Mit orgazmu pochwowego obalony. Niech żyje clitoris!
EWA ORACZ • dawno temuPomimo niesprawiedliwości losu, który nie obdarzył nas siłą fizyczną, mogącą zapewnić nam władzę wieki temu. Pomimo stawiania kobiet niżej, niż osobników z penisem, przez wszystkie główne religie światowe, rządy i społeczeństwa. Pomimo wszystkich rzeczy, z powodu których możemy czuć się niezadowolone, jest jedna sprawa pozwalająca pokazać nam środkowy palec całemu światu, a nawet dwa palce. Na stan obecny nauki i medycyny, tylko my posiadamy narząd służący wyłącznie sprawianiu przyjemności. Już wiecie o czym mowa?
Pomimo niesprawiedliwości losu, który nie obdarzył nas siłą fizyczną, mogącą zapewnić nam władzę wieki temu. Pomimo stawiania kobiet niżej, niż osobników z penisem, przez wszystkie główne religie światowe, rządy i społeczeństwa. Pomimo wszystkich rzeczy, z powodu których możemy czuć się niezadowolone, jest jedna sprawa pozwalająca pokazać nam środkowy palec całemu światu, a nawet dwa palce. Na stan obecny nauki i medycyny, tylko my posiadamy narząd służący wyłącznie sprawianiu przyjemności. Już wiecie o czym mowa?
Przez wiele lat w środowisku seksuologów funkcjonował podział kobiecych orgazmów na pochwowy i łechtaczkowy. Mit ten, choć został już jakiś czas temu obalony, nadał ma się całkiem dobrze w wielu kręgach. Dodatkowo do orgazmu łechtaczkowego została przyczepiona łatka „ten gorszy”. Jaka jest prawda? Dzięki współczesnym technologiom, które pozwalają na kompleksowe badania, wiemy już, że łechtaczka, zwana często fasolką, tak naprawę jest całkiem spora a jej część zewnętrzna to zaledwie mały czubek. Clitoris może być długa jak penis, poza tym jest zbudowana z takiej samej tkanki co penis. Jest najbardziej erogenną sferą u kobiet i według najnowszych badań jest kluczem do wszystkich kobiecych orgazmów. Często jest też nazywana kobiecym penisem, ponieważ kobiety też mają erekcję. Fakt, że powiedzenie głośno czy nawet do ucha kochankowi „stanęła mi” jest dość dziwne i abstrakcyjne, ale takie są fakty.
Kobiecy problem z orgazmem został zdefiniowany już dawno temu jako problem z orgazmem pochwowym. Tymczasem wszystko może zależeć od wielkości łechtaczki, bo jak już wiemy, orgazm pochwowy nie istnieje, podobnie jak słynny punkt G. Badania, których wyniki opublikowano na początku tego roku w czasopiśmie „Clinical Anatomy” pokazały, że kobiety, które mają problemy z orgazmem, najczęściej mają małą łechtaczkę i dalej od pochwy, przez co stymulowanie jej w czasie stosunku jest trudniejsze. Do badania zaproszono kobiety po trzydziestce i zbadano je za pomocą rezonansu magnetycznego (MRI). Jak się okazało 10 na 30 badanych kobiet, które miały problem z osiągnięciem orgazmu, miały wspólną cechę, a mianowicie ich clitoris była odsunięta dalej od pochwy. Naukowcy stwierdzili, że pomimo tego iż osiągnięcie orgazmu jest sprawą skomplikowaną i związane jest to także ze sferą psychiczną u kobiet, to położenie łechtaczki i jej wielkość może być najważniejsza na drodze do orgazmu. Łechtaczka to w zasadzie cały kompleks różnych „elementów”, który rozciąga się pod skórą i za pochwą w kształcie bumerangu. Czyli tak naprawdę w czasie penetracji stymulowana jest łechtaczka i jej wewnętrzne części. Przeprowadzenie tych badań i wyniki mogą mieć kluczowe znaczenie w leczeniu problemów z osiągnięciem orgazmu u kobiet, bo całkowicie zmienia spojrzenie na tę sprawę. Być może zmniejszenie odległości między pochwą a łechtaczką będzie kiedyś nowym sposobem na leczenie kobiet, które nie osiągają orgazmu.
Źródło informacji: dailymail.co.uk
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze