Przyjaźń z „byłym”?
AGNIESZKA SADOWSKA • dawno temuPonoć kobieta dla własnego bezpieczeństwa powinna definitywnie kończyć związek i nie dawać się nabierać na żadną przyjaźń. Niby nie ma nic gorszego niż usłyszeć od faceta: „zostańmy przyjaciółmi”, a jednak często się zdarza, że „były” składa taką propozycję. Pytanie, co to tak naprawdę znaczy dla kobiet?
Olka do dziś nie wie, dlaczego się na to zgodziła. Byli pod namiotami. Co prawda tylko cztery dni, ale przecież nie liczy się długość, tylko przeżycia. Olka była szczęśliwa i słała radosne SMS-y do znajomych i rodziny. Dziś przyznaje, że trochę zaniepokoiło ją, gdy w drodze powrotnej Piotr był jakiś milczący. A kiedy wysiedli z pociągu, to ona chwyciła go za rękę, bo on jakby tego unikał. „Jest zmęczony” – pomyślała. W końcu to normalne po kilkugodzinnej podróży. To było rano. Po południu otworzyła mu drzwi. Stał i uśmiechał się do niej. A więc jednak! Tak za nią tęskni, że nawet zmęczenie było nieważne, gdy chciał ją zobaczyć!
Musimy porozmawiać – oświadczył poważnym tonem już w progu i bez wstępów przeszedł do sedna sprawy:
Chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi – oznajmił.
– Co? – wyjąkała wtedy Olka. Przez następne dwadzieścia minut mówił tylko on. Że ją lubi, że dobrze im się rozmawia, że nie potrafi tak po prostu o niej zapomnieć, ale wspólne budowanie związku nie jest dobrym pomysłem.
On szuka, ona czeka
Dziś, po dwóch latach bycia najlepszą przyjaciółką, powierniczką i doradczynią Piotra, Olka ma dość. Problem jednak w tym, że odciąć się od niego nie jest wcale łatwo. Głównie dlatego, że Olka cały czas go kocha. Przez te dwa lata nawet nie spojrzała na innego faceta. Poucinała kontakty ze znajomymi, bo Piotr ich nie akceptował. Przestała chodzić do klubów, bo Piotr woli siedzieć w domu.
– Zapętliłam się – przyznaje dziś dziewczyna. Od dwóch lat poświęca się relacji z Piotrem, mając tak naprawdę nadzieję, że on kiedyś do niej wróci. Niestety Piotr nie wraca. A nawet wręcz przeciwnie. Wcale nie ukrywa, że szuka odpowiedniej kandydatki na żonę i matkę dla swoich dzieci. Od czasu do czasu Olka znosi więc katusze poznawania jego nowych wybranek. Katusze są tym straszniejsze, że dziewczyna jest ambitna i postanowiła, że za nic w świecie nie pokaże, jak jej na nim zależy. W każdej nowej kandydatce stara się więc znaleźć jakieś pozytywne cechy. A sobie za każdym razem wmawia, że musi przeczekać te kilka tygodni fascynacji Piotra nową dziewczyną, a potem znów wszystko wróci do normy, bo wcześniej lub później on zrozumie, że nowa wybranka nie jest dla niego. Niestety to prawda. Piotrowi z jakiegoś powodu nigdy nie udaje się zbudować dłuższego związku i zawsze wraca. Szkoda tylko, że Olka jest coraz bardziej wyniszczona. Ostatnio powiedział jej, że idzie wiosna, więc czas na zmiany. Olka nie ma pojęcia, co to znaczy. Znów przestała jeść i ma problemy z zasypianiem.
Przekleństwo niektórych kobiet
– Przyjaźń z mężczyzną jest możliwa, ale nie z „byłym”! – twierdzi stanowczo Wiola, spec od marketingu politycznego. Wiola wie, co mówi, bo po upojnym i fascynującym związku z Grzegorzem zaczęła być przez niego traktowana jak przyjaciółka i dobra kumpelka. – To przekleństwo kobiet, które nie są słodkimi idiotkami i podczas bycia ze swoim ukochanym dają z siebie coś więcej niż szczebiotanie o tym, że ich misiu jest najwspanialszy na świecie – twierdzi Wiola.
Przyznaje, że na początku poddała się owej „przyjaźni”, ale kiedy jej „były” zaczął się z nią dzielić wrażeniami na temat nowo poznanej, początkującej projektantki mody, nie wytrzymała. – Celowo się od niego oddaliłam – opowiada Wiola. – Nie odbierałam telefonów, nie pojawiałam się na imprezach, na których on mógł być.
Poskutkowało. Teraz spotykają się raz na pół roku. Przy piwie gadają o swoim obecnym życiu, a potem bez żalu rozstają się na kolejnych kilka miesięcy. Zdaniem Wioli to idealny układ. Z tym tylko zastrzeżeniem, że podczas ich rzadkich spotkań w powietrzu unosi się aura jakiegoś niedopowiedzenia. – Dlatego lepiej, żebym trzymała się od Grzegorza z daleka. Tylko wtedy mogę być pewna, że jeden kieliszek wina za dużo nie spowoduje, że nie będziemy w stanie opanować pożądania – twierdzi ambitna specjalistka od marketingu.
Bramki Ronaldo w prezencie
Że oto od dziś będą chodzić na zakupy do Castoramy zamiast na romantyczne kolacje? Że zamiast kwiatów on wręczy jej płytę DVD z najlepszymi ujęciami bramek Ronaldo? „Żebyś wiedziała takie rzeczy, gdybyśmy się kiedyś wybrali na mecz” – wytłumaczy. Bo pewnie się wybiorą. Dla faceta to same korzyści:
1. Może pochwalić się przed kolegami fajną laską (i to „byłą”, która widocznie nie może o nim zapomnieć!).
2. Zdobywa poklask w gronie jej przyjaciółek („on jest taki opiekuńczy, zabiera cię na swoje ukochane mecze, a mój Marek od zerwania nawet nie odbiera moich telefonów”).
3. Ma kumpla z wyjątkowo zgrabnymi nogami i kształtną pupą.
Układ z „eksem”
Tym sposobem ona chodzi na te mecze, gotuje obiady (bo on lubi kurczaka w cieście kokosowym), daje się wyciągać na imprezy, podczas których obserwuje, jak on „wyhacza” co ciekawsze przedstawicielki płci pięknej. I cały czas udaje, że świetnie się bawi, a gdy on później zaśmiewa się, jaka ta Anka okazała się pusta podczas trzeciej randki, ona też się śmieje. Jeśli jest domyślna (a najczęściej nie chce być), to może przez głowę przemknie jej myśl, że jej „były” zawsze był zdania, że na pierwszej randce można pogadać, ale na drugiej trzeba już sprawdzić, jak sprawa wygląda z tak zwanym dopasowaniem seksualnym. I raczej małe szanse na to, że teraz nagle mu się odmieniło i owa Anka testowi dopasowania nie została poddana. A skoro było trzecie spotkanie, to znaczy że test przeszła. Widocznie później coś poszło nie po jego myśli.
– Jeśli naprawdę nic się do „eksa” nie czuje, to można iść na taki układ – uważa Magda, od trzech lat w szczęśliwym związku. Tylko że jej zdaniem takie „nieczucie” jest nierealne. Zwłaszcza w przypadku kobiet.– Bo jak można być z kimś w związku, a następnego dnia przestawić się na relacje kumpelsko-przyjacielskie? – zastanawia się Magda. Jej zdaniem taki zabieg świadczy o tym, że kobieta za wszelką cenę chce zatrzymać przy sobie mężczyznę bądź oszukuje się, że tak będzie też dla niej lepiej.
Znajomość z elementami seksu
Tylko czy to w ogóle ma sens? Kobiety chyba zbyt często zapominają, że myślenie mężczyzn jest proste. Jeśli on chce z którąś być, dąży do tego, by ją zdobyć. Ale jeśli postanowi, że woli ją w roli kumpla, a nie kochanki, komunikuje swoją decyzję. Wtedy od kobiety zależy, co z tym zrobi. Zerwie kontakt w myśl zasady: albo jesteśmy razem, albo w ogóle, czy też zgodzi się na przyjaźń? To pierwsze podejście wydaje się zdrowsze, choć bardziej boli. Zwłaszcza jeśli dwoje ludzi łączyło uczucie, a nie zażyła znajomość z elementami seksu.
Kobiety jednak często decydują się na to drugie rozwiązanie. Prawdopodobnie dlatego, że kieruje nimi nadzieja. Wierzą, że jeśli on chce z nimi nadal utrzymywać kontakt, to na pewno coś znaczy. Na przykład, że nie jest czegoś pewien, że musi się zastanowić, że potrzebuje czasu na podjęcie decyzji. Nie chcą dopuścić do siebie myśli, że on już tę decyzje podjął. Chce mieć przyjaciółkę i kumpelkę, a nie kobietę, o której będzie myślał i mówił „moja”.
– Bo w przyjaźni chodzi przecież o to, żeby chcieć jak najlepiej dla tej drugiej osoby. A jeśli facet, którego kocham, choć udaję z nim przyjaźń, powie mi, że cudownie spędził urlop, to przecież nie będę się z tego cieszyć. Dlaczego? Bo uważam, że urlop może być wspaniały tylko wtedy, kiedy jesteśmy razem – twierdzi Wiola.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze