Marka Essence ma wiele szalenie ciekawych, limitowanych linii, które pojawiają się i błyskawicznie znikają. Jednak jak się ostatnio przekonałam na własnej skórze, dodatkowo całkiem sporo z nich jakimś cudem omija nasz piękny kraj, zdobyć je czasem można w drogeriach internetowych. Podczas jednych takich zakupów, w oko wpadły mi kredki do ust z linii Ethno Couture. Z blogów dowiedziałam się, że występują trzy odcienie - oranż, róż i fiolet, ale nigdzie (nawet w sklepie) nie było zdjęć, ani informacji o tym, jakie numery i nazwy im odpowiadają. Wybrałam więc w ciemno odcień 01 auroshlka, który okazał się malinowym fioletem.
Kredka wykonana jest dość niedbale – wszelkie nadruki mieszczą się na naklejkach, a naklejki dość szybko zaczynają odchodzić. Nie jest drewniana, ale plastikowa i bardzo trudno się ją temperuje.
Jej konsystencja jest fajna, kremowa, z wilgotnym połyskiem. Pozwala na stopniowanie krycia od średniego do pełnego. Niestety spora ilość brokatowych drobinek gasi moje zapały. Pomadka jest umiarkowanie trwała, zjada się szybko, ale brokat zostaje w różnych zakamarkach ust i twarzy.
Sympatyczny malinowo-wiśniowy zapach jest skutecznie zagłuszany przez gorzkawy, drapiący w gardło posmak pomadki, który czuć nawet bez oblizywania ust.
Nie wiem czy wobec tego wszystkiego jakimś pocieszeniem będzie fakt, że kredka lekko nawilża i natłuszcza usta. Ja w każdym razie cieszę się, że nie zdecydowałam się na więcej kolorów, bo jest niedopracowana i kompletnie nie przypadła mi do gustu.
Producent | Essence |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Szminki w sztyfcie |
Przybliżona cena | 7.00 PLN |