Płyn do higieny intymnej to jeden z podstawowych środków higieny osobistej. Mimo że mam ulubiony, sprawdzony w bojach, wciąż nie mogę oprzeć się wypróbowywaniu innych. Bielenda nie należy do moich faworytów, jednak tym razem postanowiłam „dać szansę” płynowi do higieny intymnej z orchideą.
No cóż, jeśli idzie o estetykę opakowania oraz jego funkcjonalność – nie jest z tym najlepiej. Dość nieporęczna butelka, której otwarcie czasem przyprawia o ból głowy, a nawet złamany paznokieć, zawiera 200 ml kosmetyku. Dozownik (a może raczej jego brak) powoduje, że zwykle wylewa się większa ilość płynu, niż bym tego chciała…
Ale przecież najważniejsza jest tak naprawdę zawartość! Gęsta, niemal kremowa konsystencja (co sprzyja wydajności), miły dla zmysłu powonienia zapach – taki pudrowy, z kwiatową nutką… Wytworzona piana jest przyjemnie mięciutka i obfita. I to w zasadzie na tyle. Myć może i myje, ale brak mi uczucia odświeżenia – a to dla mnie jeden z wyznaczników skuteczności tego typu środków.
Ważne jest to, że nie wywołał jakichś podrażnień, uczulenia – czego się obawiałam przy tak niskiej cenie płynu.
Mimo, że nie wyrządził żadnej krzywdy, będę go omijać z daleka – powrócę do ulubieńca i nadal będę poszukiwać czegoś „na zmianę”.
Kosmetyk zawiera substancje myjące uzyskiwane z roślin, naturalne składniki łagodzące, wzmacniające, antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Płyn przywraca kwaśne fizjologiczne pH. Przebadany został w Instytucie Położnictwa i Chorób Kobiecych AM.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Higiena intymna |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |