Co o kobiecej paranoi myślą faceci
CEGŁA • dawno temuNa dźwięk dzwonka mojej komórki podbiega susem antylopy do stołu i sprawdza na wyświetlaczu, kto dzwoni, i to jest OK. Idzie z koleżankami na piwo i na zakupy, co zajmuje jej 3/4 soboty i jest imprezą dla mnie zamkniętą, i to jest OK – mogę sobie w tym czasie naprawić spłuczkę. Dzwoni do mnie do pracy 4 razy dziennie, wypytuje, z kim poszedłem na lunch, dlaczego w ciągu 5 minut nie oddzwaniam i o której z dokładnością co do sekundy zjawię się w domu, i to też jest OK.
Droga Cegło (oby nie jeszcze jedna w murze:))!
Jestem „facetem z Internetem”, o, nawet mi się zrymowało niechcący… Wiem, że w samym fakcie mojej płci nie ma niczego nadzwyczajnego, po prostu, czytam Twoją rubrykę w efekcie własnych nieciekawych zbyt doświadczeń z kobietami i niestety, po ich zwierzeniach robi mi się czasem jeszcze gorzej.
Ze swoją najważniejszą dziewczyną byłem 6 lat, od drugiego roku studiów. Rzuciła mnie (a w zasadzie obopólnie podziękowaliśmy sobie za współpracę, bo ja nie z tych, co robią kobiecie „Rejtana” w drzwiach), ponieważ, jej zdaniem, za dużo czasu spędzałem ze swoim laptopem, a za mało z nią.
Jestem sam od 4 miesięcy, miałem sporo czasu na przemyślenie tego, co się stało, a także na przeprowadzenie małych „badań socjologicznych”, na co wcześniej pewnie bym nie wpadł. Ale po lekturze pań uskarżających się notorycznie na swoich panów, którzy rzekomo bardziej od nich cenią Internet, kulturalnie mówiąc, zalała mnie krew! Postanowiłem zrobić wysiłek i ZROZUMIEĆ, o co wam, kobiety, chodzi. I na koniec jeszcze może poprosić o litość?
Z mojego jednostkowego i męskiego punktu widzenia sytuacja wygląda tak. Dziewczyna kładzie się wieczorem do łóżka z „Twoim stylem”, „Zwierciadłem” czy innym babskim pismem i to jest OK. Wcale nie mówię, że ma czytać „Politykę” czy „PC komputer”, nie o to mi chodzi. Dziewczyna na dźwięk dzwonka mojej komórki podbiega susem antylopy do stołu i sprawdza na wyświetlaczu, kto dzwoni, i to jest OK (mnie by nie przyszło do głowy coś takiego, nie mam też zwyczaju grzebać w szufladzie z majtkami mojej kobiety ani podglądać, co ma w mailu). Dziewczyna idzie z koleżankami na piwo i na zakupy, co zajmuje jej ¾ soboty i jest imprezą dla mnie zamkniętą, i to jest OK – mogę sobie w tym czasie zrobić pranie albo naprawić spłuczkę. Dziewczyna dzwoni do mnie do pracy 4 razy dziennie, wypytuje, z kim poszedłem na lunch, dlaczego w ciągu 5 minut nie oddzwaniam i o której z dokładnością co do sekundy zjawię się w domu, i to jest OK (kiedy moja kobieta wychodzi rano do pracy i mówi, że wróci ok. 18.00, dla mnie jest koniec tematu, nie rozmyślam o tym przez cały dzień, cóż ona tam porabia, nie czuję się niedoinformowany ani zlekceważony, a może jestem nienormalny?).
Już chyba wiesz, Cegiełko, do czego zmierzam, prawda? Do tego, co jest NIE OK! Otóż, nie OK jest wszystko, co lubi robić facet w tzw. wolnym czasie i co nie wiąże się bezpośrednio z jego kobietą, a wiąże się z netem. Nie OK jest siedzenie na You-tubie i szukanie fajnych teledysków, stawianie pasjansa, żeby zresetować mózg po ciężkim dniu w pracy, oglądanie fotek starych samolotów, szukanie fajnego zegarka na Allegro, kontakty na naszej klasie, sprawdzanie wyników meczów, których nie dało się obejrzeć, bo w tym czasie w telewizji leciało jakieś superromansidło. I oczywiście na maksa nie OK jest ukradkowe zerknięcie na kilka fotek ładnych ciał – to jest po prostu ZBRODNIA, za którą facetów powinno się rozstrzeliwać. A to jest zbrodnia dlatego, że, jak wiadomo, wszyscy faceci, kiedy ich kobieta nie patrzy, rzucają się na Internet jak wygłodniałe samce, w celu, przepraszam, oglądania dup (na zdjęciach i na filmach), nawiązywania znajomości erotycznych i szukania wszelkich tego typu wrażeń. Dlatego też każdego faceta trzeba pilnować i kontrolować – a i tak wiadomo, że się nie upilnuje, prędzej czy później „winowajca” da się na czymś przyłapać.
Powiem szczerze: byłem tym zmęczony i dlatego eksperyment uczuciowy z moją kobietą dobiegł smutnego końca.
Ale ja posunąłem się dalej. Nie dawało mi spokoju, o co właściwie jestem podejrzewany. Więc sobie zajrzałem tu i ówdzie… I będę szczery – włos mi się zjeżył na głowie. Ze złości! Styl polskiego podrywu – w wykonaniu męskim i damskim też – jest po prostu żałosny, a w necie widać to najbardziej. Na stronach „hobbystycznych”, a w istocie randkowych pętają się ludzie, którzy nie mają odwagi powiedzieć otwarcie prawdy o sobie, kluczą, oszukują, zasłaniają się wisielczym humorem lub przeciwnie – są po prostu wulgarni. Tyle, że faceci częściej bywają bezpośredni, jasno piszą, o co im chodzi, widocznie nie lubią tracić czasu. Dziewczyny tymczasem – szkoda gadać, ale powiem: zrobiłem kilka doświadczeń (nareszcie miałem czas, nikt nie ciosał mi kołków na głowie ani nie oskarżał o bóg wie co). I co się okazało? Po pierwsze, dziewczyn jest tam więcej, dużo więcej niż facetów. Nie ma sprawy, jestem w stanie zrozumieć czym jest samotność, nieśmiałość, kompleksy. Ale po drugie – one dopiero są mistrzyniami krętactwa! Wypisują o sobie romantyczne bzdury, zaznaczają opcję „szukam miłości”, „szukam przyjaźni” (nigdy: rozrywki), a jak już dojdzie do korespondencji poza forum, sprawa błyskawicznie skręca w kierunku seksu. „Przebadałem” kilka romantycznych delikwentek pod tym kątem i mogę tylko powiedzieć, że jestem zażenowany. Kobiety w różnym wieku i w różnej sytuacji życiowej po wymianie 3 maili zapraszały mnie np. w swój rejon Polski w celu oczywistym, podawały konkretne terminy, pozwalające wykorzystać nieobecność męża i dzieci, wrzucały w mail swoje roznegliżowane foty…
Cegło, ja nie osądzam tych dziewczyn, chcę to podkreślić jasno i wyraźnie. Ja osądzam tylko i wyłącznie moją byłą dziewczynę, która po sześciu latach bycia ze mną w związku nie ufała mi do tego stopnia, że widziała mnie w takim towarzystwie… Co ona w takim razie wiedziała na mój temat? Po co w ogóle ze mną była, skoro podejrzewała, że jej nie kocham i szukam skoku w bok pośród jakichś obcych, sfrustrowanych lasek? I dlaczego bez przerwy czytam lub słyszę uogólnienia na swój temat, na temat facetów: że zdradzą, jeśli tylko nadarzy się okazja lub wręcz sami jej poszukają? Czy my – kobiety i mężczyźni — aby na pewno żyjemy na tym samym świecie?
Teraz puenta. Nie spieszę się do kolejnego związku. Ale… przyglądam się z dystansu jednej dziewczynie z pracy, kilka lat starszej ode mnie. Jest wegetarianką, „zanudza” wszystkich opisami cudów, jakie potrafi wyczarować w swojej kuchni bez mięsa (aż mi ślinka leci, choć befsztykiem nie gardzę). Hoduje 2 koty i chyba jest sama, ale frustracji po niej nie widać (OK, może udaje). 3 razy w tygodniu gra w siatkówkę. Działa w jakiejś organizacji feministycznej, która walczy między innymi o prawa mężczyzn do równoprawnego udziału w wychowaniu dziecka po rozwodzie, organizuje wyjazdy integracyjne dla takich „byłych” rodzin. Na nic nie ma czasu, ale według mnie jest dziwnie spokojna, może nawet wyluzowana. Nie robię żadnego kroku, tylko ją obserwuję i tak się zastanawiam: czy byłaby dobrym PARTNEREM? Czuję, że tak (nie wiem, dlaczego, w końcu za słabo ją znam). Czuję, że nie zaglądałaby mi do kieszeni w poszukiwaniu dowodów przestępstwa ani nie prześladowałaby mnie w żaden inny sposób. Oczywiście, mogę się mylić. Może jest sama z wyboru, a wieczorami, pod nickiem „Bogini Kali”, szuka w necie bratniej duszy sado-macho? Wiem jedno – nie wygląda mi na paranoiczkę. I wiem, że będę szukał tak długo, aż znajdę kobietę bez paranoi. Bo to nie Internet niszczy to, co między ludźmi jest, tylko chyba sami ludzie, przewrażliwieni ludzie.
Raptor się kłania nisko…
***
Drogi Raptorze!
Cieszę się, że nie oceniasz innych, ja też nie lubię gremialnych wyroków. Internetu cofnąć się nie da, po raz setny powtarzam: niech sobie każdy szuka w nim tego, co mu do szczęścia potrzebne, byle kogoś nie krzywdził.
Masz rację: dziewczyny masowo manifestują swoją niechęć wobec faktu, że ich mężczyźni siedzą z nosem w komputerze i „nie wiadomo, co tam robią”. Czasami wiadomo, a wtedy jest już za późno – z drugiej strony, równie niepokojące jest to, że prawda wychodzi na jaw w wyniku pogwałcenia prawa drugiej osoby do prywatności… I kółko się zamyka. Takie czasy – o tym też już wielokrotnie pisałam.
A teraz moja odpowiedź. Przywaliłeś mocno, bo masz swoje powody. To jest OK. Pozwolisz zatem, że w tym tygodniu zrobię unik i… oddam Cię w ręce Forumowiczek? Czy to będzie OK?
Miłej zabawy:)!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze