Co ta wiosna robi z człowiekiem!? Gdy tylko pierwsze cieplejsze dni nadeszły, od razu zachciało mi się nowych kosmetyków - oczywiście, adekwatnych do pory roku. Brązowe błyszczyki i ciemne mascary poszły w kąt... a błyszczyk Bell Frutti Sorbet został zakupiony i powędrował prosto do torebki! Skusiły mnie miłe, owocowe zapachy, które nie są chemiczne.
Błyszczyk jest dostępny w kilku aromatach: owoce leśne, malina, cytryna, mandarynka, truskawka. Ja skusiłam się na cytrynkę, bo zapach nie jest za słodki - bardzo optymistyczny i wesoły. Opakowanie (z pędzelkiem, acz praktyczne) także jest miłe dla oka, kojarzy się z sorbetem i kolorowymi sokami. Nadaje ustom miły odcień - bardzo delikatny, w swoim kolorze, soczysty, adekwatny do nazwy. Zawiera także witaminę C, a to kolejny plus. Lecz tu superlatywy się kończą.
Niestety, trochę lepi się na ustach - ale to mogę jeszcze przeżyć. Niestety, trwałość produktu jest bardzo kiepska. Błyszczyk znika z ust po kwadransie, o jedzeniu i piciu nie ma mowy. Nie spełnia moich oczekiwań - nie będę przecież ciągle myśleć o malowaniu i co piętnaście minut poprawiać makijażu. Nie nadaje się dla mnie.
Kosmetyk ma pojemność 6 ml.
Producent | Bell |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |