Kiedyś używałam peelingów z olejami, były genialne, ale bardzo drogie, kiedy więc zobaczyłam, że rodzima Bielenda wprowadziła do swojej oferty takie produkty musiałam koniecznie je spróbować. Wybrałam wersję z olejem marula, ponieważ ten olejek jest mi dobrze znany i wiem, że służy mojej skórze.
Opakowanie jest urocze. Lekkie, poręczne w bardzo przyjemnej estetyce. To moja ulubiona wersja peelingu, bo cukrowa, a takie są najbardziej delikatne dla skóry, a jednocześnie dobrze spełniają swoją rolę.
Myślałam, że będzie rzadszy, spodziewałam się typowo oleistej konsystencji, a kosmetyk ma postać zbitej żółtej masy, w której zatopiono mnóstwo drobinek cukru. Przez to, że jest tak gęsty jest również mało wydajny, bo opakowanie wystarcza mi na maksymalnie 4 razy na złuszczenie całego ciała.
Moja skóra po zastosowaniu kosmetyku jest miękka, wygładzona, nie mam żadnych podrażnień, zaczerwienienia. Balsam jest już zbędny, bo skóra jest dostatecznie dobrze nawilżona i gładka.
Czas wspomnieć na temat zapachu, po którym spodziewałam się jakichś słodkich, orzechowych nut, natomiast zapach jest delikatny, aczkolwiek przyjemny.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 17.00 PLN |