Podczas wyjazdów wakacyjnych często, choć niesłusznie, zaniedbuję odrobinę moją twarz - i, choć trudno się przyznać, tym razem stwierdzam - odżywka do włosów i maseczki leżały odłogiem. Nie było innego wyjścia - musiałam zainwestować w pielęgnację po powrocie. „Inwestycja” w tę maseczkę nie była zbyt wielka i pełna wyrzeczeń (kwestia dwóch złotych) - całe szczęście, bo zbyt owocująca też nie była.
Regeneracja i odżywianie - brzmi nieźle, prawda? W praktyce, niestety, nie jest tak różowo. Maseczka wydaje się być dobrym, tanim produktem - dwie połączone saszetki o pojemności 15 ml (idealne na dwa użycia), o miłej, kremowej konsystencji i kolorze żółtawym. Zapach - autentyczny, czuć i mandarynkę, i awokado, ale całość mnie nie przekonuje.
Kosmetyk odsiedział na mojej twarzy, szyi i dekolcie zalecane 15 minut. Nakładał się bez problemu, zmył (wacikiem) też sprawnie i szybko. Po użyciu na początku doznałam szoku - miałam kleistą, ściągniętą, niemiłą w dotyku buzię. Po 5 minutach to uczucie znikło - lecz efekt wcale mnie nie zadowolił. Nie było żadnego odświeżenia, odżywienia, odżycia. Na twarzy pozostał niemiły film (mimo że zmyłam produkt bardzo dokładnie), przesuszenia nie były nawet troszeczkę zlikwidowane, nie mówiąc już o zaczerwienieniach. Rezultat – identyczny jak przed użyciem - tyle, że jeszcze twarz była natłuszczona.
Radzę omijać szerokim łukiem - niech Was nie skusi niska cena!
Producent | Mincer Pharma |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: nawilżające i odżywcze |
Przybliżona cena | 2.00 PLN |