Na poziomie fabuły Avatar to zbitek modnych wątków filozoficznych i starych jak świat toposów kulturowych.
[photo position="inside"]20175[/photo]Na'vi byli wzorowani na Aborygenach, pierwotnej kulturze, która przywiązuje wielką wagę do sennych marzeń. Ale to także istoty wywiedzione z teorii Rousseau o "łagodnych dzikusach" - nieskalane cywilizacją plemię żyjące w mitycznej więzi z naturą. Lasy Pandory posiadają coś w rodzaju pamięci genetycznej, a zamieszkujący je tubylcy mogą się do niej podłączać niczym do Internetu.
[photo position="inside"]20176[/photo]Mamy tu więc mieszankę pierwotnych wierzeń, takich jak kult przodków, filozofii sentymentalnej i współczesnej hipotezy Gai, która mówi o współdziałaniu wszystkich ziemskich organizmów w celu utrzymania warunków optymalnych do istnienia życia.
Proekologiczna newage'owa wymowa filmu idzie w parze z krytyką cywilizacji w jej najbardziej destrukcyjnych aspektach, takich jak broń masowej zagłady, wojny, rabunkowa gospodarka zasobów naturalnych.
[photo position="inside"]20177[/photo]Nauka może służyć szlachetnym celom - dzięki niej nasz gatunek wchodzi tu przecież w kontakt z mądrzejszymi od siebie i otrzymuje wskazówki wyjścia z kryzysu - poucza Cameron. Ewolucja powinna zatem prowadzić z powrotem do natury, jak chcieli sentymentaliści.
Ta idealistyczna wymowa znakomicie harmonizuje z warstwą wizualną filmu. Znajdujemy się w świecie dziecięcej wyobraźni reżysera, który trzymetrowe, strzygące uszami niebieskie ludki o kocich nosach i ogonach wymyślił ponoć jeszcze w czasach szkolnych.
[photo position="inside"]20178[/photo]Niewątpliwie wizja Pandory została jednak wzbogacona o późniejsze lektury filmowe. Odnajdziemy w Avatarze szczyptę Parku Jurajskiego Lucasa i całkiem sporo z VI części Gwiezdnych wojen, gdzie rebelianci zawarli sojusz z leśnymi miśkami (choć Camerona nie stać na poczucie humoru Lucasa). Flora i fauna Pandory były też z pewnością inspirowane podwodnym światem, który Cameron odkrywał w Obcym z głębin.
[photo position="inside"]20179[/photo]Są w filmie oczywiście odnośniki do postaci oficer Ripley, i to nie tylko za sprawą obsadzenia w roli szefowej laboratorium Sigourney Weaver. Widać w Avatarze wreszcie wyraźną fascynację poetyką filmów japońskiego mistrza anime Hayao Miyazakiego, zwłaszcza jego proekologiczną Księżniczką Mononoke. A ponieważ Avatar to także film antykolonialny, nad fabułą wisi też duch Apocalypto Mela Gibsona.