"Makijaż wykonany tą mascarą marki Astor sprawia, że kobieta czuje się, jakby weszła do świata rewii i nagle stała się dziewczyną w stylu „pin up”. Cały sekret tego makijażu polega na zalotnie podkręconych i pełnych objętości rzęsach, które nadają oczom flirtującego spojrzenia.
Volume Diva Curve Me Sexy posiada kształtującą oraz podkręcającą rzęsy formułę, a także zapewniającą im gładkość, sprężystość i elastyczność. Rzęsy mają zapewnione naturalne składniki odżywcze, witaminę E oraz pigmenty minerałów, co pozwala na uzyskanie zmysłowego spojrzenia. Mascara sprawia, iż przestają być kruche i łamliwe.
Unikalna szczoteczka w kobiecych rozmiarach „90-60-90” dopasowuje się do rzęs, nadając im objętości oraz mocno podkręcając.
Jak na prawdziwą diwę przystało, opakowanie mascary przyciąga spojrzenie. Volume Diva Curve Me Sexy połyskuje delikatnym różem, a zaokrąglone linie przypominają efekt, jaki otrzymujemy po nałożeniu mascary na rzęsy. Nakrętka została udekorowana wzorem kwiatu orchidei, który jest składnikiem formuły”.
Ta mascara ma prześliczne opakowanie (7 ml), które jest prawdziwą ozdobą w mojej kosmetyczce. Sam tusz dość ładnie pogrubia rzęsy, a mam z natury cienkie i rzadkie rzęsy. Z pewnością nie zapewni dramatycznego, czy teatralnego efektu, ale na co dzień bardzo elegancko podkreśla oko.
Szczoteczka jest niesamowicie wygodna w użyciu, odpowiedniej długości, a oryginalne jej wyprofilowanie sprawia, że świetnie modeluje rzęsy, które są ładnie podkręcone. Dodatkowo szczoteczka fajnie rozdziela rzęsy - po użyciu tuszu rzęsy wyglądają na wyczesane, rozdzielone, a nie posklejane.
Dość przyzwoicie wydłuża, chociaż spodziewałam się w tym względzie lepszego efektu. Plusem jest to, że tusz nie kruszy się i nie osypuje w ciągu dnia, choć niestety nie jest wodoodporny, więc szczególnie należy uważać podczas opadów.
Polecam!