Strach i samotność
CEGŁA • dawno temuMam 19 lat i jak dotąd nie spotkałam chłopaka, z którym byłabym bliżej niż na zwyczajne „cześć”. Czasem zastanawiam się, co ze mną jest nie tak. Nie uważam się za osobę brzydką, raczej wina leży w moim charakterze, w zbyt małej pewności siebie. Mówię sobie niekiedy, jeśli samotnie mam spędzić resztę życia, to wolę już w ogóle nie żyć.
Cześć, Cegło!
Mam 19 lat i jak dotąd nie spotkałam chłopaka, z którym byłabym bliżej niżna zwyczajne „cześć”. Czasem zastanawiam się, co ze mną jest nie tak. Nie uważam się za osobę brzydką, raczej wina leży w moim charakterze, w zbyt małej pewności siebie. Mówię sobie niekiedy, jeśli mam spędzić tak resztę życia — bez drugiej połowy — to wolę już w ogóle nie żyć.
Zawsze wyobrażam sobie, co by było, jakbym spotkała tę ukochaną osobę, co bym jej mówiła, jak bym się wobec niej zachowywała. Ale miewam takie chwile, kiedy myślę: „jak Ty możesz kogokolwiek poznać, skoro sama uciekasz od kontaktów, boisz się ludzi, ran, które mogą Ci zadać?” (zadra z dzieciństwa). Fakt jest taki, że często, kiedy mam chwilę wolną od zajęć, siedzę w domu i się nudzę, zamiast wyjść do pubu czy na dyskotekę. Nawet chyba moi rodzice zaczęli mnie uważać za jakąś nieobytą z tymi sprawami. Ojciec zaczął mi „proponować” syna swoich znajomych, więc chyba nie muszę wyjaśniać, co sobie o mnie myśli.
Zresztą, może ja nie jestem zdolna do tego, aby kogoś mieć, może przeznaczone jest mi być samą i użalać się, jak jakaś zgorzkniała baba. Nienawidzę słuchać, że komuś jest super w związku, a ja praktycznie nie mam żadnych doświadczeń na ten temat.
Wiem jedno: nie chcę być dużej sama, chcę kochać i być kochaną, chcę czuć, że mam po co i dla kogo żyć, chęć wiedzieć, że i ja jestem dla kogoś naprawdę ważna.
Mam nadzieję, że mi powiesz, jak radzić sobie z tym wszystkim, jakzwiększyć pewność siebie i nie bać się kontaktów z mężczyznami.
Pozdrawiam.
Marlena
***
Witaj, Marleno!
Jesteś osobą zanurzoną w swojej wyobraźni, swoich marzeniach i obawach tak głęboko, że trudno Ci wkroczyć w realny świat i włączyć myślenie racjonalne. To normalne, że na progu dorosłego życia nieposiadanie kogoś bliskiego, kogoś „do pary” wydaje się nam największym przekleństwem. Czujemy się nieudacznikami, ludźmi niepełnymi, bezwartościowymi i zbędnymi, ponieważ nasza główna troska wynika z refleksji, że „nikt nas nie chce”, a wszyscy dookoła „kogoś mają” i promienieją szczęściem. Oczywiście, nasze wrażenie jest złudne.
Świat zapełniają tłumy samotnych. Niektórzy samotność po prostu wybierają i skutecznie oswajają. Stawiają sobie inne cele niż związek i po kolei je realizują. Czasem nawet uznają miłość za przeszkodę, która mogłaby zburzyć ich misterny plan. Inni uciekają w samotność w wyniku gorzkich doświadczeń lub po prostu ich nadmiaru. To z reguły ludzie nieco starsi niż Ty, którzy świadomie zdecydowali się na życie singli i tworzą już w tej chwili silną grupę społeczną, z własnym systemem wartości, obyczajowością, infrastrukturą…
Ty, Marleno, jeszcze nie zaznałaś prawdziwej miłości ani bliskości. W rezultacie postrzegasz ten stan idealistycznie, nie bierzesz pod uwagę tego, że spotkanie z drugim człowiekiem i związanie się z nim to nie tylko pasmo cudownych przeżyć, ale także ciężka praca (głównie nad sobą) i mniejsza lub większa porcja cierpienia, na które też trzeba być przygotowanym. Zastanawiasz się, jak byś się zachowywała, gdybyś spotkała wreszcie tę ukochaną osobę… Pomijasz po drodze kilka etapów. Pomyśl o tym, że to nie odbywa się w ten sposób. Uczucie nie jest czymś abstrakcyjnym. Nie wyrośnie jak spod ziemi na Twojej drodze. Jest procesem, który się zaczyna, dojrzewa, dzieje, rozwija. Ktoś ten proces musi zainicjować. Niewykluczone, że właśnie Ty.
Nie napisałaś, jakie przeżycia z dzieciństwa zablokowały Cię w kontaktach z mężczyznami. Jeśli zostałaś boleśnie skrzywdzona, być może nie obejdzie się bez profesjonalnej terapii. Natomiast z nastoletniej nieśmiałości, kompleksów, można się wyleczyć samemu, lub z pomocą życzliwych, bliskich ludzi. Musisz po prostu z nimi być, włączyć się – nawet na siłę i wbrew sobie – w nurt codziennego życia. Zacznij udzielać się towarzysko. Jeśli nie masz przyjaciółki od serca – trudno, zaakceptuj koleżanki, które są w Twoim zasięgu, nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku rozwiną się te znajomości, jeśli zechcesz, to je pogłębisz i coś w tym kierunku zrobisz – zamiast czekać biernie, aż świat sam Cię odnajdzie.
Rozumiem też Twoją niechęć do „aranżowanych” randek, ale… przyjmij propozycję taty, który prawdopodobnie działa ze szlachetnych pobudek i poznaj swojego rówieśnika. Nie bój się, to nie rodzi żadnych zobowiązań. Zwyczajnie porozmawiasz z chłopakiem. Może to będzie rozczarowanie lub kompletne fiasko, ale będziesz miała za sobą pierwsze doświadczenie, skonfrontujesz się z rzeczywistością. A kto wie — może zostaniecie dobrymi kolegami i przy okazji dowiesz się co nieco o mężczyznach? Nigdy nie wiadomo, co wyniknie z takiego kontaktu. Ale w Twojej sytuacji i w Twoim stanie ducha każde spotkanie z drugim człowiekiem będzie bezcennym przeżyciem. Zaufaj mi!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze