Macierzyństwo przez szare okulary
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuNarodziny dziecka jeszcze do niedawna miały się kojarzyć wyłącznie ze szczęściem. Matkom nie wypadało mówić, jak bardzo są zmęczone i sfrustrowane. Dzisiaj coraz częściej twierdzą, że chociaż kochają swoje dzieci, to macierzyństwo wiąże się nie tylko z przyjemnościami, ale też ze stresem, niewyobrażalnym zmęczeniem, nudą i ciągłymi wyrzeczeniami. I czas mówić o tym głośno.
Każda kobieta, która urodziła dziecko musi zweryfikować swoje wyobrażenia o macierzyństwie z rzeczywistością. A te często są zupełnie odmienne: zamiast słodkich chwil z bobaskiem chroniczne niewyspanie, zmęczenie i frustracja. Rezygnacja z czasu dla siebie, z pasji, spotkań z przyjaciółmi. A jednocześnie pisma dla matek pokazują lukrowany obrazek zawsze uśmiechniętych i szczęśliwych mam. Matki powiedziały dość, czas mówić o macierzyństwie prawdę. 30 blogerek skrzyknęło się i powstała antologia Macierzyństwo bez lukru. Głównym celem jest pomoc dla półtorarocznego Mikołajka, chorującego na rdzeniowy zanik mięśni (SMA I). Cały dochód ze sprzedaży e-booków trafia na konto chłopczyka w Fundacji Dzieciom Zdążyć z pomocą. Ale wsparcie chorego dziecka to nie jedyny cel, jak piszą na swojej stronie:
Zbiór jest głosem w dyskusji o współczesnym macierzyństwie, o jego ciemniejszych stronach, które nie nadają się na okładki czasopism, nie są popularne i nie przystają do obrazu czułej, dobrej, nieskończenie cierpliwej archetypicznej matki. Nijak też się mają do pięknych zdjęć zadbanych, promieniejących celebrytek, które są fotografowane w kolorowych pismach ze ślicznymi, uśmiechniętymi dziećmi, a przeciętna Kowalska patrzy na to wzrokiem półprzytomnym i z kołtunem na głowie, bo dziecko nie spało pół nocy. I jak zaznaczają matki, wcale nie chodzi o to, że nie kochają swoich dzieci, bo kochają je bardzo i jak same przyznają z macierzyństwem wiąże się wiele pięknych chwil. Tylko dlaczego nikt nie mówi też o tych trudnych. Wokół projektu rozgorzała dyskusja. Kobiety nabrały odwagi, żeby opowiadać o swoich doświadczeniach, nie tylko tych dobrych, wzruszających i cudownych.
gladys_g. na forum na temat Macierzyństwa bez lukru napisała:
W tym rzecz, że nikt Wam wcześniej tego nie powie. A nawet jak powie, to nie uwierzycie, bo wydaje się Wam, że z Wami będzie inaczej.
Zdradzę Wam wielką tajemnicę macierzyństwa — jest ono, uwaga, NUDNE. Nudne zupełnie nowym, nieznanym wcześniej wymiarem Nudy. Nie chodzi tu o czas spędzany w domu / na spacerach. Nie chodzi o to, że jak się znudzi czytanie, kiedy niemowlak śpi, to sobie można pooglądać TV. Nie.
Chodzi o to, że jak się niemowlę już obudzi, jak już zostanie przewinięte, nakarmione, przebrane, przewinięte, napojone — to ono, chociaż śliczne, słodkie, kochane, urocze i przecudowne — jest po prostu nudne. Nudne jest mówienie po raz setny AGUUU, nudne jest tysięczny raz wyliczanie 'idzie raczek'. Nudne jest noszenie w kółko po mieszkaniu. Nudne jest gadanie, nawiązywanie kontaktu, turlanie. Machanie misiem / żyrafą / szeleszczakiem. Pokazywanie po raz milionowy książeczek, zasłanianie twarzy pieluchą tetrową itd. itp. Samo czytanie tego też już jest nudne, nie?Naturalnie, nie od razu. Nie po dziesięciu minutach. Nuda wkrada się po wielu dniach. Stopniowo coraz mniej czasu poświęca się sobie i otoczeniu, coraz więcej — coraz bardziej wymagającemu dzidziusiowi. A dzidziuś, co już ustaliliśmy, w pewnym momencie okazuje się, że jest nudny. Nudna jest powtarzalność, której on potrzebuje i która go bardzo cieszy. Nudne jest wyszukiwanie nowych zabaw, które mu się spodobają na tyle, by stać się powtarzalne, a przez co — uwaga — nudne.I ta Nuda, moi mili, to jest strasznie obciążająca. Bo nie można wyjść sobie i zająć się czymś innym. Nie można zmienić w tej Nudzie za wiele. Nie wiadomo, kiedy się dziecku znudzi i pójdzie, np. spać ;) Jest się w tej Nudzie i ona trwa.
Wiadomo tylko, albo ma się na to wielką nadzieję, że kiedyś Nuda minie i się o niej zapomni, a pamiętać się będzie wplecione w nią pierwsze obroty, pierwsze siadanie, pierwsze inne czynności. Uśmiechy i dziką radość na nasz widok. Poszukiwanie zębów w paszczy i oglądanie kotów ze szczególnym uwzględnieniem ogonów.
Obciążające jest też to, że nikt wokół tej nudy nie rozumie. Nie zrozumie jej partner, jeśli spędza z dzieckiem 15 minut dziennie — dla niego dziecko jest absolutnie fascynujące i jest to raczej 'zobacz jak on cudnie robi AGUUU' niż 'zobacz, on robi AGUUU już piątą godzinę'. Jak może matka — Matka — tak w ogóle mówić o swoim dziecku, że jest nudne?! Nie zobaczysz błysku zrozumienia w oczach babć — one już czasy swojej Wielkiej Nudy zapomniały, dla nich niemowlę to cud i najbardziej wciągająca w swoje poczynania osoba na świecie. Inne matki — one się jakoś chyba nie nudzą, nigdy przynajmniej nie dały po sobie poznać, a nawet jak się już zacznie nieśmiało temat — to raczej go unikają.
Z tą obezwładniającą Nudą człowiek jest sam. I musi ją sobie jakoś oswajać. Np. układając w głowie pomysły na wpisy na bloga. O.
Z bloga fjakfrustratka.blox.pl:
Zabić to mało. Zabić to mało, siebie, ich, jego. Charczą, kaszlą, smarkają na zielono, rzygają. Cały dom zarzygany gorzkimi syropami. Nie chcą pić, nie chcą jeść, nie chcą brać leków. Nie mogą spać. Dzieci są chore, wszystko staje na głowie, sama stajesz na głowie, żeby tylko wyzdrowiały. Pijesz te gorzkie syropy robiąc jednocześnie salto mortale, zobaczcie jakie to dobre, ile mamusia ma siły, po syropku. Mieszasz z zupkami, serkami, sokami. Mieszasz, wylewasz, ścierasz rzygowiny. Podcierasz nosy, tyłki, sama masz już rozstrój żołądka i nie masz czasu porządnie się wysmarkać.
Nocami wyciągasz swoją psią matę i warujesz pod łóżkami. Z miską na rzygi, ze ścierą, z termometrem i strzykawkami do lekarstw, do picia. Marzysz o tym, że rano będzie lepiej. Wiesz, że jesteś głupia. Nigdy nie jest lepiej, zawsze jest gorzej, zadzwonisz po lekarza i wypisze ci skierowanie do szpitala. Albo odwodnione, albo z zapaleniem płuc — w zależności co aktualnie przerabiasz. A wtedy będziesz na drodze krzyżowej macierzyństwa, leżąc pod łóżkiem swojego dziecka w sześcioosobowej sali. Będziesz miała 3 w 1 — ogród oliwny, biczowanie i krzyż Pański, gratis cierpienie matki pod krzyżem. Będziesz w czarnym lesie macierzyństwa, w jego czarnej dupie.
Zrywasz się, wciskasz do zaciśniętych w linijkę ust strzykawkę z lekiem, przytrzymujesz na siłę małe ciałko pod aparaturą do wziewów, poisz naparstkiem śpiewając "sto lat". Na nic to, na nic. Z bezsilności płaczesz, masz ochotę się upić, skoczyć z balkonu, zasnąć i się nie obudzić.Jak mogłaś dać się w to wrobić. I komu?
Oddałabyś wszystkie pieniądze świata. Żeby ktoś wziął cię na ręce, położył do łóżka, zaparzył herbatę, dał gorzkie lekarstwo, przyłożył rękę do czoła i nakazał spać. Oddałabyś wszystkie pieniądze świata, żeby na jedną noc znów stać się dzieckiem i śnić w malignie i patrzeć zamglonymi oczami na zatroskaną twarz własnej matki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze