polskie gwiazdy, kosztuje 200 złotych, a z farbowaniem dwa razy tyle! Najbardziej rozśmieszyło mnie to, że ostatecznie obcięłam sobie grzywkę w domu, mama rozjaśniła mi włosy farbą ze sklepu, a Wiktor… był zachwycony moim nowym wizerunkiem! On chyba myśli, że ja tam rzeczywiście poszłam:).
Jak myślisz, Cegło, czy martwię się niepotrzebnie, na zapas? Tak twierdzi np. moja przyjaciółka, która bardzo Wiktora lubi, tylko czasem z niego kpi, on jest jej zdaniem wdzięcznym obiektem żartów z tymi swoimi guścikami.
Aldona
***
Kochana Aldono!
Z tego, co zrozumiałam, jesteś tegoroczną maturzystką, a 17-letni Wiktor — może nawet uczy się o klasę niżej lub jest w maturalnej, ale nie skończył jeszcze 18. Powiedz sama — jaki sens zastanawiać się, wręcz zakładać w tym momencie, czego razem nie zrobicie, a co Wam się uda? Za kilka lat możesz śmigać z nim w Alpach jako fanka nart — znajdzie się chęć, umiejętności, środki… Albo i bez niego. To zależy od tego, jak potoczy się dalej Wasz młodzieńczy związek, co uznacie w nim za priorytety.
Nawet jeśli Wiktor sprawia czasem wrażenie bogatego, zblazowanego szpanera, widzę, że Wasze rzekome niedopasowanie to problem dla Ciebie, nie dla niego. Nie piszesz przecież nic o tym, jakoby Cię krytykował, lekceważył, nawracał – przeciwnie, bardzo Ci pomógł w paru kluczowych sprawach, dowodząc przy tym bezinteresownego szczerego zainteresowania poprzez kontynuację znajomości. Przemyśl to. Czy czasem nie demonizujesz różnic pomiędzy Wami?
Owszem, znam układy, w których chłopak narzuca dziewczynie wszystko – od ubioru po wybór koloru szminki i rasy psa. Uprzedmiotawia ją, urabia na swoją modłę, tresuje. Tu tego zagrożenia nie dostrzegam. Wiktor polecił Ci fryzjera, którego sprawdził i docenia, nie było w tym podtekstu, że „normalny” człowiek powinien strzyc się wyłącznie tam. On po prostu innego miejsca nie zna, a Ty wyraziłaś chęć zmiany wizerunku. Doradził więc, jak potrafi.
Dąsy na widok nie dość dobrego trunku czy „obrzydliwego” mięsa to także nawyki i poglądy, wyrażane w sposób dość dziecinny. Takie słabostki nie świadczą o wartości osoby. Najlepszy dowód to zachowanie Waszych rówieśników, którzy nie mają problemu z rozróżnieniem, co w Wiktorze cenić, a co traktować z pobłażliwym dystansem. Bierz z nich przykład!
Chłopak inteligentny, otrzaskany po świecie, wysportowany, a do tego chętny, by dzielić swoje plusy z innymi, to skarb, jakiego niejedna dziewczyna mogłaby Ci pozazdrościć. Ze smutkiem stwierdzam jednak, że czujesz się przy nim zahukana — bez jego udziału, to Ty sama narzucasz sobie rolę „tej gorszej”.
Dlaczego? Bo nie mogłaś go zaprosić do domu na krewetki? Bo mama zachowała się asertywnie i prawidłowo? Bo nie dorównujesz mu w zasobności finansowej? W takim razie sama jesteś snobką.
Skoro w swoim odczuciu tak drastycznie od niego odstajesz, czemu jest z Tobą, wspiera Cię, spędzacie razem fajny czas? Nie pomyślałaś, że może na swoim egzotycznym kursie nurkowania nie spotkał nigdy dziewczyny, z którą miałby o czym pogadać po wyjściu z wody?
Zbyt wiele czasu poświęcasz analizowaniu wad – swoich i Wiktora. Zamiast cieszyć się tym, że tworzycie udaną parę i jest między Wami wzajemna fascynacja, z której warto zrobić atut, nie przeszkodę.
Naucz się nie szukać w sobie na siłę powodów do kompleksów, bo taka postawa utrwali się i utrudni Ci każdy związek – nawet z wrażliwym, bezdomnym kontestatorem. Umiesz już serwować, podciągnęłaś się w nauce… To początek dorosłego życia, gdzie czekają daleko większe wyzwania. A Ty jesteś coraz lepsza i nie potrzebujesz porównywać się z innymi. Potrzebujesz cieszyć się tym, co jest i co jeszcze może być.
Pozdrowienia dla Wiktora:).
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze