Mój ukochany śpi obok łóżka
CEGŁA • dawno temuOdsuwamy się od siebie z moim chłopakiem, błagam o radę. Już nawet zaczął spać na podłodze, nie na łóżku ze mną, nie współżyjemy w ogóle. Przyjaciółka chce pomóc, ale wymknęło jej się, że koniec seksu to początek końca wszystkiego.
Kochana Cegło!
Odsuwamy się od siebie z moim chłopakiem, błagam o radę. Mieszkamy razem sześć lat. Myślałam jeszcze niedawno, że to nazwijmy go — Rycek powinien iść do psychiatry, teraz się zastanawiam, że może ja, bo ciągle robię mu wymówki, nie umiem się powstrzymać. Rycek już nawet zaczął spać na podłodze, nie na łóżku ze mną, nie współżyjemy w ogóle. Przyjaciółka chce pomóc, ale wymknęło jej się, że koniec seksu to początek końca wszystkiego.
To się zaczęło ok. roku temu. Maurycy pracował jako tłumacz skomplikowanych instrukcji technicznych do urządzeń, ulotek medycznych. Zawsze na czas, po 12 godzin na dobę przy kompie. Ja tylko wchodziłam do pokoiku bez okna, zrobionego z garderoby, i stawiałam mu picie lub posiłki, on siedział w słuchawkach, nie było rozmowy, dopóki nie skończył zlecenia. Pasjonował się tym i dobrze zarabiał. W sumie trudno o lepszy układ i nie czepiałam się.
Rok temu zaczęło mu się coś pieprzyć ze zdrowiem. Drętwiały mu opuszki palców, robił straszne błędy, nie trafiał w klawisze. W kuchni nie mógł unieść czajnika, żeby zalać herbatę. Doszedł ból nadgarstków, sztywnienie karku i pleców. Bronił się, ale zmusiłam go do pójścia do lekarza. Zaczął się korowód: badania, specjaliści, diagnozy. Nikt nie wiedział, o co chodzi – a to zapalenie jakiejś cieśni, a to artretyzm, a to dyskopatia. Ostatecznie stanęło na tym, że chodzi o jakieś zwyrodnienia w kręgosłupie – w szyi i między łopatkami. Właśnie podobno od tego siedzenia w jednej, nieprawidłowej pozycji przy pracy uciski przenoszą się na dłonie i wywołują niedowład.
Rycek był wściekły. Chyba każdy zna to uczucie, kiedy lekarz każe całkowicie zmienić tryb życia – przecież to niemożliwe, bajki! Zlecenia mu uciekały, gorset zerwał po 10 dniach (a miał nosić półtora miesiąca!) i znowu chciał siąść do pracy. Nie dało się. Wytrzymywał maks 3–4 godziny, potem leciał na basen, na jogging, na siłownię, robił pompki i brzuszki jak szalony. W nocy nie mógł zasnąć, twierdził, że mu niewygodnie i dlatego przeniósł się na podłogę – bo to zdrowo dla kręgosłupa. Mówił, że na kręgosłup jedyny ratunek to ruch, wzmacniający mięśnie, i właśnie odpowiednia pozycja do spania. Namówiłam go na jogę, ale zrezygnował, obraził się, że instruktor jest głupi, nie pozwala mu stawać na głowie i zabrania różnych innych ćwiczeń, a on się czuje jak czarna owca w grupie.
Poza tym Maurycy zrobił się agresywny. Nie chodzi o awantury czy rękoczyny, o takiego faceta nie troszczyłabym się ani minuty. Po prostu, taka dziwna niecierpliwość, niechęć do wszelkiej dyskusji, ucinanie, zamykanie się przede mną. Czasami trzaskanie drzwiami, szuranie przedmiotami, walenie pięścią w ścianę bez powodu… W śmieciach i w kiblu znalazłam kilka razy drogie leki przepisane przez lekarza. Na zastrzyki Rycek nigdy się nie zgodził – ma taką przypadłość, że mdleje na widok igły, np. przy pobraniu krwi. Można powiedzieć – typowy facio, nie chce się leczyć. Ale zaczęłam się bać o tę siłownię, potrafił z niej wracać o 23.00. Pomyślałam, że „bierze” co innego, wyczytałam, że po sterydach właśnie jest wzmożona agresja, a spadają z kolei możliwości seksualne. Maurycy mnie wyśmiał, powiedział, że żadnych świństw nie łyka i nie robi wyjątków. Co prawda to prawda, jest wysoki, wciąż bardzo szczupły i pomimo ćwiczeń tych mięśni mu wcale nie przybywa jak kulturyście, więc mu uwierzyłam. Ale może są już nowocześniejsze środki.
Zmienił się nie tylko w stosunku do mnie. Ostatnio wymówił się, kiedy moi rodzice prosili, żeby pomógł przetransportować kilka gratów na działkę. Było mi przykro, w zeszłym roku mój tata odnowił nam mieszkanie, żeby Rycek nie musiał odrywać się od pracy. We wszystkim zresztą mogliśmy na siebie liczyć.
Jestem zrozpaczona. Rycek śpi na dywanie tuż przy naszym łóżku, nie więcej niż 4 godziny na dobę. Słyszę w nocy jego oddech, wiercenie się. O piątej zrywa się i idzie biegać. Jego uśmiechu nie widziałam od wielu miesięcy. Czy możliwe, że gryzie się tym, że mniej zarabia, traci grunt? Dla mnie to bez znaczenia, radzimy sobie, najwyżej nie oszczędzamy, ale on ze mną na ten temat nie rozmawia, na żaden zresztą. Sport stał się jego obsesją, ale nie zauważam, żeby mu pomagał, a podobno ruch wyzwala hormony szczęścia… Kłócimy się o byle co, wracając z pracy coraz częściej boję się, że zastanę pustą szafę i stolik bez laptopa. Gdyby szło o drugą kobietę, wyprowadziłby się już dawno – pocieszam się.
Czy może być w jego życiu jeszcze coś, o czym nie wiem, a co tak go zmieniło?
Jagoda
***
Kochana Jagodo!
Pomyślałam sobie w pierwszym momencie o problemach ambicjonalnych. W istocie, utarło się, się mężczyźni nienawidzą się leczyć ani nawet myśleć o swoich ewentualnych niedomaganiach. Gdy muszą skapitulować przed jakąś chorobą, z trudem się z tym godzą — lub wcale. I walczą ze wszystkich sił, lecz niekoniecznie rozsądnie.
W tej rubryce pisałam już chyba o bigoreksji i to była moja druga refleksja. „Kobiety odchodzą, mięśnie zostają” – to ponoć maksyma facetów uzależnionych od siłowni.
Po chwili głębszego zastanowienia odsiałam jednak z Twojego listu emocje i skupiłam się na faktach. Te z kolei przekazałam w skrócie interniście, do którego od lat mam bezgraniczne zaufanie – lubi wyzwania i może wkrótce będzie orłem diagnostyki wśród lekarzy pierwszego kontaktu.
Z rozmowy z nim wykluł się jeden sensowny i prawdopodobny pomysł: Maurycy funkcjonuje od roku w permanentnym bólu, a ból to jedna z największych traum, zdolnych wywołać długotrwałą i nierozpoznaną depresję. Nie jest to wina lekarzy, ponieważ Twój chłopak generalnie nie lubi lekarstw. Przytomnego pacjenta nie można zmusić do chemioterapii. U Maurycego dołącza się do tego, datująca się pewnie w dzieciństwie, fobia igłowa, tzw. trypanofobia. Zastrzyki przeciwbólowe, paradoksalnie, są szczególnie bolesne, a właśnie takie – domięśniowe — zaleca się przy schorzeniach kręgosłupa. Tego typu lęków nabawiamy się zazwyczaj, gdy jesteśmy surowo i nieprofesjonalnie traktowani np. u dentysty czy podczas pobrania krwi.
Niestety, w dyskopatiach, gdzie uciskane są kluczowe nerwy, terapia przeciwbólowa jest niezbędna, w połączeniu z działaniami mechanicznymi – np. wspomnianym przez Ciebie gorsetem, wyciągami i niezwykle ostrożnymi, fachowymi ćwiczeniami. Maurycy odrzucił to wszystko hurtem, uznając, że poradzi sobie sam. Stąd odmowa przyjmowania leków i obsesyjne ćwiczenia — na bazie przesądu, że „ruch jest dobry na wszystko”. Nie każdy ruch i nie na każdą chorobę…
Maurycy robi sobie wielką krzywdę, forsując kręgosłup i nie przyjmując środków przeciwbólowych – zastrzyki, jak wiadomo, w przeciwieństwie do pigułek, oszczędzają przewód pokarmowy, lecz fobie zastrzykową bardzo trudno wyleczyć, jednym z zalecanych sposobów jest psychoanalityczna „konfrontacja” z obiektem lęku (desensytyzacja, inaczej odwrażliwianie). Sądzę, że prościej byłoby skonfrontować go z psychologiem i dietetykiem, w celu przekonania do terapii doustnej.
Ćwiczenia nie przynoszą Maurycemu żadnej ulgi – podejrzewam, że wręcz pogłębiają permanentne dolegliwości bólowe dłoni, szyi, pleców. Potęgują również istotę schorzenia i ryzyko groźniejszych powikłań. Innych typów wysiłku chłopak instynktownie unika. Trudno, żeby taszczył meble w swoim stanie. Boi się również porażki w seksie. Stąd jego zachowania, które tak Cię niepokoją.
Dobrym początkiem mógłby być jakiś niewinny podstęp. Musisz znaleźć sposób, by zbliżyć się do Maurycego fizycznie, sprowokować wzajemną czułość, dotyk. Uspokoić nerwy swoje i jego, doprowadzić do niezobowiązującej rozmowy, do tego, by sam wyznał Ci prawdziwą przyczynę swojego zachowania. Jeśli podasz mu racjonalne argumenty, podpowiesz, jak można polepszyć jego samopoczucie i jakość Waszego wspólnego życia, a następnie dasz mu czas – jestem pewna, że znajdziecie rozwiązanie.
Chciałam na koniec podpowiedzieć, że walka z bólem jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się gałęzi medycyny, nie tylko w dziedzinie bólów onkologicznych. Ból jest wykluczeniem z życia i społeczeństwa, o czym najlepiej wiedzą migrenowcy. Na szczęście nie ma już powodu, by się na takie wykluczenie skazywać, a najbliższą poradnię znajdziecie bez trudu.
Trzymam kciuki za ulgę Maurycego w niepotrzebnym cierpieniu i za Waszą bliskość.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze