Wsypując sól do kąpieli liczymy przede wszystkim na to, że będzie ładnie pachnieć. Dopiero później zastanawiamy się nad tym jak zadziała, albo dużo wcześniej – w chwili zakupu. Moment kąpieli powinien pozostać w sferze sacrum i żadne zbędne informacje nie powinny zaprzątać nam myśli.
Ale jak tu nie myśleć, że coś jest nie tak, kiedy po dodaniu starannie wybranej soli, kąpiel po prostu śmierdzi? No może nie aż tak, ale zapach nie jest przyjemny. Połączenie aromatów rumiankowego z nagietkowym wyszło fatalnie. Na szczęście zapach nie jest tak intensywny jak w przypadku innych kąpieli ziołowych z tej serii.
Sól pieni się słabo, a woda barwi się na żółtawo-zielony kolor.
Na opakowaniu znajduje się symbol przedstawiający kobietę z dzieckiem – trudno powiedzieć, co to może znaczyć – tego producent nie wyjaśnia. Natomiast wyjaśnia, że produkt kierowany jest do właścicielek skóry wrażliwej i zniszczonej, ma pielęgnować i wspomagać mechanizmy odbudowy naskórka, a w efekcie sprawić, że skóra stanie się gładka i przyjemna w dotyku. Sprzyjać temu ma zawartość witaminy E, naturalnego bisabobolu, alantoiny oraz olejków. Do tego ma uspokajać.
Na pewno nie uspokaja. Mnie wręcz zdenerwowała. Spieszyłam się jak tylko mogłam z wieczorną toaletą w wannie, żeby tylko jak najszybciej wyjść z wanny i obficie spłukać się – oby tylko przypadkiem zapach nie pozostał na skórze. Nie pozostał. Niestety nic innego ze skóra też się nie stało, mimo że kąpiel trwała zalecane 10 - 15 minut (zamiast mojej standardowej godziny).
Faktycznie jest to najzwyklejsza sól kąpielowa, do tego droga. W działaniu na skórę nie różni się absolutnie niczym od tej w naszych kuchennych solniczkach. Nieciekawy zapach całkowicie zniechęca.
Tej wersji zapachowej nie polecam!
Producent | Dresdner Essenz |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Sole i zioła do kąpieli |
Przybliżona cena | 3.00 PLN |