Mój mąż ma oddzielny pokój!
CEGŁA • dawno temuMój dziwny problem zaczął się razem z przeprowadzką. Udało nam się z mężem korzystnie zamienić maleńką własną kawalerkę (23 metry) na 3-pokojowe mieszkanie kwaterunkowe. Szaleliśmy z radości, malowaliśmy, planowaliśmy każdą listewkę i kubeczek. Kiedy już rozgościliśmy się na dobre, mąż urządził sobie swój pokój!
Droga Cegło!
Jestem 2 lata po ślubie. Mój dziwny problem zaczął się razem z przeprowadzką. Udało nam się z mężem korzystnie zamienić maleńką własną kawalerkę (23 metry) na 3-pokojowe mieszkanie kwaterunkowe. Szaleliśmy z radości, malowaliśmy, planowaliśmy każdą listewkę i kubeczek.
Kiedy już rozgościliśmy się na dobre i można było odsapnąć, dotarła do mnie śmieszna rzecz: mąż urządził sobie „swój” pokój! Jest to ciasny, ale słoneczny pokoik, któremu z premedytacją poświęciłam najmniej uwagi. Najpierw miał być garderobą, może składzikiem, a za kilka lat pokojem dziecięcym – oboje z mężem na razie studiujemy i pracujemy. Ni stąd, ni zowąd, pojawił się tam charakterystyczny zestaw sprzętów – nasze stare łóżko-narożnik z kawalerki, mały telewizor (miał być w kuchni), stolik pod laptopa… Kiedy chciałam wstawić tam deskę do prasowania i suszarkę, mąż nie protestował. Powiedział, że mogę sobie trzymać tam co chcę, tak jak zaplanowałam, jemu to nie przeszkadza.
Nie mogę powiedzieć, że mąż zamyka się przede mną, ma jakieś tajemnice czy nie kocha mnie. Zresztą, jak miałabym to stwierdzić? Podsłuchiwać jego rozmowy przez komórkę, zerkać, co ogląda? To nie w moim stylu. Pokój nie jest zamykany, mąż przesiaduje w nim przy drzwiach uchylonych. Jest tam zrobione odgałęzienie kablówki i mąż katuje, czasem do 4 rano, kanały przyrodnicze, historyczne, wojenne… A w nieurządzonym salonie stoi pusta sofa i „duma” męża – olbrzymi płaski telewizor, nieużywany, bo ja nie mam czasu.
Nie wiem jak postąpić, ponieważ poza siedzeniem w „swoim” pokoju mąż nie daje mi żadnego punktu zaczepienia do dyskusji. Kiedy proszę go o pomoc w jakiejś sprawie, zakupach, mówi z uśmiechem: Jasne, zrób mi listę. Niestety, spędzamy razem mniej czasu, mimo że wydaje się, jakby on miał go ostatnio więcej. Nie wiem, jakim cudem się wysypia. Mam wrażenie, że opuścił już ze 2 weekendy na uczelni, ale boję się i nie lubię go odpytywać. Czasem chodziliśmy na łyżwy, do kina. Mąż potrafił godzinami biegać po lesie z naszym psem. Coś naprawdę się zmieniło.
Ostatnio zauważyłam najdziwniejszą rzecz. Niechcący, nie śledząc go. Zaczął o różnych porach wychodzić z pokoju do kuchni i sam przygotowywać sobie posiłki. To nie jest ukradkowe ani demonstracyjne. Po prostu, rzadko schodzimy się w domu o tej samej porze, można więc powiedzieć, że musimy jadać osobno i to jest normalnie. Ale on to robi w taki charakterystyczny sposób… Zabiera jedzenie do pokoju, potem zmywa po sobie, jakby zacierał ślady. Zapewne robi to, żeby mnie nie denerwować brudnymi naczyniami w zlewie. Mogę jednak rozpoznać po zapachu czy ubytkach w lodówce, że są to typowe „kawalerskie” potrawy – a to makaron z jajkiem, a to kopytka podsmażane na oleju. Niedawno mąż wyjadł rybki prosto z puszki – leżały w lodówce ze 3 miesiące i to była jego „kolacja”. Gdy wróciłam z zakupami i zaproponowałam coś na gorąco, odparł (zgodnie z prawdą!), że już jadł…
Tak, Cegło, czuję się zniechęcona i zaniedbana. W moim życiu nie ma czasu na długie rozmyślania czy filozofowanie, mam ciężką pracę i studia na głowie, muszę się bez przerwy mobilizować. Ale – jest mi przykro, niepokoję się. Czasami nawet… zazdroszczę mężowi tego pokoju, tego azylu, jaki sobie wykroił. Tak jakby chciał sobie w życiu coś odpuścić, wyluzować. Czuję, że jeśli szybko czegoś nie zrobię, odpuści sobie nasze małżeństwo, wszystko, o czym razem marzyliśmy… Boję się zostać sama.
Grażyna
***
Droga Grażyno!
Bez względu na to, jakie są powody zachowania Twojego męża, myślę, że sytuacji nie wolno lekceważyć. Będziesz musiała dodatkowo się zmobilizować – i do przemyśleń, i do działania.
Sądzę (chyba podobnie jak Ty), że zdradę można spokojnie wykluczyć. Ja również nie szperałabym w rzeczach męża – w komputerze, w telefonie – ani dla Jego, ani dla własnego dobra, gdyż najczęściej takie działania obracają się przeciwko nam. Wystarczyłoby mi to, co widzę: bliski mi człowiek zmienił tryb życia: przesiaduje w domu, izoluje się, dla świętego spokoju wypełnia swoją pulę obowiązków, unika konfrontacji.
Musisz jak najszybciej, ale w delikatny sposób, do jakiejś minikonfrontacji doprowadzić. Niech to będzie zwykła rozmowa, zagajona w przedpokoju. Jesteś Grażyno, osobą bardzo cierpliwą i taktowną, na pewno więc uda Ci się to przeprowadzić bez agresji. Ale byłaś dotąd nazbyt bierna i z tym trzeba skończyć. Mąż potrzebuje Ciebie i twojej pomocy, chociaż (pozornie!) tego nie okazuje.
Takie odizolowanie bierze się z frustracji ogólnej, niedowartościowania, poczucia przegranej… Któraś z tych rzeczy może dręczyć Twojego męża, trzeba tylko ostrożnie wybadać, w czym tkwi źródło problemu.
Po lekturze Twojego maila pewne warianty odpowiedzi nasuwają się same. Bardzo proste warianty. Mąż mógł stracić pracę — lub boi się, że to wkrótce nastąpi. Mógł ponieść porażkę na studiach. Przestać interesować się kierunkiem studiów. Przestać dostrzegać sens w tym, co robi – to może dotyczyć zarówno pracy, jak i studiów. Paradoksalnie, takie kryzysy przytrafiają się najczęściej ludziom bardzo zajętym, ambitnym, aktywnym na wielu polach.
Ludzie tacy jak Wy – wchodzący w życie – mają dziś ciężki orzech do zgryzienia. Potrzeba wielkiej siły, by zrealizować swoje cele, dopiąć swego, na dodatek nie poświęcając swoich ideałów. Piszesz, że jakieś cele sobie z mężem wytyczyliście… Może być też tak, że ten plan nagle zaczął go przerastać. Wydał mu się zbyt wyśrubowany, nierealistyczny. Lub… nie do końca bliski jego autentycznym marzeniom. Mąż boi się rozczarować Ciebie i dlatego o tym nie mówi. Ale ta rozmowa jest niezbędna.
Być może będziecie musieli zweryfikować lub ułożyć swój plan od nowa, uwzględniając potrzeby i obawy (czy aktualną sytuację) męża, szukając kompromisu. Mąż prawdopodobnie oczekuje od Ciebie podświadomie, że zaakceptujesz jego słabości, pogodzisz się z pewnymi jego niemożnościami. Tylko w ten sposób możesz rozładować napięcie, które w nim narosło, i przynieść mu ulgę. Nawet jeśli szkoda Ci „odpuszczać” pewnych rzeczy, musisz zacisnąć zęby i zachować się jak prawdziwy przyjaciel. Inaczej atmosfera się nie oczyści, a Wasze życie nie wróci do normy.
Oczywiście, tylko zgaduję. Prawda tkwi w szczerej rozmowie, która Was dopiero czeka.
Pozdrawiam Cię i życzę więcej odwagi.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze