Jestem ogromna fanką apaszek i zapachów Hermesa, ale przyznam, że do polubienia wielu kompozycji trzeba mieć „żelazny nos” i gust spragniony mocnych i nietypowych wrażeń, bo wśród nich nie brakuje dziwactw, takich jak Equipage.
Wiele tłumaczy fakt, że zapach pochodzi z 1970 roku, więc tworzony był w zupełnie innych realiach i na potrzeby zupełnie innej „mody”. Miał być zapachem męskim, rekomendowanym na wieczór, tymczasem współcześnie bliżej mu do kompozycji damskiej, ale nie jest to też typowy unisex.
Dla mnie Equipage jest trochę jak ekwipunek podróżnika z poprzedniej epoki, pełen korzennych przypraw przywiezionych z różnych zakątków świata. Na różnych powierzchniach i tkaninach rozwija się zupełnie inaczej, na mojej skórze czuć jednak tylko cynamonową ewolucję – nic więcej. Na początku cynamon jest świeży i wilgotny, a z upływem godzin staje się bardziej suchy z odrobiną skórzanej cierpkości. Tylko tyle, w dodatku nie jest jakoś nadzwyczaj trwały.
Nuty:
- głowy: aldehydy, pomarańcza, szałwia, muszkatołowiec, bergamotka, drzewo różane,
- serca: goździk, cynamon, jaśmin, konwalia, sosna,
- bazy: bób tonka, paczula, piżmo, mech, wanilia, wetiwer.
To raczej zapachowa ciekawostka niż coś do używana na co dzień, czy nawet od święta, ale nie wątpię, że znajdą się dojrzali panowie, którzy będą chętnie nosić na sobie taki „ekwipunek”.
Cena dotyczy flakonu 50 ml.
Producent | Hermes |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, po goleniu oraz perfumy dla niego |
Przybliżona cena | 200.00 PLN |