Mój mąż zdradza mnie od wielu lat
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuCzasem sytuacje, kiedy partner rani, nie pozostawiają wyboru – oddzielamy się grubą kreską od przeszłości i idziemy dalej, już solo. Czasem jednak tkwimy w bolesnej sytuacji przez lata – obawiając się zmian. W takim położeniu znalazła się Anna, która żyje ze świadomością, że mąż od wielu lat ją zdradza.
Czasem sytuacje, kiedy partner rani, nie pozostawiają wyboru – oddzielamy się grubą kreską od przeszłości i idziemy dalej, już solo. Czasem jednak tkwimy w bolesnej sytuacji przez lata – obawiając się zmian. W takim położeniu znalazła się Anna, która żyje ze świadomością, że mąż od wielu lat ją zdradza.
Pani psycholog!
Jesteśmy już wszyscy troje starymi ludźmi, a mimo to sprawa jest dla mnie stale bolesna. Mój mąż przed dwudziestu paru laty miał namiętny romans, tamta pani (w moim wieku, wcale nie atrakcyjna) była "największą miłością jego życia". Wniosłam sprawę o rozwód, ale mąż nie chciał nawet o tym słyszeć. Oznajmił, że się z nią rozstał.
Byliśmy bardzo dobrym małżeństwem, mąż był idealnym mężem (wszyscy nam zazdrościli), więc chętnie wzięłam to rozstanie za dobrą monetę i wycofałam sprawę. Przez 20 lat wszystko było pięknie — a teraz okazało się, że całe te 20 lat sporadycznie u niej bywał (nie jestem zaborcza, kiedy wychodził "z kolegami na piwo" na parę godzin, lub "na ryby" na cały dzień, uważałam, że ma do tego prawo) i nadal chce regularnie u niej bywać — bo to teraz tylko "przyjacielskie wizyty", no bo jest już stary. Może bym i uwierzyła w te "przyjacielskie wizyty", gdybym przypadkiem nie usłyszała baaardzo dalekiego od przyjaźni zakończenia rozmowy telefonicznej. Mąż się speszył, zaczął się tłumaczyć, że przecież do znajomych tak się mówi…
Ze względu na nasz wiek (mamy dorosłe wnuki) aż mi głupio się przyznawać do takiej historii, ale nie mogę tego strawić. Zażądałam od męża, żeby się wyprowadził, ale on nie chce. Z kolei żeby go wyrzucić (mieszkanie jest moje) musiałabym mieć rozwód. Rozwodzić się w naszym wieku to byłoby śmieszne (aspekt finansowy jest nieistotny). Mieszkamy więc nadal razem (mamy osobne pokoje), mąż przynosi mi śniadanie do łóżka, gotuje smaczne obiadki, po czym wychodzi do tamtej pani. A ja przeżywam…
Nie wiem, co może mi Pani poradzić, ale dobrze się choć wyżalić.
Anna z Lublina
Joanna Borowczak — psychoterapeutka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Certyfikowana w ramach terapii systemowej. Specjalizuje się w pomocy rodzicom w problemach z dziećmi i terapii małżeńskiej. Pracuje z osobami dorosłymi starając się znaleźć maksymalnie dużo ich zasobów, dzięki którym poradzą sobie w trudnych dla siebie sytuacjach. Prowadzi własną praktykę w założonym przez siebie Ośrodku Psychoterapii i Treningu psychologicznego "KONTAKT": www.joannaborowczak.com. Prywatnie mama ruchliwego sześciolatka i samodzielnej już 26-latki. Uwielbia wiosnę i słońce, namiętnie układa puzzle.
Pani Anno,
Bardzo dziękuję za list. Porusza w nim Pani kwestie zdrady, która może — jak się okazuje — dotknąć każdego z nas, w każdym wieku. To, co szczególnie porusza to fakt, że sytuacja trwa tak wiele lat, a Pani ma poczucie bycia okłamywaną i oszukiwaną.
Pani mąż chce, by wszystko było jak dawniej (mieszkanie razem, dbanie o siebie pod względem organizacji obowiązków) i teraz — już za Pani wiedzą — spotykać się z długoletnią kochanką. Dla niego to raj. Dla Pani — piekło. Sytuacja, w której Pani się znalazła, jest trudna psychologicznie także dlatego, że dzisiejszy moment stawia na szali i pod znakiem zapytania Wasze z mężem wspólne, minione lata (czy naprawdę miała Pani doskonale małżeństwo). Prawdopodobnie podważa również Pani poczucie wartości czy myślenie o sobie jako dobrej kochance i małżonce.
Zastanawiam się, co jest dla Pani istotne. Czy podejmując decyzję odnośnie małżeństwa chce Pani zrobić coś dla siebie, czy też "nie wygłupiać się" w oczach opinii publicznej. Co powoduje, że tkwi Pani w tej niewygodnej sytuacji – wszak zrobienie obiadu, nawet bardzo smacznego, nie zastępuje bliskości i zaufania (to jedne z podstawowych wartości wspólnego życia).
Nie potrafię dać Pani odpowiedzi: co można zrobić, jak wyjść "z twarzą", najlepiej dla siebie. Jeśli chce Pani coś dobrego zrobić dla siebie, proszę porozmawiać o tej sytuacji z kimś bliskim i rozumiejącym – może to być terapeuta, ale i przyjaciółka. Musi znaleźć Pani dla siebie wsparcie. Proszę nie chować w sobie żalu, poczucia straty, zawodu czy wstydu. Będzie Pani miała też bardziej komfortową sytuację, jeśli nie będzie musiała Pani trzymać wszystkiego w tajemnicy (o ile tak jest dzisiaj) i udawać, że wszystko się Państwu układa.
Proszę się zastanowić, czy przed rozwodem powstrzymuje Panią jedynie stwierdzenie, że "byłoby to śmieszne", czy są tam też inne, ważne przesłanki. Warto zobaczyć, co dobrego jest w tym dzisiejszym układzie dla Pani, z czego może Pani korzystać, co być może okazuje się mniej ważne. I wtedy podjąć decyzję — być może niekorzystną czy niezadawalającą Pani męża – ale tu przecież chodzi o Panią! Cóż mogę dodać? Może tylko tyle, że nieważne, czy ma się lat naście czy dziesiąt — zawsze jest czas na zmiany. Szczególnie na te, które pozwalają żyć pełniej, szczęśliwiej, lepiej.
Pozdrawiam
Joanna Borowczak
Kontakt do psycholog: joannaborowczak
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do psychologa, zofia.bogucka@kafeteria.pl (w temacie dopisz List do Psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze