Niedawno zapanowała moda na kremy BB. Wiadomo jednak, że rodzime wyroby mają niewiele wspólnego z prawdziwymi, azjatyckimi kremami BB. Ja jednak postanowiłam i tak dać szansę polskim kosmetykom i skusiłam się na krem BB marki Bielenda.
Zamknięty jest w ładnej, estetycznej jasnobrązowej tubce, która mieści 40 ml - niewiele, ale w przypadku tego kremu absolutnie nie jest to minus. Krem pachnie delikatnie, dla mnie jakby orzechowo, jednak bardziej wrażliwe nosy mogą go nie zaakceptować. Przejdę jednak do rzeczy najważniejszej, mianowicie jak (i czy w ogóle) działa i spełnia obietnice producenta.
Producent informuje, że krem podkreśla efekt naturalnej opalenizny. Przywraca cerze naturalny blask i zdrowy odcień. Delikatnie kryje zmarszczki i niedoskonałości. Intensywnie nawilża. Idealnie wygładza. Ponadto z informacji podanej na kartoniku, można dowiedzieć się, że krem zawiera mikropigmenty, naturalne minerały, kwas hialuronowy i filtr SPF15. Przeznaczony do każdego typu cery. A ja się z tym wszystkim absolutnie, w stu procentach zgadzam.
Krem dobrze nawilża. Ja mam bardzo suchą skórę, w dodatku dosyć wrażliwą, którą bardzo często nowe kosmetyki mocno podrażniają. Tutaj nic takiego się nie stało - skóra była cały dzień dobrze nawilżona, gładka i promienna. Nie zauważyłam, by kem zapychał, mam wrażenie, że wręcz poprawia stan skóry, łagodzi i leczy podrażnienia, czy drobne krostki.
Teraz kolejna sprawa - krycie. Ja spodziewałam się niemal zerowego krycia, cos w stylu kremów tonujących, bo choć generalnie skórę mam bez wyprysków, rozszerzonych porów i zaskórników, to mam nieduże zaczerwienienia na policzkach, które (o dziwo!) ten krem znakomicie zakrywa. Pięknie wyrównuje koloryt skóry, pomimo tylko jednego odcienia (określany jako Naturalny Słoneczny) dopasował się do mojej średniej karnacji. Delikatnie rozświetla, sprawia, że cera naprawdę promienieje i wygląda na zdrowszą, młodszą i świeżą.
Mały minusik za trwałość, jednak zdaję sobie sprawę, że to tylko krem, który łatwo zetrzeć, czy zmyć - u mnie wytrzymuje średnio 8 godzin, bez pudru, bo lekko przypudrowany trzyma się cały dzień bez zarzutu. Nie próbowałam stosować go jako bazę pod podkład (a taką możliwość sugeruje producent) - zwykle stosuję albo jedno, albo drugie.
Konsystencja jest średnio gęsta, nic nie spływa i w zasadzie wystarczy odrobina, by pokryć całą twarz - dla wzmocnienia efektu krycia można nałożyć kolejne warstwy, choć nie wiem, czy to konieczne, bo już jedna warstwa dość dobrze kryje. Zastrzegam jednak - tego typu kosmetyki są przeznaczone z reguły do bezproblemowych cer - myślę, że do suchej, normalnej i mieszanej, bez skłonności do dużych wyprysków, powinien się sprawdzić.
Ja jestem bardzo zadowolona z tego kremu, miałam również okazję stosować inny, również polskiej marki i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tamten Bielendzie nie dorasta do pięt i to pod każdym względem.
Polecam.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Kremy koloryzujące |
Przybliżona cena | 19.00 PLN |