Jest to peeling na bazie soli z Morza Martwego, z olejkiem kokosowym, woskiem pszczelim oraz witaminami C i E. Pierwsze, co mnie zaskoczyło to fakt, że preparatu używa się na suchą skórę. Nakłada się o tyle niewygodnie, że palcami ze słoiczka, więc posiadaczki długich paznokci mogą narzekać (choć i przy krótkich jest pewien problem). Konsystencja jest bardzo gęsta z wyczuwalnymi soli. Zapach - przyjemny (chemiczny co prawda) owoc grapefruita, taki odświeżający. Na masaż tym cudem całego ciała zużywa się sporo produktu (mała garść).
Samo używanie go jest przyjemne - coś dla lubiących wyraźne uczucie ścierania martwego naskórka. Dopiero po aplikacji można spłukać ciało wodą. I tu pojawia się, niekoniecznie miła dla posiadaczek cery innej niż sucha, niespodzianka. Zawarte olejki i woski w peelingi samą wodą nie dadzą się zmyć - efekt bez użycia jakiegoś żelu jest taki jak po użyciu bardzo gęstego olejku pod prysznic. Tak jak opisuje to producent na stronie - nie trzeba używać po zabiegu żadnego balsamu. Ja jednak zmywam wszystko, by móc nałożyć na skórę coś brązującego.
Efekt jest za to super - skóra jest nieprzeciętnie gładka i dobrze przyjmuje (przy zmyciu z niej natłuszczającej warstwy pozostałej po masażu peelingującym) wszelkie balsamy czy masła.
Podsumowując, 500 ml produktu w słoiczku, z niesamowitym efektem byłoby do przyjęcia w takiej cenie, gdyby nie fakt, że jest mało wydajny. Ale dla samego efektu - polecam!
Dostępne są jeszcze wersję zapachowe: wanilia, pomarańcza, aloes, lawenda i róża. Produkty tej firmy dostępne są w sieci Drogerii Natura.
Producent | Dead Sea Products |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 50.00 PLN |