Pracuję z wrogiem!
CEGŁA • dawno temuGdy zaczęłam się spotykać z kolegą z pracy, dziewczyny w biurze oczywiście od razu zaczęły mnie wypytywać. Dwie z nich są życzliwe, wyciągnęły mnie na kawę i „maglowanie”. Trzecia – Iza – nie poszła z nami. Jest generalnie nabzdyczona, niekoleżeńska, nieuczynna i trudno się z nią pracuje. Okazało się, że jest zakochana w moim chłopaku i teraz uprzykrza mi życie.
Droga Cegło!
Moja firma jest mała i zatrudnia same dziewczyny. Po tym jak do pawilonu było w nocy włamanie, szef zatrudnił firmą ochroniarską dla nas i pozostałych pawilonów. Czasami daje nam bardzo dobrze płatne nadgodziny, siedzimy do późnej nocy i wprowadzamy dane. Powiedział, że sprzęt jest ubezpieczony, ale on dba przede wszystkim o ludzi, myślę, że to miłe z jego strony.
U nas pracuje zasadniczo dwóch tych samych ochroniarzy po 12 godzin, z rzadka pojawiają się nowe twarze. Wojtka poznałam, kiedy pierwszy raz po włamaniu zostałam po godzinach, ponieważ on zawsze pracuje na noc i zaczyna o 19.00. Wpisywanie danych odbywa się u nas na akord, dlatego nie mieliśmy zbyt wiele czasu na rozmowy, nawet on robił mi kawę, a nie odwrotnie, jak to zwykle bywa w biurach. Coś tam jednak pogadaliśmy. Wojtek jest bardzo spokojny. Nie mówi zbyt wiele sam z siebie, ale konkretnie odpowiada na pytania. Czuć w nim szczerość. Na początku drażniła mnie jego "wojskowa" fryzura. Kiedy poznałam go lepiej, nic już mi nie przeszkadza, po prostu nie zauważam wad:). Jeżeli w ogóle jakieś są.
Wojtek pochodzi z małej wioski. Mówi że jest taka mała, że z jednego okna u niego w domu widać znak z nazwą, a z drugiego – znak przekreślony (koniec miejscowości):). W wojsku był kierowcą. Przyjechał do miasta opiekować się wujkiem po ciężkiej operacji. Kiedy wuj ozdrowieje (lub ciotka wróci z zagranicy) i będzie samodzielny, Wojtek zamierza się dalej uczyć. Krótka historia o człowieku, a jednak dla mnie dużo z niej wynika.
Kiedy po dwóch miesiącach zaczęliśmy się z Wojtkiem spotykać (zazwyczaj po mojej pracy a przed jego zmianą – tak na pół godziny, 45 minut), dziewczyny w biurze oczywiście od razu się zorientowały i zaczęły mnie wypytywać. Dwie z nich są bardzo fajne i życzliwe, wyciągnęły mnie oczywiście na kawę i „maglowanie”. Trzecia – Iza – nie poszła z nami. Jest generalnie nabzdyczona, niekoleżeńska, nieuczynna i trudno się z nią pracuje.
Dziewczyny wszystkie znają już Wojtka, bo każda pracowała z nim wieczorem nie raz po kilka godzin. Mówiły, że jest fajny, przystojny, dobrze wychowany, tylko milczek. Koniecznie chciały wiedzieć, jak go „zarwałam”, sugerowały żartem, że też miały na niego ochotę, ale był obojętny jak głaz. Bardzo fajna była ich reakcja, powiedziały, że tak nie może być, że on pracuje wszystkie noce — musi się z kimś pozamieniać i pójść ze mną na jakąś imprezę, do kina.
Życie już jest takie perfidne, że oczywiście tą, której naprawdę wpadł w oko, jest Izka. Mam wrażenie, że ona nikogo nie lubi, ale odkąd zaczęłam chodzić z Wojtkiem, to mnie dosłownie znienawidziła. Psuła faks w pracy, kradła papier, nie oddzwaniała do klientów i robiła rozmaite numery, usiłując zwalić je na mnie, latała z tym do szefa. Iza, jeśli chce, jest bardzo dobrym handlowcem, przyznaję jej to, i szef także powiedział już dawno, że nie zwolni jej tylko dlatego, że my, pozostałe dziewczyny, nie lubimy jej i mamy do pozałatwiania ze sobą jakieś babskie sprawy.
Iza zaczęła szybko mieszać między mną i Wojtkiem. Mówiła, że to babiarz, czego dowiedziała się rzekomo od innych ochroniarzy. Że bierze dziewczyny na litość, opowiadając o swoim trudnym i bohaterskim życiu. Że musiał uciekać ze swojej wioski, bo przeleciał tam już wszystkie panienki i każdej coś obiecał… Wojtek tymczasem twierdził do mnie, że Iza to miła dziewczyna, robiła mu w nocy kanapki, zawsze pyta o zdrowie wuja i tak dalej. Każdy normalny człowiek zachowywałby się życzliwie wobec współpracownika i nie można od razu rzucać oskarżeń, że coś się za tym kryje, prawda? Dlatego milczałam. Nie mówił, że siada mu na kolanach czy coś w tym stylu.
Gierka Izy wydała się niedawno w najgłupszy sposób. Miałam imieniny koleżanki. Spytałam się Wojtka, czy by się z jakimś kolegą nie zamienił i nie poszedł ze mną. Obiecał, że się postara, już to kilka razy zrobił, żebyśmy mogli spędzić razem więcej czasu. Udało mu się znaleźć zastępstwo w ostatniej chwili, bo to była sobota. Kumpel zmienił go o 21.00 i Wojtek dojechał do mnie na imprezę.
W poniedziałek Iza zaczęła swoje harce. Wojtek jak zwykle wpisany był w nocny grafik. Wymyśliła sobie chamską zagrywkę, jak mi dopiec. O imprezie nic nie wiedziała. Powiedziała, że przyszła w sobotę wpisywać dane i spędzili z Wojtkiem „niezły wieczór” i jaki to z niego numer, cicha woda… Idiotka nie rozumiała, z czego ja się śmieję. Wygarnęłam jej wszystko. W ogóle się nie zmieszała, tylko spytała, czy jestem taka pewna, że to musiała być sobota, ona może mieć Wojtka w każdą noc, bo jest chętny i gotowy.
Nie jestem w stanie ani minuty dłużej pracować z tak wredną osobą. Wojtek mówi, że to lepiej on się zwolni, żebym się nie denerwowała jej gadaniem. Rzecz w tym, że ja ufam Wojtkowi. Tylko ja wiem, jaki on jest i jakie bzdury wygaduje Izka. Jestem jego pierwszą dziewczyną, to chociażby. Ale przecież nie będę z nią dyskutować o takich sprawach! A muszę z nią siedzieć w jednym pokoju…
Kara
***
Droga Karino!
Iza jest rzeczywiście podła, zawistna i… bardzo przez to sfrustrowana. Nie mogąc mieć tego, co chce, psuje szczęście innym. Nie musi nawet zależeć jej konkretnie na Wojtku (chociaż to możliwe) – drażni ją sam fakt, że zakochaliście się w sobie, a ona jest sama. Z takim charakterkiem – trudno się dziwić.
Przy najlepszych chęciach nie będę Cię namawiać do wybaczania czy tolerowania takich zachowań. Dla własnego komfortu możesz jednak wyobrazić sobie, z czego zachowanie koleżanki wynika, i wykorzystać przewagę zrozumienia dla własnego spokoju. Nie uważam za sprawiedliwe, by ktokolwiek musiał zmieniać pracę z powodu takiej osoby – zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy próba zmiany może skończyć się utratą.
Realnie Iza nie jest w stanie zaszkodzić Tobie ani Wojtkowi, i raczej nie posunie się dalej, bo się skompromitowała wulgarnym kłamstwem. Nie ma żadnych argumentów, a szef posiada właściwy ogląd sytuacji: zatrudnia ją ze względu na umiejętności i wydajność, nie słucha natomiast plotek ani donosów. I to mu się chwali, nawet jeśli umywa ręce od konfliktu. Tak jest mu najwygodniej – musicie się z tym pogodzić i zjednoczyć siły, zamiast ustępować jej pola i dawać satysfakcję, że coś jednak wygrała.
Z takimi ludźmi nie walczymy cios za cios, nie stosujemy ich podstępnych metod ani zemsty. Ważne, by pozostać sobą, a nie upodobnić się do nich. Wyobraź sobie atmosferę w pracy, gdybyście rozpętały wojnę… Jedyna słuszna droga – ignorowanie. To zawsze najsroższa kara: zero rozmów wykraczających poza służbowy niezbędnik, zero reakcji na zaczepki, staranne pilnowanie własnego poletka pracy, by w razie ataku móc udowodnić swoje racje. Z żelazną konsekwencją. Wymaga to uwagi i maksymalnej dyscypliny, przynajmniej do czasu, aż komunikat dotrze i sprawa się uleży. Warto jednak wytyczyć i pokazać takiej osobie granice. Twoja ucieczka będzie jej triumfem i tylko zachęci do dręczenia kolejnych współpracowników.
Co do Wojtka – myślę, że powinien przynosić do pracy własne kanapki, a jeśli czajnik stoi w pobliżu Izy, to także termos. Żadne wzmianki czy wypominanie tego, co zrobiła, nie mają sensu. Zasygnalizują jej tylko, że jest ważna, budzi emocje. A chyba nie tego chcecie? Milczenie i odcięcie się zaboli ja najbardziej.
Wykluczenie jest karą skuteczną i owszem, okrutną, akurat na miarę prymitywnych działań winowajcy. Niektórzy uważają, że lepsza jest agresja, ponieważ ludzie pokroju Izy są tchórzami i trzeba ich zastraszyć. Niestety, czasami wojna to właśnie ich żywioł, a wojna jest zawsze destrukcyjna. Moja znajoma została kiedyś mocno skrzywdzona przez kolegę z pracy. Powiedziała do mnie krótko: „Nie wie biedaczek, z kim zaczął”. Po kilku tygodniach ich konflikt rozwalił pracę całego zespołu. Naprawdę nie warto – zwłaszcza gdy sympatyczni ludzie są w przewadze, a „psuja” tylko jedna. Wystarczy, by dostrzegła swoje osamotnienie. Może nawet sama wycofa się z gry?
Życzę Ci samego spokoju, miłości i wypróbowanych przyjaciół!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze