Podobno 90% kobiet używa codziennie mascary do rzęs. Pytanie dlaczego? Bo wydłuża, podkręca bądź pogrubia je, sprawia, że spojrzenie jest bardziej zalotne, a oko ładniejsze, podobno diabeł tkwi w szczegółach, a takiemu żaden facet się nie oprze patrząc w nasze oczy. Wiec wystarczy kupić tusz, umalować się i po kłopocie. Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Na rynku są setki, a może i tysiące różnych rodzajów tuszy, które niestety maja co najwyżej ładne opakowanie, a gorzej ze spełnienia swoich zadań. Najczęstszym problemem, jest za gęsta konsystencja, która szybko wysycha, a na rzęsach tworzy sztywną skorupę, która po niedługim czasie ląduje pod naszymi oczami. Poza tym ile z tych reklamowanych cacek naprawdę podkręca, wydłuża, czy pogrubia? Z doświadczenia wiem, że niewiele.
Ten tusz przyznam się z ręka na sercu kupiłam z oferty demo w zeszłym miesiącu, bo od niedawna jestem konsultantką, jednak wszystkie inne tusze z Avon'u były po prostu dla mnie straszne, kończyło się przeważnie rozdaniem ich koleżankom bądź rodzinie. Tak wiec byłam pewna, że ten tusz nie będzie się różnił, a że kosztował 11zł to pomyślałam, że spróbuje, ewentualnie komuś go oddam.
Minęły 2 tygodnie, a tuszu wcale nikomu nie dałam, bo o dziwo mi odpowiada. Dość dobrze rozczesuje rzęsy, widocznie je pogrubia, i lekko podkręca, nie jest to może tak jak w reklamie, ale zawsze to coś. Mi to nie przeszkadza, bo od niepamiętnych czasów używałam zalotki, gdyż moich sztywnych „drutów” nic nie jest w stanie podkręcić. Mogę powiedzieć, również, że nie osypuje się, i nie tworzy grudek. Według mnie najlepszy efekt daje po 2 - 3 warstwach, bo w tedy rzęsy wyglądają jak wachlarz, bynajmniej nie jest to wygląd przesadnie sztuczny, dobrze jest też po każdym pomalowaniu przeczesać jej zużytą, czysta szczoteczką.
Wydaje mi się, że Avon w końcu poprawił jakość swoich tuszy, wiec polecam go i wam.
W promocji 15,90zł.