Młodzi chcą stabilizacji
ANETA RZYSKO • dawno temuMieszkanie może być ciasne, ale ważne, żeby było własne. Jakiś samochód, niekoniecznie nowy. Taki, żeby raz w roku przegląd przeszedł pozytywnie. W miarę stabilna praca. Wakacje? Niekoniecznie. Najważniejsze, żeby każdy miesiąc kończyć na plusie. Stabilizacja – o tym marzą młodzi. Marzenia o sukcesie zawodowym, milionach na koncie i wysokim standardzie życia schowaliśmy już głęboko do szuflady.
Temat podjęli socjologowie z Dolnego Śląska, którzy przeprowadzili badania wśród studentów i absolwentów przed trzydziestką. Przebadano 1,5 tysiąca respondentów, aby dowiedzieć się, jakie są ich priorytety w życiu. Większość z nich nie czuje się komfortowo w obecnych czasach, a od przyszłości nie oczekuje zbyt wiele. Zdają sobie sprawę, jak trudna jest sytuacja na rynku pracy, jak ciężko jest teraz zdobyć zatrudnienie i kupić własne mieszkanie. Dlatego odkładają w czasie założenie rodziny. Konsekwencją jest dość pesymistyczne patrzenie w przyszłość.
Justyna ma 28 lat. Od wielu lat pracuje, stara się sama utrzymywać, choć mieszka z rodzicami. Jej praca nie należy do wymarzonych, chętnie by ją zmieniła, ale najważniejsze, że zarabia pieniądze i może realizować swoje bieżące marzenia i potrzeby. Chwile załamania przychodzą, kiedy myśli o przyszłości.
— Mam 28 lat, pracuję na umowę zlecenia. Mam niewielkie oszczędności, które zazwyczaj wydaję na wakacyjne wyjazdy. Pracuję po 10–11 godzin dziennie, więc ta wakacyjna odskocznia jest mi potrzebna. Na mojej pensji nie uda mi się jednak niczego zaoszczędzić w taki sposób, żeby odłożyć na przyszłość. Żaden bank nie przyzna mi też kredytu, bo mam podpisaną zaledwie umowę zlecenie bez okresu wypowiedzenia. Nie mam szans na kupno własnego mieszkania, a wynajmowanie mija się z celem. Nie mogę założyć rodziny, bo nie mam gdzie wychować dzieci. Jestem w zawieszeniu i nie widzę tej przyszłości kolorowo. Lata lecą, a ja w sumie niczego zawodowo nie osiągnęłam. Żebym mogła chociaż spojrzeć na dzieci i powiedzieć, że warto było coś dla nich poświęcić.
Magister? To nic nie daje
Większość młodych nie ma zbyt dużych wymagań – małe mieszkanie, samochód, rodzina. Przede wszystkim stabilizacja i spokój. Rodzina staje się dla nich ważniejsza niż kariera zawodowa. Młodzi nadal wierzą, że wykształcenie jest ważne, ale nie pokładają tak dużych nadziei w posiadaniu tytułu magistra.
— Teraz to już nic nie daje. - dodaje Justyna - Każdy może mieć magistra czy to z państwowej uczelni czy prywatnej, nieważne. Jak się ktoś dobrze postara to i kilka takich fakultetów może mieć. Teraz prawdziwym wyróżnieniem jest doktorat, choć i ten nie jest już proponowany jedynie wyróżniającym się studentom, ale tym, którzy dobrze współpracują z wykładowcami. Przecież to dla nich tania siła robocza na przyszłość.
Podstawą do działania jest praca, a za nią idzie najczęściej kredyt na mieszkanie. Czasem uda się coś pożyczyć od rodziców.
— Nikt z moich znajomych nie ma bogatych rodziców, żeby mieć na dobry początek chociaż kawalerkę. Bardzo wiele osób decyduje się na wspólne mieszkanie z rodzicami. Nie sprawdza się to jednak dla związku. Z frustracji pojawiają się kłótnie o bzdury, które normalnie nie miałyby miejsca. Wiele par z półki idealnych nie przetrwało takiego rozwiązania. Ciężko jest się usamodzielnić, kiedy nie możesz tej samodzielności odczuwać w pełni – nie płacisz rachunków, nie możesz podejmować samodzielnie większości decyzji, nie jesteś u siebie.
Justyna, jak i większość jej rówieśników nie oczekuje zbyt wiele od życia. Zwykłej codzienności, która umożliwi powrót do ciepłego domu, kogoś bliskiego u boku i ciepłej kolacji. Marzenia te – choć nie nadzwyczajne – są jednak bardzo odległe.
— Wszystkie elementy składowe są, tylko jakoś nie można ich w tym państwie połączyć w całość – kończy smutno Justyna.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze