Mąż zdradził mnie z mężczyzną
SYLWIA KOWALSKA • dawno temu • 1 komentarzSzminka na kołnierzyku, zapach damskich perfum. To klasyka. Potem tysiące przepłakanych nocy i pojawiające się pytanie – czy mu wybaczyć? Nie zawsze jednak mamy do czynienia z klasyką gatunku. Co jeśli czyjś mąż poczuje pociąg do... innego mężczyzny. Takie przypadki się zdarzają. I tu też pojawia się pytanie - czy życie u boku męża homoseksualisty ma sens?
Zuzanna (34 lata, pracownica banku z Warszawy):
— Marcina poznałam w pracy 3 lata temu. Przystojny, uprzejmy, wrażliwy. Marzyła o nim każda dziewczyna w biurze. Goniły za nim wszystkie, niczym małolaty. Nawet panie po czterdziestce były nim oczarowane i zainteresowane. On nie zwracał na to żadnej uwagi. Byłam zdziwiona, gdy któregoś dnia zaprosił mnie na drinka po pracy. Zgodziłam się oczywiście, bo i mnie wpadł w oko. Rozmawiało się nam wspaniale. Podobnie jak ja, Marcin interesował się malarstwem impresjonistycznym, muzyką poważną i rzeźbą współczesną. Idealnie dobrana para można by było rzec. I faktycznie, od tamtego drinka spotykaliśmy się coraz częściej. Wystawy, koncerty… było bardzo miło.
Po kilku spotkaniach zaczęłam marzyć, by wreszcie mnie pocałował. Ale jakoś całować nie chciał. Tłumaczyłam to tym, że jest delikatny, ostrożny, może trochę nieśmiały. Wreszcie sama go pocałowałam. Od spotkania do spotkania, od pocałunku do pocałunku i… Marcin mi się oświadczył. Byłam w szoku, że po tak krótkim czasie znajomości (od pierwszego spotkania minęły 4 miesiące), że bez wypróbowania jak nam się układa w łóżku, pyta, czy zechcę zostać jego żoną. Ale oczarowana jego odmiennością zgodziłam się.
Po ślubie też było wspaniale. Zamieszkałam u niego. Był troskliwy, czarujący tak samo jak na początku. Idylla. Jedyne czego mi brakowało, to częstszego seksu. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Raz, dwa razy na miesiąc to i tak lepsze niż nic. Tak wtedy myślałam.
Nagle Marcin zaczął często wyjeżdżać w delegacje. Zdziwiłam się, bo pracowaliśmy w tym samym banku i nikt mi nic nie mówił o jego wyjazdach. Jak wracał, był bardzo smutny, zamyślony, roztargniony. Pamiętam wieczór, kiedy Marcin długo siedział sam w pokoju przed komputerem. Kiedy wyszedł, spojrzałam, co robił. Na ekranie widniała strona dla gejów. Poczułam niesmak, jednak nie podejrzewałam, że jest gejem. Nie powiedziałam mu nic.
Pewnego dnia Marcin powiedział mi, że jedzie na tydzień na szkolenie. Zrobiłam mu awanturę, że pewnie mnie zdradza, że ma jakąś babę. Wyjechał w milczeniu. Gdy wrócił po tygodniu, ze łzami w oczach wyznał mi prawdę. Powiedział, że się zakochał… w koledze.
Przez dwa dni nie byłam w stanie się do niego odezwać. Tylko się trzęsłam. Potem płakałam. Wyprowadziłam się do przyjaciółki. Dopiero po tygodniu miałam siłę spotkać się z Marcinem. Wtedy wyzywałam go od zboczeńców, uderzyłam go w twarz krzycząc, że zmarnował mi życie. Rozpłakał się, co wprawiło mnie w jeszcze większą furię. Wystąpiłam o rozwód. Do czasu sprawy rozwodowej miałam chwilę na przemyślenia. Wiele rzeczy, które wcześniej bagatelizowałam, zaczęło układać się w jedną całość, świadczącą o homoseksualizmie mego męża. Zrobiło mi się go żal. Jednak dziś, będąc już po rozwodzie nie umiem z nim utrzymywać żadnych kontaktów. Nie czuję złości, ale przyjaźnić się z byłym mężem gejem nie potrafię.
Kalina (40 lat, nauczycielka z Kielc):
— Rok temu przeczytałam coś strasznego, tak szokującego, że nie mogę dojść do siebie po dziś dzień. Mój mąż, niby mąż, ojciec trójki wspaniałych dzieci, okazał się być pedałem. Po prostu leci na facetów, a ja cały czas zastanawiam się, jakim cudem jest to możliwe.
Zorientowałam się przypadkowo. Zostawił otwarty komputer na swojej poczcie. Wyszedł po papierosy do kiosku. Nagle przyszła wiadomość. Tytuł „Dziękuję za wczoraj” brzmiał tak, że podkusiło mnie, żeby wejść. Przeczytałam. I przeżyłam wielki szok, z którego do dziś nie umiem się pozbierać.
Z tego maila wynikało, że mąż regularnie na wyjazdach szkoleniowych do Krakowa spotykał się z mieszkającym tam facetem, którego poznał właśnie przy okazji szkoleń. Zamiast mieszkać w hotelu z innymi pracownikami mieszkał u tego faceta, geja. Tak miłosnego, romantycznego i przepojonego seksem maila jak ten, nie dostałam nigdy od żadnego faceta. Ten cholerny gej wspominał ich upojną noc. Pisał, że czeka na następny raz.
Czuję wstręt do samej siebie, że nie zdobyłam się na powiedzenie mojemu mężowi, że wiem o wszystkim. Zabrakło odwagi. Mamy dzieci. Małżeństwem jesteśmy od 17 lat. Zawsze byłam całkowicie oddana mojej rodzinie. Są dla mnie całym życiem. Boję się to wszystko stracić, choć nienawidzę mojego męża, za to co nam robi. Jak jedzie do Krakowa i na do widzenia całuje mnie w czoło lub policzek, wiem, że tymi samymi ustami niebawem obcałuje zapewne dużo czulej tamtego geja. Czuję się oszukana. A jednak męczę się z tym już rok. Wiem, że to nie ma sensu. Ale co ja powiem naszym dzieciom? Że ich tatuś kocha innego mężczyznę?! Dla mnie to porażka. Porażka żony, matki, kobiety. Nie umiem dać sobie z tym rady. Ale nie dam sobie też rady bez niego. Czasami boję się, że on już nie wróci z Krakowa, że zostanie z tamtym, że z nim zamieszka na stałe.
Maria (28 lat, sekretarka z Bydgoszczy):
— Moja historia brzmi tak nieprawdopodobnie, że to tej pory samej trudno mi w nią uwierzyć. W naszej firmie pracował Emil. Wszyscy wiedzieli, że jest gejem. Zresztą on się z tym w ogóle nie ukrywał. Ale dla mnie nie miało to znaczenia. Polubiłam go. Był dla mnie bardzo miły, mieliśmy wspólne tematy. Szybko zaprzyjaźniliśmy się. Często chodziliśmy razem na kawę, do kina, na koncerty. Mężowi tłumaczyłam, że to gej, że jak chce, może iść z nami. Jednak Adam był chorobliwie zazdrosny. Postanowiłam zaprosić Emila do domu, aby mój mąż przekonał się, że nie ma absolutnie zagrożenia ze strony mego przyjaciela.
Panowie od razu przypadli sobie do gustu. Podczas rozmowy patrzyli sobie w oczy, byli dziwnie zmieszani. Umówili się na wspólny wypad na piwo. Mój mąż na każde wyjście z Emilem stroił się jak na randkę. Wmawiałam sobie, że nie ma to jak męska przyjaźń. Było mi jednak przykro, że Emil nie spędza już czasu ze mną.
Pewnego dnia czułam się fatalnie w pracy. Zwolniłam się 3 godziny wcześniej. Tego, co ujrzałam, nie zapomnę do końca życia. W moim małżeńskim łożu leżał nagi Adam. Obok przytulony do niego nagi Emil. Myślałam, że zemdleję. Wpadłam w szał i zaczęłam rzucać w nich czym popadnie. Tłukłam naczynia, przewracałam meble. Emil uciekł. Adam chciał się tłumaczyć, ale kazałam mu się wynosić. Wyszedł i już nigdy nie pozwoliłam mu wrócić do naszego mieszkania.
Mimo przeprosin męża postanowiłam się rozwieść. Jak można przepraszać za coś takiego?! To gorzej niż zdrada z kobietą! Taką zdradę może i mogłabym mu wybaczyć, bo bardzo kochałam męża. Ale coś takiego?! To nie mieści mi się w głowie.
Obecnie czekam na sprawę rozwodową. Emil zwolnił się z pracy. Nie umiał spojrzeć mi po tym wszystkim w oczy. Wiem, że się nie spotykają, że to była jednorazowa przygoda. Ale wiem też, że skoro mój mąż już raz coś takiego zrobił, to ma skłonności homoseksualne i wcześniej czy później znajdzie sobie kolejnego kochanka. A w takim ciągłym strachu żyć bym nie umiała.
Ten artykuł ma 1 komentarz
Pokaż wszystkie komentarze