Komórki do wynajęcia
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: dwie komory serca to nie jest jeszcze automatyczne przyzwolenie na jego podzielność. Przykro mi Cię o tym informować, jakkolwiek przypuszczam, że sama o tym wiesz. Prawda? Stąd wątpliwości.
Margolu,
Mój problem jest zapewne problemem wielu. Kilkanaście miesięcy temu ktoś pojawił się w moim życiu. Dojrzały mężczyzna, z bagażem doświadczeń. Zupełnie niespodziewanie, tak naprawdę. Różnica wieku nie przeszkadzała mi i chyba do dziś nie przeszkadza. On pierwszy wyznał, co do mnie czuje, ja natomiast nieco później. Rzecz w tym, że to uczucie między nami przetrwało do dziś. I mimo że łączy nas coś niezwykłego, wiem, że nigdy nie będziemy mogli być razem. A ja nie umiem się z tego wyzwolić. Może nie chcę? Sama nie wiem.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w czasie ostatnich dwóch lat pojawił się ktoś jeszcze. Ktoś, kto dodaje mi otuchy na co dzień, otacza troską i jest, zwyczajnie jest obok. Zaznaczę jeszcze, że on nie wie o moich rozterkach, rozdarciu między nim a tamtym mężczyzną.
Nie wiem, czy to ta natura moja, czy głupota nie pozwala zapomnieć mi o panu spotkanym kilkanaście miesięcy temu? Czy po prostu chcę mieć dwóch wielbicieli, bo jeden mi nie wystarcza? Czyżby to próżność?
Czy można kochać dwie osoby? Bo ja już nie wiem, jak mam sobie to tłumaczyć. Choć robię to w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek, sobotę i niedzielę…
Ewelina
***
Droga Ewelino,
Prawdziwie nie można kochać dwóch osób. Można być zauroczonym, można po prostu wykalkulować, że w takim, a nie innym układzie będzie komuś lepiej, można zaspokajać potrzeby, które pozostają niespełnione w związku monogamicznym… Zwykła ludzka uczciwość wymaga jednak, by powiedzieć samemu sobie i wszystkim zainteresowanym, jak wygląda sytuacja. Zdajesz sobie pewnie sprawę, Ewelino, że oszukujesz? Oszukujesz kogoś, kto w dobrej wierze stoi przy Tobie i darzy Cię uczuciem. Przypuszczam również, że ten pan z bagażem doświadczeń jest po prostu obarczony rodziną… Jeżeli słuszne są moje domniemania, tu także nie jesteś czysta – bierzesz udział w oszustwie. Pytaniem pozostaje, czy czujesz się z tym dobrze? Próbujesz przecież zagłuszyć wątpliwości, a skoro je masz… wsłuchaj się w głos swojego sumienia. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo wykorzenić ze swojego serca uczucie, nawet jeśli nie ma ono racji bytu. Ale nie masz prawa w takiej sytuacji oszukiwać kogoś innego. Z twojego listu nie wynika, żebyś kochała człowieka, który jest przy Tobie na co dzień. Musisz bardzo głęboko zajrzeć w siebie, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest dla Ciebie tamto fatalne zauroczenie, na jakie twoje potrzeby odpowiada tamten pan? Czemu jesteś z kimś innym? Czy chcesz z którymś z nich budować przyszłość? Odpowiedz sobie na to najszczerzej jak potrafisz, odrzucając wszystkie okoliczności łagodzące. Poranna herbata uraczyła mnie aforyzmem Seneki: „Bronimy błędów, które kochamy” (cytat niedosłowny). To zrozumiałe, właśnie dlatego człowiek potrafi sobie dowolnie przekłamywać rzeczywistość, zwłaszcza, jeśli podskórnie czuje, że nawala… Namawiam Cię, żebyś spróbowała zdobyć się na obiektywizm. Postaw na swoim miejscu kogoś innego, kogoś obcego, najlepiej kogoś, kogo nie lubisz (żeby go tak chętnie nie bronić). Gdyby taka osoba znalazła się w podobnej sytuacji, jak oceniałabyś jej postępowanie?
To, co łączy Ciebie i tamtego pana nie jest tak niepowtarzalne, jak się zdaje. Dla Ciebie – tak, ale dla reszty świata to modelowa sztampa, ledwie materiał na scenariusz mdłego melodramatu. To też może Ci pomóc nabrać dystansu do sytuacji. Jestem zdania, że nikt nie ma prawa ciągnąć dwóch historii naraz. Jeśli zdarzy się, że ulegnie swojej słabości, zauroczeniu – jak najprędzej powinien podjąć wybór. Przecież nie chciałabyś się dowiedzieć, że jesteś dla kogokolwiek protezą kogoś innego, że jego uczucia i myśli są gdzieś indziej, nie przy Tobie – prawda? Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe…Nie pomogę Ci niestety wyjaśnić sobie i światu, że można kochać dwie osoby. Chodzi mi oczywiście o ten rodzaj miłości, który łączy mężczyznę i kobietę. Wyjaśnień takiej sytuacji można szukać w pojęciach: pożądanie, próżność, niedobory emocjonalne, kalkulacja. Żadne z tych pojęć nie jest budulcem dla związku – chyba nie musze Cię przekonywać…
Będę Cię namawiać do uczciwości względem tego kogoś, kto w Twoim liście jest zaledwie cieniem. Sądzę, że na tyle wyidealizowałaś sobie to niemożliwe do spełnienia uczucie, iż w Twoim sercu nie ma już miejsca dla tego kogoś, kto – jak piszesz – zwyczajnie jest obok. Całkiem niewykluczone, że nie tak bardzo zwyczajnie – i dla niego to, co was łączy, jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Czy masz prawo tym się bawić, czy masz prawo pełnymi garściami czerpać z czegoś, co należy do Ciebie nieuczciwie? Niełatwo jest spojrzeć prawdzie w oczy. Zwłaszcza że prawda, jak mówi przysłowie, w oczy kole. Ale też w możliwościach człowieka leży zwalczanie tych słabości, nie pobłażanie sobie, choć to teraz takie niemodne… Godność człowieka polega właśnie na tym, żeby “okolicznościami” nie usprawiedliwiać własnego egoizmu i postępków nielojalnych wobec tych, którzy nam ufają.
Ewelino, niestety: przypuszczalnie nie kochasz żadnego z nich. Gdybyś kochała prawdziwie, byłby jeden.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze