Tęsknota za misiem
CEGŁA • dawno temuPrzeczytałam w Wysokich Obcasach list nietypowy, bo od chłopaka, który się skarżył na równouprawnienie: jego drobna dziewczyna nie chciała od niego pomocy przy niesieniu wielkiego plecaka, a on się zamartwiał, że w oczach ludzi wychodzi na bezdusznego chama. Ja mam partnera super-hiper-feministę. Czegoś mi jednak w naszym związku brakuje.
Droga Cegło!
Przeczytałam w Wysokich Obcasach list nietypowy, bo od chłopaka, który się skarżył na równouprawnienie: jego drobna dziewczyna nie chciała od niego pomocy przy niesieniu wielkiego plecaka, a on się zamartwiał, że w oczach ludzi wychodzi na bezdusznego chama.
Jeśli problem jest bliski, człowiek automatycznie po przeczytaniu czegoś takiego myśli o własnym związku, porównuje… Ja mam partnera super-hiper-feministę. Dawid kwiatków nie daje, bo więdną, to zbrodnia jak wycinanie choinek, a prezent jest bezużyteczny. Funkcje dzieli się u nas tak, że każdy robi to, co umie najlepiej albo lubi, nie ma sensu dublować ról (z tym ostatecznie mogę się zgodzić). Lojalność jest ważniejsza niż podawanie płaszcza czy przytrzymanie drzwi, to puste gesty. Brylanty są krwawe a małżeństwo to zakłamany układ niewolniczy. Gdy zobaczył ostatnio w telewizji welon wysadzany diamentami za dwa miliony dolarów, powiedział, że czas spieprzać z tej chorej planety…
Nie chcę powiedzieć, że Dawid jest człowiekiem złym, dziwakiem. Przeciwnie. To pasjonat swojej pracy, uczynny, życzliwy ludziom, wesoły facet. Kocha zwierzaki, co miesiąc przeznacza 100 zł na dziecięce ciuszki, po czym rozdaje je biednym rodzinom z Internetu. Jest po prostu bardziej praktyczny niż romantyczny, a mnie czasami to uwiera. Naśmiewa się z kłódek i mostów miłości, mówi, że kłódka kojarzy mu się wyłącznie z więzieniem. Różnicy płci między nami doświadczam jedynie w łóżku – kiedy jesteśmy nadzy, kochamy się, to widać, że jesteśmy inaczej zbudowani i inaczej działamy:). Ale poza tym meblem panuje dyktatura bezwzględnej równości.
Czegoś mi w naszym związku brakuje, nie nazwałabym tego ciepłem. Chodzi pewnie o symbole, do których jestem przywiązana z racji wychowania, charakteru, nie wiem czego. Chciałabym mieć „naszą” piosenkę, dostać czasem maskotkę, zrobić sobie bliźniaczy tatuaż czy chociaż nosić jednakowe bransoletki… Dla Dawida takie rzeczy to „pustaki”, z których nie buduje się solidnego życia ani uczucia. Moja koleżanka powiedziała mi, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, którzy razem sypiają, ale to nie jest miłość. Czy to oznacza, że nie znalazłam jeszcze tego, czego szukam?
Olga
***
Droga Olu!
Chyba nie w tym rzecz, jak to chcesz nazwać, zdefiniować, lecz w tym, czy Cię to satysfakcjonuje. Ja osobiście nie wiem, czym jest miłość – słowo-wytrych, który do niczego nie pasuje… Jednych miłość musi aż uskrzydlać, innym wystarcza w postaci poczucia wspólnoty lub bezpieczeństwa. To rzeczywiście kwestia indywidualnych potrzeb, wrażliwości, sposobu postrzegania świata.
Jeśli masz osobowość romantyczną, prawdopodobnie związek z Dawidem zawsze pozostawi Cię z uczuciem niedosytu, mimo że to interesujący, uczciwy i godny zaufania partner. Nie mam prawa przesądzać o tym, czy wszystkie gesty i symbole są pozorami, a liczą się wyłącznie wymierne działania. Gdyby przyjąć punkt widzenia Dawida jako jedyny słuszny, nie dałoby się wytłumaczyć istnienia poezji, rytuałów ani wielu innych rzeczy, tak ludziom potrzebnych i upiększających ich egzystencję.
Twój mężczyzna odrzuca je na korzyść innych wartości. To klasyczny, antymieszczański buntownik. Jeśli pytasz mnie, czy ta postawa jest negocjowalna – obawiam się, że nie. Każdy z nas ma prawo wolnego wyboru: może np. nie jeść mięsa, nie nosić futer, nie akceptować kupowania rasowych psów i wycinania choinek.
Podobnie rzecz się ma z wizją związku dwojga ludzi, czy szerzej – traktowania drugiej osoby. Dla Ciebie oznaką szacunku i przywiązania mężczyzny może być (między innymi) szarmanckość i prezenty bez okazji. Umówmy się jednak, że te elementy nie mają takiej wagi, jak szczerość, wierność, niewymuszona więź intelektualna i cielesna. Powiem więcej: jestem o tyle „sojuszniczką” Dawida, że słabo rozumiem problem plecaka. Jeśli osoba płci dowolnej nie może udźwignąć samodzielnie swojego bagażu czy roweru, to nie powinna udawać się na wyprawę lub musi zrobić ponowną selekcję i zrzucić pół balastu. Owszem, pracujemy zespołowo i niesiemy na noszach kolegę ze złamaną nogą. Lecz w sytuacji bezproblemowej każdy po trosze odpowiada za siebie i kalkuluje, do czego jest zdolny – i nie dotyczy to tylko wycieczek.
Wiele zależy też od organizacji związku. Jeśli para nie mieszka razem, to wiadomo, że nie jest ważne, kto nienawidzi zmywania. Jeśli ludzie spędzają wakacje osobno, to nie muszą oboje kochać sportów ekstremalnych. I tak dalej. Nie świadczy to wcale o tym, że takie relacje są luźne, niepoważne, nieprawdziwe… Mogą być trwalsze i zgodniejsze niż niejedno małżeństwo.
I tu chyba tkwi Wasz problem, Olu. Nie trzeba być geniuszem, by wyczuć, że pragniesz ślubu, a przynajmniej zaręczyn. Że przyszłe życie uczuciowe i rodzinne chcesz przypieczętować w sposób tradycyjny. A Dawid do tego wagi nie przywiązuje, jest wręcz zwolennikiem więzi nieformalnych i niesformalizowanych. To wielka próba dla związku, gdyż trudno znaleźć argumenty za tym, by akurat ta, a nie druga strona poszła na kompromis. Mówiąc najkrócej: nawet jeśli jesteś z Dawidem szczęśliwa, zawsze będziesz czuła się niepewnie. Ale sam ślub to za mało. Nie sprawi, że posiądziesz partnera na własność i będziesz mogła modelować go wedle uznania. Pytanie zatem – czy warto namawiać na małżeństwo kogoś, kto również w innych dziedzinach nie spełnia naszych oczekiwań. I prawdopodobnie nigdy nie spełni.
Dla mnie osobiście sprawy, które budzą Twój niepokój, są nieistotne. Ale moja opinia nie ma tu znaczenia, bo to Twoje potrzeby mają być zaspokojone, żeby Wasz związek był udany. W tym sensie słuszność może mieć koleżanka – jesteście materiałem na dozgonnych przyjaciół i o tę przyjaźń warto zawalczyć, bo przyjaźń to niemało.
Zasada jest prosta: nie zmieniamy ludzi na siłę, tylko szukamy takich, których zmieniać nie chcemy. Nie zdecyduję za Ciebie, czy Dawid jest Twoją drugą połówką na życie, ale trzymam kciuki za decyzję trafną i dobrą dla Was obojga. Podjętą wspólnie, z otwartą przyłbicą.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze