"Tsotsi", reż. Gavin Hood
Twórcy Tsotsi nie mieli ani wątpliwości, ani dystansu. Ich film wydaje się pod względem lirycznego nastroju (rozstroju?) i przekazu bliźniaczym bratem tegorocznego triumfatora Oscarów, słynnego Crash – Miasta gniewu. Wprawdzie tym razem nie można mówić o konfliktach rasowych (wszyscy bohaterowie są czarni), ale klimat społecznego konfliktu jest ten sam. Podobne są też zabiegi formalne i budowanie nastroju. Wnikliwa, ostra obserwacja społeczna płynnie przechodzi w sceny rodem z pogadanki dla dzieci, morały w stylu serialu He Man albo lekcji religii. Widz traktowany jest jak dziecko, i to nie raz i nie dwa. CZYTAJ WIĘCEJ