„Dzieci wolności”, Marc Levy
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuWielbiciele reportaży Wołoszańskiego będą książką zachwyceni. Powieść ta to interesujące połączenie beletrystyki i narracji dziennikarskiej. Znajdziemy w niej mrożące krew w żyłach opowieści o przemycie broni i ucieczkach przed funkcjonariuszami policji i gestapo oraz mnóstwo interesujących wspomnień przetrzymywanych i torturowanych we francuskich więzieniach. Mamy także wciągające, pełne emocji opowieści o codzienności. Żaden specjalista od powieści szpiegowskich nie stworzyłby lepszego scenariusza niż ten, który napisało życie.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Na ekranach kin gościł niedawno kontrowersyjny (jak na Quentina Tarantino przystało) film Bękarty wojny. Jego akcja dzieje się we Francji, w czasie II wojny światowej. Nic dziwnego, że lata 40-te XX wieku zainteresowały hollywoodzkiego reżysera. Okrucieństwo nazistowskiego aparatu władzy musiało doprowadzić do krwawego odwetu ze strony ruchu oporu. Bohaterami Bękartów wojny są amerykańscy komandosi, natomiast w powieści Marca Levy'ego, dywersją i konspiracją zajmują się Francuzi – członkowie słynnego Résistance. Książka ta jest interesująca z kilku względów. Jej treść została oparta na faktach, gdyż opowieść o wojennych losach mieszkańców Francji Levy zaczerpnął z pierwszej ręki – od swojego ojca, działającego w Ruchu Oporu. Poza tym Dzieci wolności to sprawnie napisana beletrystyka: doskonałe połączenie powieści sensacyjnej i szpiegowskiej.
Książka rozpoczyna się od krótkiej refleksji na temat tego, co działo się we Francji pod rządami marszałka Pétaina, uważanego przez Francuzów za zdrajcę. Otóż człowiek ten zawarł w 1940 roku separatystyczne zawieszenie broni z nazistami i później, w trakcie wojny, kolaborował z niemieckim okupantem. Francuzi, mimo że nie zostali bezpośrednio wciągnięci do działań wojennych, poddani zostali ciągłym, wyniszczającym represjom ze strony nazistów i francuskiego aparatu policyjnego. Przeciwko nim wystąpił francuski ruch oporu, dla którego kolaboracja z Niemcami była haniebnym policzkiem wymierzonym społeczeństwu. Do ruchu oporu wstąpił młody Jeannot (tak brzmiał pseudonim konspiracyjny ojca Marca Levy'ego), chłopiec żydowskiego pochodzenia, który, jak sam stwierdził, chciał zabijać nazistów za to, że doprowadzili do rozpadu jego rodzinę. Jeannot wiedział, że działalność w Résistance prędzej czy później zakończy się dla niego tragicznie. Mimo to zdecydował się na życie w konspiracji.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
W czasach, kiedy dokładnie wiadomo było, kto jest zły, a kto dobry, młodzi ludzie byli w stanie ofiarować wszystko, co najcenniejsze, by wyzwolić swój kraj. Dlatego Jeannot bez chwili wahania włączył się do najbardziej ekstremalnych akcji francuskiego ruchu oporu. Brał m.in. udział w przygotowaniach do zamachu na prokuratora Lespinasse’a, odpowiedzialnego za wyroki śmierci dla członków ruchu oporu oraz wykonywał wyroki na niemieckich żołnierzach i oficerach. Znajdziemy w książce mrożące krew w żyłach opowieści o przemycie broni i ucieczkach przed funkcjonariuszami policji i gestapo oraz mnóstwo interesujących wspomnień członków Résistance, przetrzymywanych i torturowanych we francuskich więzieniach. Żaden specjalista od powieści szpiegowskich nie stworzyłby lepszego scenariusza niż ten, który napisało życie.
Ale oprócz historii o walce z okupantem mamy także wciągające, pełne emocji opowieści o codzienności. Bo nie możemy zapominać o tym, że również wtedy ludzie chcieli normalnie funkcjonować, zapewnić sobie przysłowiowy dach nad głową i odrobinę jedzenia. I przede wszystkim pragnęli mieć przy sobie swoich bliskich. Wyjątkowe pod tym względem są fragmenty, w których Jeannot opowiada o uczuciach, rodzących się między kobietami i mężczyznami z ruchu oporu. Chociaż takie relacje były kategorycznie zabronione, gdzieś tam, potajemnie, zawsze dochodziło do miłosnych spotkań. Bo potrzeba kontaktu z innym człowiekiem była silniejsza niż rozkazy dowódców lub strach przed brutalnymi przesłuchaniami.
Wielbiciele reportaży Bogusława Wołoszańskiego będą książką Marca Levy'ego zachwyceni. Bo powieść ta to interesujące połączenie beletrystyki i swoistej narracji dziennikarskiej, przeplatanej relacjami, datami i nazwiskami. To wyjątkowa sytuacja, kiedy mamy poczucie autentyczności historii, kiedy możemy doświadczyć ducha tamtych czasów – czasów ekstremalnych, zmuszających do bezgranicznego poświęcenia. Dzieci wolności to także haniebna karta z historii Francji – opowieść o „słynnym” rządzie w Vichy, który opłacał i utrzymywał armię okupacyjną, przekazywał Niemcom kontyngenty żywnościowe, organizował deportacje Żydów oraz pomagał gestapo w walce z francuskim ruchem oporu. Przeciwko temu występowali członkowie Résistance. I należy im się nasza pamięć i szacunek.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze