Almay to amerykańska marka kosmetyków pielęgnacyjnych i kolorowych. W Polsce jest właściwie nieznana - a szkoda, bo warto zwrócić na nią uwagę. Moją znajomość z kosmetykami Almay rozpoczęłam od zakupu błyszczyka Lip Shine, wybrałam odcień 06 Latte (przyjemny beż, lekko łososiowy). Dla uprzedzenia ciągu dalszego dodam: nie mam czego żałować.
5 ml błyszczyka producent zamknął w pozbawionym cienia ekstrawagancji, podłużnym i przezroczystym opakowaniu ze srebrną zakrętką, odpowiednio dużym, by bez problemu znaleźć je w torebce, ale zbyt dużym do noszenia w kieszeni dopasowanych dżinsów. Równie klasyczna jest gąbeczka, za pomocą której nakładamy produkt na usta: nieduża, o wydłużonym kształcie, ze ściętym czubkiem - dobrze spełnia swoje zadanie, jedna porcja błyszczyka z powodzeniem wystarcza na całe wargi.
Rozprowadza się ładnie, gładko. Absolutnie nie ma efektu lepkości, ani wrażenia, że całość zaraz spłynie. Zapachu brak, co mi akurat wydaje się zaletą, gdyż mdli mnie od wszelkich tych owocowo-niewiadomojakich, mniej lub bardziej chemicznych aromatów, jakimi cechuje się spora część kosmetyków do ust. Rezultat? Subtelny, przyjemny dla oka połysk (zasługa delikatnie mieniących się, lśniących drobinek) i miękkie usta.
Co ważne, błyszczyk nie jest może rewelacyjnie trwały (ściera się po 3 - 4 godzinach), za to nie pozostawia na wargach tych mało estetycznych, białych wałeczków. I nie wysusza ust!
Największym minusem Lip Shine może okazać się trudność w zakupie. Jak już wspomniałam, w Polsce kosmetyki Almay są raczej niedostępne w regularnej sprzedaży. W Wielkiej Brytanii (gdzie aktualnie przebywam) są do nabycia m.in. w Bootsie. Ale w miarę możliwości zachęcam do spróbowania.
Producent | Almay |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 19.00 PLN |