Butelka charakterystyczna dla znikającej z półek serii "Sport", która cieszyła się sporym zainteresowaniem w końcu trafiła w moje posiadanie. Pewnie jest to zasługa świąt (czerwona buteleczka, której nie mogłam się oprzeć), mandarynkowy zapach, czy może w końcu nie bardzo mogłam znaleźć powód, dla którego miałabym jej sobie nie kupić?
Od jakiegoś czasu brałam do ręki tester, wąchałam i odstawiałam. Nie jestem zwolenniczką świeżych, sportowych zapachów i jakoś nie wyobrażałam sobie efektownej skądinąd buteleczki na półce. Ale zima i święta mają coś takiego, że chciałoby się mandarynek, po których pachną palce i ubrania. Czegoś, co przypomni o cieplejszych dniach, lekkiego i świeżego.
Zamiast mandarynkowo-pomarańczowych zapachów proponowanych przez wiele firm kosmetycznych wybrałam jedną z ostatnich butelek Benettona. Pojemność (100 ml) była jednym z finalnych argumentów.
Zapach jest świeży, cytrusowy, złagodzony jaśminem i taki pozostaje, odrobinę tylko delikatniejszy. Można się nim mocniej spryskać bez obawy uduszenia osób przebywających bliżej. Zapach nie jest „ogoniasty”, jak wiele podobnych typowo dziennych, rześkich zapachów, utrzymuje się w zasadzie blisko ciała odświeżająco przypominając o swoim istnieniu. Z czasem łagodnieje, przechodząc w (podobno) bergamotkę, bazylię i drzewo sandałowe. Aby poczuć te ostatnie nuty musiałabym chyba wylać na siebie całą butelkę.
Można ją bez obaw nosić ze sobą, ponieważ jest pokryta powłoką, która na pewno uchroni przed stłuczeniem nawet, jeśli woda wypadnie nam przypadkiem lub upuścimy torebkę. Modne obecnie wielkie torby na pewno ją pomieszczą, ale produkt ma swoją wagę, więc jeśli do torby dodajemy jeszcze kilka teczek z papierami, to może faktycznie nie będzie się nam już chciało dociążać ramienia.
Obecnie do kupienia w Rossmannie za 56 zł za 100 ml. Warto, jeśli chodzą Ci po głowie mandarynki.
Producent | Benetton |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 56.00 PLN |