Dowiedziałam się o nim będąc w UK. Na początku podeszłam do niego dość sceptycznie, ponieważ używałam dużo innych samoopalaczy i balsamów brązujących i z żadnego nie byłam w 100% zadowolona. Nie muszę dalej szukać, bo ten jest idealny.
Samoopalacz jest w formie pianki koloru brązowo-zielonego. To właśnie dzięki tej zieleni opalenizna nie jest pomarańczowa a brązowa. Od razu po użyciu zostawia brązowy ślad na naszej skórze, więc nie radzę nakładać go rekami, do tego celu najlepiej użyć rękawiczek. Można tak robić aż będziecie zadowolone z koloru swojej skóry, ale mi wystarczy powtarzanie tego rytuału przez 2 dni. Uprzedzam, efekt jest naprawdę powalający, bo opalenizna po paru aplikacjach jest jak po paru sesjach na solarium.
Opalenizna trzyma się nawet do 2 tygodni. Żeby uniknąć schodzenia skóry z opalenizną, co wygląda dość nie estetycznie powinno się przez cały czas używać balsamów nawilżających, szczególnie w okolicy łokci, kolan i nadgarstków, tam też musicie samoopalacz dobrze wetrzeć żeby uniknąć smug.
Na etykiecie można przeczytać, że należy go nakładać co 3 - 5 dni aby otrzymać efekt silnej opalenizny. Ja nakładam go na wieczór (po zrobieniu peelingu). Rano po umyciu się ponownie go nakładam. Pod prysznicem z ciała płynie brązowa woda, ale to tylko ten samoopalacz, opalenizna dalej pozostaje na skórze, ale ciut jaśniejsza, dlatego polecam nakładanie go ponownie. Wieczorem znowu powtarzam aplikacje, ale już bez peelingu i rano znowu to samo.
Niestety na drugi dzień zapach jest taki jak po użyciu innych samoopalaczy, może ewentualnie trochę mniej go czuć, ale jednak nie można mieć wszystkiego. Aczkolwiek przy aplikacji zapach jest dość przyjemny.
Pojemność to 200 ml.
Producent | St Moriz |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Samoopalacze i balsamy brązujące |
Przybliżona cena | 27.00 PLN |