Intymne części naszych ciał potrzebują specjalistycznej pielęgnacji – są znacznie bardziej podatne na wszelkiego typu podrażnienia i uczulenia. Dlatego tak ważną rzeczą jest znalezienie dobrego środka, który odpowiednio o nie zadba. Nie przepadam za Bielendą, ale postanowiłam mimo to wypróbować jej produkty o takim przeznaczeniu. Wraz z płynem do higieny intymnej Orchidea, w moje ręce trafiła pianka do higieny intymnej z tej samej serii.
Wygodne, wyposażone w pompkę (która pozwala na wyciśnięcie dowolnej ilości pianki) opakowanie (200 ml), a zawartość - przyjemnie, delikatnie pachnąca (choć wolę, by tego typu środki nie były „udoskonalane” substancjami zapachowymi – wszak służą do pielęgnacji bardzo wrażliwych miejsc), „miękka” pianka.
Pianka dobrze myje, jednak uczucie odświeżenia nie jest specjalnie długotrwałe. Poza tym, jeśli macie „kobiece problemy”, nie oczekujcie, że specyfik ten okaże się jakimś cudownym remedium - nie radzi sobie z istniejącymi podrażnieniami (wtedy lepiej zaopatrzyć się w preparaty w aptece). Natomiast ważne jest to, że nie powoduje nowych.
Kosmetyk jest bardzo wydajny - zdecydowanie pod tym względem przewyższa środki do higieny intymnej w postaci płynu, no i jest to zapewne największa zaleta tej pianki.
W składzie znajdują się delikatne substancje myjące pozyskiwane z roślin, naturalne substancje łagodzące, wzmacniające, antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Zawiera SLS.
Forma pianki, higieniczne opakowanie, brak podrażnień, wydajny i niedrogi – mimo to raczej produkt ten nie znajdzie się ponownie na mojej łazienkowej półce. Jakoś mnie nie przekonuje…
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Higiena intymna |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |