"Serce nie sługa", reż. Ben Younger
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuKomedia romantyczna. W jakiejś mierze nietuzinkowa i przewrotna, bo traktująca o związku porzuconej, trzydziestosiedmioletniej kobiety (Thurman) z dwudziestotrzylatkiem. Żeby jeszcze film zawierał w sobie jakąś kąśliwość, ostrą kpinę czy ciekawe obyczajowe obserwacje. Niestety poza scenami z kozetki jest letni i ugrzeczniony. Nawet kiedy w związku bohaterów zaczynają się piętrzyć trudności, trudno się nimi przejąć - tak banalna i przewidywalna jest to intryga.
Komedia romantyczna. W jakiejś mierze nietuzinkowa i przewrotna, bo traktująca o związku porzuconej, trzydziestosiedmioletniej kobiety (Thurman) z dwudziestotrzylatkiem. Tym razem to Ona wprowadza niedoświadczoną ofiarę w arkana tak zwanej dojrzałości, która obejmuje trudne wybory, samodzielność i blichtr. Rafi jest kobietą spełnioną zawodowo, lecz nie emocjonalnie, a Dave dopiero raczkuje jako malarz – amator. Pikanterii dodaje całej sprawie fakt, że Rafi korzysta z pomocy pani psychoanalityk (Streep), będącej przy tym… matką Davida
Nie, nie zdradziłem puenty. Sprawa wyjaśnia się szybko i stanowi o całej, dyskusyjnej zresztą, wartości filmu. Sceny, gdy rozbuchana erotycznie Rafi zwierza się mamusi kochanka, są naprawdę zabawne. Z przyjemnością ogląda się Streep, gdy robi komiczne miny, ucieka się do desperackich wybiegów, a na jej twarzy malują się wszystkie dylematy troskliwej matki; tym filmem potwierdza po raz kolejny, że jest równie dobrą aktorką komediową co dramatyczną. Dzięki duetowi z Umą Thurman film wykracza niekiedy poza ciasne ramy romantycznej komedii i nawiązuje do najlepszych tradycji Woody’ego Allena. Problem w tym, że Serce nie sługa przypomina odrzutowiec lecący na jednym silniku. A lądowiska nie widać.
Pozostałe wątki są przewidywalne, sztampowe i raczej nieświeże. Stereotyp goni stereotyp. David m u s i być artystą, a jego matka m u s i być zaborcza. W przeciwnym razie człowiek mógłby, choć na moment, zapomnieć, że ogląda film. Do tego dochodzi wątek, nazwijmy to, kulturowy. Nowojorska specjalność: Dave jest Żydem, a mamusia koniecznie chciałaby mieć synową ze szczepu dawidowego. Jedna trzecia scenariusza odhaczona.
Żeby jeszcze film zawierał w sobie jakąś kąśliwość, ostrą kpinę czy ciekawe obyczajowe obserwacje. Niestety poza scenami z kozetki jest letni i ugrzeczniony. Nawet kiedy w związku bohaterów zaczynają się piętrzyć trudności, trudno się nimi przejąć — tak banalna i przewidywalna jest to intryga.
A przecież Rafi jest kobietą w wieku balzakowskim, która usiłuje raz jeszcze stać się hożą dziewoją. To obiecujący motyw, dotykający najbardziej symptomatycznych bolączek naszej kultury, z jej obsesją psychofizycznej młodości. Zagadki nieśmiertelnych istot, konserwowanych jadem kiełbasianym i ostrzem skalpela, które, jak Madonna, łyskały wiecznym ciałem, kiedy jeszcze chadzałem w pieluchach, łyskają nadal i pewnie nie przestaną, nawet gdy doczekam się wnuków. Temat odmowy starzenia się jest bardzo aktualny i wolałbym już, żeby był eksploatowany w sposób okrutny i złośliwy, niż tak naskórkowy. Najwyraźniej twórcy filmu uznali, że to nieładne.
Zamiast tego mamy komedię romantyczną. Niewdzięczny to gatunek i bardzo konserwatywny. Większość scen w filmie oparta jest o techniki teatralne, które były pomysłowe za czasów debiutu Moliera. Kiedy nie jest słodko, zaczyna się farsa. Ktoś chowa się w szafie, ktoś w pokoju, ktoś jeszcze ukrywa stan swojej wiedzy… W ostatecznym rozrachunku najbardziej okpiony jest widz.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze