„Obraz pośmiertny”, Aleksandra Marinina
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuWszelkie wady Marininy jako pisarki wynikają z Marininy – milicjantki. Jej milicyjność ujawnia się w sposobie konstruowania postaci, pozbawionych wszelkich cech z wyjątkiem tych użytecznych w śledztwie. Podejrzani przypominają ożywione kartoteki, gdzie wyszczególniono wagę, wzrost, kolor oczu, popełnione przestępstwa i motyw. Znikają w momencie, gdy przestają być użyteczni dla śledztwa. Moskiewski światek filmowy nie zaskakuje, będąc właściwie słowiańskim odbiciem Hollywoodu. Ciekawiej wypada oddanie warunków pracy moskiewskich milicjantów. Rosja jest tu rzeźnią, wielkim festiwalem zbrodni.
Rosja jest jednym z nielicznych krajów, gdzie pisarz wciąż cieszy się statusem celebryty. Książki rozchodzą się w wielosettysięcznych nakładach, spotkania autorskie gromadzą tłumy, a twórca wywraca się przed czytelnikami, ewentualnie wygina się niczym Mick Jagger. Do grona prawdziwych gwiazd, porównywalnych do aktorów i piosenkarzy zalicza się również Aleksandra Marinina. Wczoraj milicjantka, dzisiaj pisarka – tak trzymać! Pamiętam, jak dziwacznymi kanałami sprowadzałem jej książki z Moskwy dla znajomego rusycysty. Unosząc torbę pełną niezrozumiałych tytułów, czułem się niczym przestępca, na którego w każdej chwili może paść czujne oko rosyjskiego policjanta.
Oko to, szczęśliwym trafem, spogląda w innym kierunku. Ktoś zamordował Alinę Waznis, młodą gwiazdę rosyjskiego kina. Dziewczyna została uduszona. Krąg podejrzanych jest szeroki: mamy kochanka, wziętego reżysera, który odbudował karierę dzięki talentowi denatki, tajemniczego prześladowcę z przeszłości, dalej zapitą gwiazdę w średnim wieku i dynamiczną seksualnie żonę producenta. Ale tajemnicą jest przede wszystkim sama Alina: mrukliwa młódka z Łotwy, sprawiająca wrażenie ociężałej umysłowo, a jednak bystra i niezwykle uzdolniona. Jaki sekret przywiozła ze sobą z prowincji? Do pracy przystępuje troje śledczych: bezpośredni i rzutki Jura, Nastia o analitycznym umyśle (i przypuszczalnie alter ego samej Marininy) oraz szef ochrony wytwórni filmowej, niejaki Sastow, który pragnie udowodnić, że potrafi pracować nie tylko pięściami, ale i głową.
Wszelkie wady i zalety Aleksandry Marininy jako pisarki wynikają z Aleksandry Marininy – milicjantki. Intryga w Obrazie pośmiertnym jest prawidłowo skomponowana, a przy tym na tyle wiarygodna, że mogłaby mieć swoje źródło w raporcie z autentycznej sprawy. Niewiele wiem o warunkach pracy mundurowych w smutnej Moskwie, ale jestem skłonny autorce uwierzyć w to, co pisze. Jej milicyjność ujawnia się w sposobie konstruowania postaci, pozbawionych wszelkich cech z wyjątkiem tych użytecznych w śledztwie. Podejrzani i policjanci przypominają ożywione kartoteki, gdzie wyszczególniono wagę, wzrost, kolor oczu, popełnione przestępstwa i przypuszczalny motyw. Znikają w momencie, gdy przestają być użyteczni dla śledztwa. Powieść kończy się w chwili ujawnienia sprawcy i wyjaśnienia okoliczności, które pchnęły go do zbrodni. Żadnego epilogu, wyciszenia, nic. Sprawa zamknięta.
Jak to w kryminale, od intrygi ważniejsze jest tło. Moskiewski światek filmowy nie zaskakuje, będąc właściwie słowiańskim odbiciem zgniłego Hollywoodu. Kariery łamane są jak zapałki, starzejące się aktorki muszą żebrać o role, co druga gwiazda tonie w wódce i rozpuście, ludzie donoszą na siebie i podkupują. Należało tego oczekiwać. Dużo ciekawiej – choć zapewne wbrew intencjom autorski – wypada oddanie warunków pracy moskiewskich milicjantów. Są to ludzie zamęczeni, zaszczuci, podtopieni kawą i alkoholem. W innych kryminałach funkcjonariusz, zwyczajowo poświęca się jednemu śledztwu. Marinina daje do zrozumienia, że sprawa Aliny Waznis jest jedną z wielu prowadzonych równolegle przez tę samą ekipą. I cały czas dochodzą nowe. Przez Moskwę dzień w dzień przetacza się fala zbrodni: giną adwokaci, bankierzy, dziennikarze. I to w ilościach hurtowych. Rosja widziana z perspektywy Nastii, Jury i Stasowa jest rzeźnią, wielkim festiwalem zbrodni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze