Szara Eminencja Gęś
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: nic tak nie ułatwia porozumienia jak komunikacja wprost. Myślę, że powinniście się po prostu dogadać z właścicielem mieszkania, ustalić, czy deleguje on ciocię do dbania o porządek i reprezentowania swoich interesów. To powinno wyklarować sytuację, przynajmniej w zakresie tego, kto ma jakie kompetencje.
Droga Margolu,
Niedawno kolega ze studiów zaproponował mi wynajęcie pokoju w swoim nowym mieszkaniu. Mieszka tam jeszcze kilka osób, atmosfera prawie jak w akademiku. I byłoby równie miło jak w akademiku, gdyby nie… ciocia. Ciocia kolegi jest od nas o parę lat starsza, przyjechała robić jakiś staż. No i zachowuje się jak pani na włościach. Ponieważ faktyczny właściciel mieszkania prawie nie bywa w domu, ona niejako automatycznie, z racji pokrewieństwa, przejęła tę rolę. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do życia studenckiego, na równych prawach, gdzie każdy jest „u siebie” – nikt nikomu nie wchodzi w drogę, nikt nikomu się nie tłumaczy, nie poucza itd. Także kolega, u którego wszyscy, bądź co bądź, mieszkamy (bynajmniej o tym nie zapominając), nie ingerował w nasz tryb życia. Jednak to nie on ma do nas pretensje… tylko ciocia. Ciągłe uwagi: a to źle pozmywane, a to za głośno, a to za późno, koleżanka nawet usłyszała, że jak jej się nie podoba, to won! No to won czy nie? Bo kto niby ma o tym decydować? Ciocia? Nie bardzo wiemy, jak z nią rozmawiać. Na początku było w całkiem OK. W naszym zachowaniu nic się nie zmieniło, a jej nagle zaczęło wiele rzeczy przeszkadzać i wyraża swoje niezadowolenie. Właściwie zaczęło się, od kiedy nasz kolega właściciel ma więcej dodatkowych zajęć i rzadziej bywa w domu.
Znasz jakiś sposób na krewnych, którzy się nadmiernie rządzą?
Gizela
***
Droga Gizelo,
Nie można wykluczyć, że właściciel sam poprosił ciocię o to, by sprawowała pieczę nad Waszą gromadką, gdy sam, nieobecny, nie może zadbać o własne interesy. A jeśli ciocia się po prostu zbytnio udziela, może ją nieco utemperować i wyjaśnić jej, że nie ma uprzywilejowanej pozycji.
Drugiej stronie medalu należałoby się przyjrzeć równie dokładnie. Skąd biorą się uwagi cioci? Być może nie jesteście tak bardzo w porządku, jak Wam się wydaje. Wszyscy na równych prawach i, miejmy nadzieję, po równo dzielący obowiązki… Niestety, mieszkanie trzeba utrzymywać w czystości. To zadanie spada na wszystkich po równo. O ile dobrze jeszcze pamiętam (a sięgnąć pamięcią nie muszę szczególnie daleko), w przedziale wiekowym, w którym zwykło się studiować, rzadko przywiązuje się wagę do takich drobiazgów, jak pozmywane naczynia, wyszorowana wanna, umyta podłoga, odkurzony dywan… Jeden się wycofa, bo tego akurat dnia nie mógł, drugi ma kaca, trzeci musi pilnie wyjść… A sterta naczyń rośnie, robaczki zbiegają się do resztek pożywienia, pleśń rozgaszcza się w lodówce – i tak dalej. Może ciocia ma jakieś powody, dla których bierze sprawy w swoje ręce pod nieobecność właściciela?
Wspólne mieszkanie nakłada niestety pewne ograniczenia. Nie da się zastosować metody innej niż „wolnoć Tomku w SWOIM domku”… Wszelkie inne miejsca – czy to mieszkanie wynajmowane do spółki z innymi, czy akademik – siłą rzeczy nie pozwalają na całkowitą wolność bez ograniczeń.
Nie zapominajmy, że ciocia ma pełne prawo pod nieobecność swojego krewnego zdusić w zarodku wesołą imprezę na czternaście fajerek, w trosce o dobre układy z sąsiadami czy aby po prostu zapobiec interwencji policji. Mogę być nieobiektywna, bo pode mną mieszkają studenci, niestety bez cioci i bez właściciela. Z trudem powstrzymuję się, by własnej interwencji nie zastąpić w końcu policyjną… Wyobrażam sobie zatem, że może się zdarzyć, iż dość nonszalancko traktujecie zasady współżycia społecznego.
Nie przyznaję natomiast cioci prawa selekcji lokatorów, gdyż wypowiedzieć umowę, nawet ustną i nieformalną, może tylko właściciel mieszkania. Może to oczywiście odbyć się za namową cioci, jednak powinien uczynić to osobiście.
Myślę, Gizelo, że jak w każdym ludzkim zbiorowisku (powyżej jednej osoby) trzeba czasem usiąść i powtórzyć lub ustalić zasady. Dla oczyszczenia atmosfery i poprawienia warunków, w których się funkcjonuje. Zaniedbanie tej formy komunikacji niestety zazwyczaj prowadzi do dużych konfliktów… czego oczywiście wam nie życzę.
Pozdrawiam,
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze