Fascynacja śmiercią czy „tylko” ucieczka od realu?
CEGŁA • dawno temuMam 18-letnią córkę, jest od pierwszej klasy gimnazjum nierozłączna ze swoim chłopakiem, od początku z mężem go lubimy. Ma jedną wadę – odloty, szczęśliwie nie narkotyczne:). Ma liczne pasje – literaturę, muzykę, sport… Ukochanych celebrytów, mistrzów, geniuszy traktuje jak przyjaciół, idol czy bożek to w jego wypadku niewłaściwe słowa. Za słabe. Córka wielokrotnie z tego powodu cierpiała, w ważnych (dla niej) momentach zdarzało się, że musiała odloty Grzesia zaakceptować lub usunąć się na drugi plan. Wiem, jak ją to bol
Kochana Cegło!
Mam 18-letnią córkę, jest od pierwszej klasy gimnazjum nierozłączna ze swoim chłopakiem, od początku z mężem go lubimy. Ma jedną wadę – odloty, szczęśliwie nie narkotyczne:). Ma liczne pasje – literaturę, muzykę, sport… Ukochanych celebrytów, mistrzów, geniuszy traktuje jak przyjaciół, idol czy bożek to w jego wypadku niewłaściwe słowa. Za słabe.
Córka wielokrotnie z tego powodu cierpiała, w ważnych (dla niej) momentach zdarzało się, że musiała odloty Grzesia zaakceptować lub usunąć się na drugi plan. Wiem, jak ją to boli – w wypadku, gdy akurat nie podziela jego namiętności.
Grzesiu jest charakterystycznie nawiedzonym nastolatkiem. Urządził np. w domu poetyczną mszę po śmierci Mrożka, ze świecami, czytaniem jego tekstów, wyświetlaniem rysunków. „Obchodzi” z namaszczeniem rocznice śmierci Gombrowicza, Stachury, Wojaczka, Cobaina, Amy Winehouse. Wypadkiem Kubicy przejął się tak, jakby to był ktoś z rodziny. Podobnie było z zabójstwem narzeczonej Pistoriusa w walentynki. Można powiedzieć, że kalendarz Grzesia jest gęsto wypełniony świętowaniem smutnych rocznic i tragicznych spraw, i niewiele pozostaje czasu na normalne życie… Jeśli idzie o przemoc czy zabójstwa na dzieciach, to nawet trudno mi to opisać. Chłopak przeżywa te medialne sensacyjne donosy tak, jakby to była jego osobista odpowiedzialność! Z podobnym namaszczeniem traktuje występy polskich sportowców różnych dyscyplin, mocno odchorowując ich porażki.
Zastanawiamy się z mężem na poważnie, czy nie powinniśmy kiedyś się tym zająć, interweniować. Z jego rodzicami niestety nie możemy porozmawiać – są pozbawieni praw, teoretycznie opiekunem jest wuj, ale od dwu lat Grześ mieszka sam. Jest dobrym, zaradnym, pracowitym chłopcem, ma swoje ambicje, wspaniale się uczy. Nie chcemy go przestraszyć czy zniechęcić, ale ten rodzaj marzycielstwa nam się niezbyt podoba, martwimy się przede wszystkim o odczucia naszej córki, która jest bardzo wrażliwa i zakochana. Rozmawiałam o tej sytuacji ze znajomym lekarzem psychiatrą – twierdził, że nie ma powodu do obaw, bo manie, fobie i psychozy dotyczą z reguły jednej rzeczy, obiektu. Np. samotne dziecko wybiera sobie idola i jest do niego niewolniczo przywiązane, śledzi wszystko na jego temat, szuka kontaktu bezpośredniego. Grzesio nie ma żadnego ulubieńca. Przypadkiem jednak jest w kręgu jego zainteresowań sporo ludzi, którzy zginęli tragicznie lub popełnili samobójstwo (ale na szczęście nie wszyscy).
Teraz córka musi się zmierzyć z perspektywą „oryginalnego” sylwestra i raczej jej współczuję. Grzesio od wczoraj nie jest w stanie mówić i myśleć o niczym innym, tylko o śpiączce tego rajdowca Schumachera, który rozbił sobie głowę na nartach. Podobno oznajmił, że będzie czuwał w necie i „modlił się”, aby kierowca z tego wyszedł. W tej sytuacji niemożliwe jest nijak, aby poszli na zaplanowaną imprezę ze znajomymi, ponieważ zdaniem Grzesia to byłby… nietakt wobec rannego sportowca. Chłopak zachowuje się, jakby już był w żałobie, i to po kimś bardzo bliskim… Nie jestem pewna, czy to jest norma, jak pocieszał mnie znajomy, w końcu specjalista.
Anka
***
Kochana Anno!
Rozpoczynając od końca – Twój kolega nie postawił fachowej diagnozy na odległość, bo to nierealne w towarzyskiej pogawędce. Nie znam Waszych relacji — jeśli zwrócisz się do niego raz jeszcze i konkretnie, może wykaże inicjatywę i zechce przyjąć Grzegorza, lub chociaż porozmawiać z nim luźno, poza gabinetem. Grunt, żeby chłopak się na to zgodził i żeby grać z nim w otwarte karty, okazać mu zainteresowanie i troskę, a broń boże nie stosować żadnych forteli.
Na moje oko Grzegorz jest bardzo wrażliwy, a przy tym niedojrzały emocjonalnie. To typowy marzyciel, uciekający od rzeczywistości, szukający uczuć zastępczych. Prawdopodobnie sytuacja w domu rodziców nie zaspokajała żadnej z jego dziecięcych potrzeb, może nawet był bity lub poniewierany psychicznie, ale do zaburzeń tej ważnej sfery życia naprawdę wystarczy „zwykła” obojętność. Tak czy inaczej, realny świat go zawiódł, zabrakło najbliższych. Stara się to nadrobić, żyjąc życiem innych, martwiąc się o nich, przeżywając ich upadki i tragedie, jakby byli przyjaciółmi czy członkami rodziny.
Zakładam, że dużo czasu spędza w Internecie, gdzie większość ludzi poszukuje ucieleśnienia swoich fantazji i wyobrażeń. Pasja Grzegorza nie przeszkadza mu w nauce, izoluje go w stopniu umiarkowanym, a nawet, paradoksalnie, utrwala niezwykle wartościowe cechy: wrażliwość na krzywdę i zło. Ponadto, chłopak jest oczytany, inteligentny, i, jak wynika z Twojego listu, zdolny do miłości, nawet jeśli zdarzają mu się wpadki i nie zawsze potrafi wybrać to, co naprawdę ważne.
Myślę, że przyszywanie mu łatki dziwaka byłoby niesprawiedliwe. To jest jego własny sposób radzenia sobie z samotnością i dziecięcymi traumami. Sama wiesz na pewno, jak dramatyczne formy może takie poszukiwanie przybrać u nastolatka – alkohol, narkotyki, depresja i wiele innych… Grześka odbieram jako postać bardzo pozytywną i na swój sposób silną – w każdym razie uczuciowość to nie oznaka słabości.
Naturalnie, jest pewna granica, po przekroczeniu której można odlecieć z Ziemi i utracić z nią kontakt, zanurzając się w fikcji i marzeniach. Wiadomo, że życie, cierpienie, radość i śmierć ludzi w gruncie rzeczy obcych to w jakimś sensie tematy zastępcze, próba uniku przed własnym życiem, budowaniem prawdziwych więzi. Jeśli młodych od lat spaja szczere uczucie, podejrzewam, że córka odnajdzie złoty środek. Zaakceptuje te zachowania, które przesądzają u Grzesia o byciu sobą, nie będzie zmieniać go na siłę, lecz spróbuje przeciągnąć go stopniowo (i w tym, co istotne) na stronę rzeczywistości.
Na pewno nie może być tak, że będzie się ustawicznie czuła zawiedziona i pozostawiona samej sobie w chwilach naprawdę ważnych dla niej czy dla obojga – takich jak uroczystości, święta, zaplanowane wspólnie wypady i imprezy. Taki scenariusz związku nie przetrwa próby czasu, gdyż jest dla jednej strony pasmem stresów i pretensji. Sądzę jednak, że warto i można posegregować czas spędzany we dwoje w taki sposób, aby ona mogła uczestniczyć w tym, co liczy się dla Grzesia, a on odwzajemnił się tym samym. Można dokonać tego na luzie, z wdziękiem i bez potyczek, na które chłopak jest pewnie szczególnie uczulony. Wymaga to też otwartości i cierpliwości, co w miłości nie powinno stanowić problemu.
Porozmawiaj z córką w optymistycznej tonacji, eksponując zalety Grześka. Porównajcie spostrzeżenia. Jesteście przecież prawie jego rodziną, a rodzina powinna się wspierać. Na to doznanie nigdy nie jest za późno, a czas i życzliwość leczą większość ran…
Życzę Wam wiele szczęścia w Nowym Roku!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze