"Basen", reż. François Ozon
MAGDALENA LITTERER • dawno temuChoć „Basen” François Ozona to film wewnętrznie doskonale spójny i wyważony, zbyt mały wycinek wszechświata ma ambicję uchwycić, by uznać go za arcydzieło uniwersalne; wystarczający, by sam w sobie był dziełem skończonym. Polecam go wszystkim z największą przyjemnością.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Jeden z faworytów w walce o złotą palmę na tegorocznym festiwalu w Cannes, „Basen” francuskiego reżysera François Ozona to zapewne najlepsza pozycja w repertuarze kinowym września.
Poczytna i bogata autorka kryminałów Sarah Morton (Charlotte Rampling) przeżywa kryzys; twierdzi, że przejadły jej się morderstwa i śledztwa, choć możemy przypuszczać, że za tym zniechęceniem kryje się depresja kobiety przekwitającej, starej panny mieszkającej z ojcem i lubiącej pociągnąć sobie z butelki. Wydawca w trosce o kondycję „kury, która znosi złote jaja”, użycza jej swego domu w Prowansji, komfortowego, zacisznego, malowniczo położonego i oczywiście z basenem. Sarah Morton, nie wiele myśląc, opuszcza płaczący deszczem Londyn, by nacieszyć się, z korzyścią dla jej nadszarpniętych nerwów, z łagodnego klimatu i leniwej beztroski wsi w południowej Francji. Ale Sarah nie zaznaje długo odpoczynku w rajskiej posiadłości, gdyż dołącza do niej młodociana femme fatale, złotowłosa piękność, nieślubna córka wydawcy i bliżej nieznanej Francuzki. Julie (Ludivine Sagnier), bo tak ma na imię druga lokatorka prowansalskiej willi, to dwudziestolatka zbuntowana w trochę dziecinny, ale radykalny sposób, seksualnie dojrzała i pełnymi garściami czerpiąca przyjemności płynące z doznań cielesnych, a jednocześnie operująca wdziękami w stylu Lolity. Między dwoma tak skrajnie odmiennymi, choć równie fascynującymi osobowościami dojdzie do nieuniknionej konfrontacji, rywalizacji, która pociągnie za sobą ofiary — ofiary w podwójnym sensie: trupa i kogoś, kto złoży swe ciało w ofierze, by te dwie zagubione i nieszczęśliwe kobiety odnalazły harmonię wewnętrzną, zrozumiały siebie nawzajem, by nauczyły się bez nienawiści wobec siebie samych traktować własne ciało.
Dlaczego warto pójść na „Basen”? Dlatego, że rzadko można ostatnio trafić na film, po obejrzeniu którego czujemy się jak po wybudzeniu z oczyszczającej umysł i ciało hipnozy. Choć zaliczany do gatunku thrillera erotycznego, film François Ozona nastraja widza kontemplacyjnie, skłania do wyciszenia wewnętrznego, a jednocześnie trzyma nas w czujności, tak by niczym drapieżne zwierzę widz zamarł w bezruchu łowiąc subtelne sygnały płynące z ekranu. Chwilowe odprężenie przynoszą dawki żywiołowego śmiechu, jakich nie skąpi reżyser. Zanim w wyniku wieloznacznie zasugerowanych motywów i splotu niedopowiedzianych okoliczności dojdzie do zbrodni, a następnie jej tuszowania w klasycznym angielskim stylu, rozkoszujemy się cudownym aktorskim duetem kobiecym Ludivine Sagnier — Charlotte Rampling. Grają i jednocześnie rozgrywają między sobą pojedynek, w wyniku którego wygrywają dla siebie miano królowych kina europejskiego. Jeżeli odrzucić intrygę kryminalną, na którą zresztą sam reżyser każe nam pod koniec filmu spojrzeć z przymrużeniem oka, „Basen” okazuje się w głębszej warstwie filmem psychologicznym traktującym o ozdrawiającej przemianie, drodze do przełamania własnych lęków, zrzucenia masek i pancerzy ochronnych na skutek spotkania dwóch z pozoru całkowicie odmiennych kobiet, które w tak różny sposób radzą sobie ze wspólnymi dla nich obu problemami.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
A co ma z tym wszystkim wspólnego tytułowy basen? Reżyser pozostawia dużą swobodę interpretacyjną, lecz dodaje, że widzi w nim sposób na ujarzmienie strachu i zahamowań wewnętrznych, które symbolizuje woda w naturze. Dla widza stanie się jasne, że nieskazitelne piękno błękitu basenu rzuca wyzwanie niedoskonałemu ciału — tylko te doskonałe, nie tylko w sensie dosłownym, mogą się z nim zmierzyć i bez obaw w nim zanurzyć.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze