Kiedy korzysta się z pływalni publicznych lub klubowych pryszniców, profilaktyka przeciwgrzybicza to absolutna podstawa. Nigdy nie wiadomo kto przed nami chodził po tych pięknych kafelkach... i co na nich zostawił. Nie muszę też wspominać, że zapobieganie jest o wiele tańsze i przyjemniejsze niż leczenie, dlatego wolę dmuchać na zimne. Przez dłuższy czas stałym bywalcem mojej sportowej torby był krem. Owszem, działał skutecznie, ale był bardzo nieprzyjemny i czasochłonny w użyciu, dlatego postanowiłam zamienić go na coś wygodniejszego – na spray.
Główna zaleta nie tylko tego, ale wszystkich sprayów to szybkość użycia. Wystarczy raz psiknąć, nie trzeba wcierać ani angażować dłoni. Nie trzeba też czekać na wchłonięcie, gdyż spray znika ze stóp błyskawicznie i po chwili można wędrować dalej.
Producent zapewnia, że spray także przeciwdziała powstawaniu przykrego zapachu. Otóż nie przeciwdziała, tylko jeszcze go pogarsza, gdyż sam pachnie niezbyt przyjemnie – jak pudrowe miętówki. Ale w tym przypadku to nie jest ważne, zapach na szczęście ulatnia się dość szybko. Odświeża i chłodzi tylko w chwili psikania. A starcza na długo, gdyż mieści w sobie aż 130ml.
Po przeanalizowaniu składu dochodzę jednak do wniosku, że bardziej działa na moją podświadomość niż faktycznie chroni przed grzybicą czy infekcjami. Zawarty w składzie jedyny składnik aktywny – chlorek N-cetylopirydyny, stosowany powszechnie w stomatologii, może uchroni nas przed bakteriami, ale nie przed grzybicą. Ale cóż, podobno wiara czyni cuda. Ja czuję się z nim bezpieczniej i jak na razie moje stopy są zdrowe!
Nieśmiało polecam!
Producent | Anida |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Stopy |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |