"Opakowanie zwane magic box zawiera 3 kolory: żółty, lawendowy, miętową zieleń. Kolor żółty niweluje sińce pod oczami, lawendowy redukuje brązowe plamy wątrobowe i starcze, miętowa zieleń kryje czerwone plamy i rozszerzone naczynka. Po zmieszaniu żółci i fioletu otrzymujemy błękitną bazę, dzięki której rozświetlamy skórę nikotynową".
Korektor stosuję moja mama od 2 lat i jest z niego bardzo zadowolona. Ma on konsystencję dość gęstą i tłustą, dlatego doskonale rozprowadza się opuszkami palców. Nie wchodzi on w pory ani zmarszczki, nie powoduje powstawania zaskórników. Ma ledwo wyczuwalny zapach, który nie jest nieprzyjemny, jak to bywa z innymi korektorami. Najlepiej stosować go pod podkład, jednak należy uważać żeby nie zetrzeć korektora. Odcień żółty wklepany pod oczy powoduje odmłodzenie i rozjaśnienie wyglądu.
Kosmetyk jest mega wydajny, mama ma go 2 lata i ubyło go połowę (pojemność to 40 g) - należy uważać, aby nie kupić go z krótką datą ważności. Jak przy wszystkich korektorach należy pamiętać, że im mniej zastosuję się go tym efekt będzie bardziej naturalny. W dodatku kolor zielony fantastycznie kryje rozszerzone naczynka, których moja mama ma mnóstwo.
Mama poleca ten korektor wszystkim, którzy mają sporo niedoskonałości cery, sińcow pod oczami lub rozszerzonych naczynek. Szkoda tylko, że tak trudno go kupić.