"Morświn w różowym oknie. Listy Virginii Woolf do Vity Sackville-West", Virginia Woolf
REDAKCJA • dawno temuVirginia Woolf, należąca wraz z innymi wybitnymi twórcami i intelektualistami do Grupy Bloomsbury, była autorką powieści i esejów oraz współwłaścicielką Wydawnictwa Hogarth publikującego teksty autorów ówcześnie awangardowych. "Listy" stanowią zapis osobistego, emocjonalnego życia, którym dzieliła się z Vitą Sackville-West, również pisarką.
Virginia Woolf, należąca wraz z innymi wybitnymi twórcami i intelektualistami do Grupy Bloomsbury, była autorką powieści i esejów oraz współwłaścicielką Wydawnictwa Hogarth publikującego teksty autorów ówcześnie awangardowych. "Listy", wydane przez Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, stanowią zapis osobistego, emocjonalnego życia, którym dzieliła się z Vitą Sackville-West, również pisarką. Początki nieporywające: kolejne etapy przełamywania lodów, małe wydarzenia zbliżające obie emancypantki do siebie, delikatne sugestie odwiedzin, wspólnych spotkań. Mieszcząca się w konwencjonalnych ramach znajomość nie trwa jednak długo. Za sprawą listów Virginii do Vity powoli odkrywamy naturę związku łączącą obie kobiety — ich inspirującej, namiętnej, duchowej przyjaźni.
Listy Virginii Woolf do Vity Sackville-West dostarczają czytelnikowi rozrywki, a zarazem uczty intelektualnej; znajdziemy w nich zabawne i przejmujące anegdoty, ironicznie sformułowane poglądy i wreszcie zmęczenie i smutek przesłaniający wszystko, tak obecny w życiu i twórczości autorki słynnej "Pani Dalloway".
"Żeby Cię zdystansować gościłam wczoraj na herbacie Elenę Richmond; niestety nie. Nie mogę wywrzeć wrażenia na tej kobiecie. Jest zamrożona, jak kurczę pozostawione na śniegu. Przy pomocy siekiery może udałoby się coś wyciosać. Ma wdzięk; nadal trzyma głowę dumnie jak Cesarzowa; ale kiwa nią i zanudza, a poza tym Raymond wszedł, więc mogłyśmy tylko rozmawiać a nie flirtować. Ożywiła się wprawdzie kiedy padło Twoje imię. Już dawno nie poznała nikogo, kto by jej się tak podobał. Przekazuję Ci ją. Dla mnie jest martwa; kasetka, od której zgubiłam kluczyk."
Zagorzałym internautom oraz fascynatom poczty elektronicznej spodoba się zapewne swoboda i nieskrępowanie, z jaką Virginia Woolf pisała do przyjaciółki. Tłumaczce należy się podziękowanie za wierność, niejednokrotnie dotyczącą odwzorowania gramatyki czy spontanicznego stylu autorki.
"Pełnia księżyca Vity. To prawda, że obraz naszych ukochanych ciągle się zmienia: i stopniowo (wiesz jak lubię obserwować fizyczne symptomy) przestaje być obrazem, a staje się odczuciem — ciężarem między trzecim a czwartym żebrem; fizycznym uciskiem: To są znaki, których pisarze powinni wypatrywać. Miłość jest tak fizyczna; czytanie też — ćwiczeniem umysłu."
Tłumaczka "Morświna w różowym oknie", Danuta Piestrzyńska pisze: "Niemałym triumfem tej przyjaźni jest fakt, że przetrwała ona, w różnych formach, niemal dwadzieścia lat, stając się dla Virginii Woolf duchowym oparciem w trudnych latach II wojny światowej. I chyba nie myliła się Vita, kiedy powiedziała, wstrząśnięta wiadomością o samobójczej śmierci Virginii, że nigdy by się to nie stało, gdyby przy niej była. Ale nie było jej."
Virginia Woolf popełniła samobójstwo "wchodząc do rzeki na spotkanie tego jedynego doświadczenia, którego nigdy nie opisze". Może znajdziecie powód tej decyzji i odpowiedź w jej listach. Ja wciąż szukam.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze